s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gardła. Skarga? Prośba? Protest? Wołanie o miłość? Boję się, że zacznę krzyczeć jak oszalała.
Dlaczego mnie nie kochano? Co się stało?
Mogę Ci jedynie pisać o bólu i miłości. Nie wiem, czego jest więcej. Płaczu, to na pewno.
Samotności tak ogromnej, tak rozległej. Nikogo tu nie ma, nie ma mnie kto przytulić i nie ma
nikogo by wziąć go w objęcia, dotknąć włosów, opowiedzieć, że boli rana po nożu w plecach
i westchnąć z ulgą, że jest blisko.
Nie ma nikogo.
Jak boli darowane życie.
14 kwietnia Tylko ja znam cenę, jaką zapłaciłam za wyzdrowienie. Wczoraj miałam
halucynacje Boga, mężczyzny w masce. Bóg pochylił się mi prosto w płaczącą twarz. Co
mi chciał przekazać? Bóg był tak blisko, mówił mi o swojej obecności.
Jeżeli potrafiłam do końca umrzeć, czy uniosę miłość, która się nie spełni. Uciekam w
psychotyczny kosmos.
16 kwietnia Wczoraj wieczorem rozmawiałam przez telefon z Tadeuszem. Wyczułam, że
znowu traktuje mnie jak chorą. Wcześniej, w ciągu dnia, miałam halucynacje, byłam po
drugiej stronie lustra. Halucynowałam, że mordowałam ojca brzytwą. Kiedyś miałam taką
brzytwę, po dziadku, lecz zabrał mi ją milicja, kiedy miałam 16 lat. Rano, na szczęście,
przyjechała Kasia i zaczęłam przy niej pracować. I znowu zrozumiałam, że jestem byłam?
Chrystusem. Anka 23 marca zabiła we mnie Matkę Boską i przeskoczyłam z powrotem na
poziom Chrystusa, i jako Chrystus wybaczyłam jej to skurwysyństwo. To była moja jedyna
obrona.
Napisałam przy Kasi list do Anki, że zwracam jej agresję, że jej nie chcę i sama, za nią,
nazwałam jej uczucia do mnie. Tylko w ten sposób potrafiłam się obronić. Oddałam jej całe
gówno, którym mnie zatruła.
Jestem schizofreniczką i tej nocy mogło dojść do ostatecznego rozpadu. Ponownie zaczęłam
zdrowieć.
Przyjazd Kasi był wybawieniem. Czułam jej przyjazń do mnie, tę najprawdziwszą. Przyjaciel,
który nigdy nie odwróci się plecami, cokolwiek usłyszy. Przyjmie całą prawdę.
DLA WYZDROWIENIA KONIECZNA JEST KONFRONTACJA Z RODZICAMI!!!
Nie można stale uciekać przed sobą, wycofywać się, bo to prowadzi do samounicestwienia.
Przy Kasi czułam się absolutnie bezpieczna. To dom doprowadzał mnie do obłędu i skrajnej
rozpaczy.
81
Tego dnia, już przed zaśnięciem, miałam halucynację, którą przy Kasi mogłam przeżyć
spokojniej. Widziałam pożar, katastrofę, lecz pożar ugasiła straż pożarna. Ten ogień ogień
piekielny był znowu we mnie, został ugaszony, a ja uratowana.
17 kwietnia Zdjęłam identyfikację z ciotki, dlatego mogłam oddać Ance agresję. Nie
umiałam się przed nią wcześniej obronić, bo ciotka we mnie to hamowała.
Napisałam Tadeuszowi Jestem schizofreniczką. Pracuję nad tym, czy jestem homo czy
heteroseksualna. To trudne, dlatego, że muszę być Basią, by do tego dojść, a nie Chrystusem
czy Matką Boską, superfacetem czy dziwką, tj. Wielką Nierządnicą. Archetypy są
niesamowite.
Mimo że nie znałam Bibli, otworzyły się we mnie zdarzenia z pradziejów ludzkości tego typu
kulturowego, w którym wyrosłam.
Kasia jest ze mną w najwłaściwszych momentach, jak prawdziwy przyjaciel.
Psychoza była jedyną formą zaistnienia na brak miłości i wolności, maskowana narkomanią.
Była buntem na stałe zabijanie mnie przez bliskie mi osoby, które wcale nie były bliskie, bo
podświadomie chciały mnie zniszczyć. Była odpowiedzią na nienawiść!!!
Ojciec, kiedy nie ma matki, traktuje mnie jak drugą żonę. Próbował szantażu, bym nie
wyjechała do Warszawy.
Wyjechałam w kwietniu do Warszawy. Czułam dalszą potrzebę pracy i chciałam ponownie
spotkać się z Tadeuszem. I stało się tak, jak chciałam. Poszliśmy tylko we dwoje do Aazienek
na długi spacer bez terapeutycznych kombinacji, bez konfrontacji z projekcjami, tylko on i ja.
Cały czas traktował mnie jak koleżankę po fachu i porozmawialiśmy sobie o psychologii.
Tadeusz wzmacniał mnie psychicznie, bo przygotowywałam się po powrocie z Warszawy do
konfrontacji z rodzicami i do odejścia z domu.
Przed wyjazdem do stolicy byłam sama w domu z ojcem, matka była w sanatorium. Zaczęłam
mu mówić o sobie, na początku nie chciał mi dać żadnej szansy na wyzdrowienie, bronił się
przed prawdą. W końcu powiedział, że mam rację, przeprosił mnie i powiedział, że mnie
kocha. Byłam tak udręczona ostatnimi miesiącami, że nie umiałam tego przyjąć. Było to
zwycięstwo połowiczne.
19 kwietnia. Warszawa Co zrobić z tym, który mnie zgwałcił? On powraca, a ja nie mam
koncepcji, jak tę sprawę załatwić. Obwiniam o gwałt ojca i brata. Czy konfrontacja z nimi
wystarczy, by sobie z tym poradzić?
Niestety, chyba jest teraz we mnie więcej mężczyzny niż kobiety.
Miałam odrobinę szczęścia w koszmarnym nieszczęściu, że spotkałam Ciebie, Tadeuszu, i bez
względu na projekcje, jakimi Cię obdarzyłam, zaczęłam pracę nad sobą.
Czy można wyzdrowieć po takim życiu?
82
Nie pozwolę, bym całkowicie przeszła na drugą stronę lustra.
Tadeusz: Proces indywidualizacji to zrzucenie maski i integracja z cieniem, animusem lub
animą, z własne jaznie, z Bogiem. Kto tego nie potrafi lub nie może, cierpi, choruje, umiera.
Ktoś nie zdolny do indywidualizacji w gruncie rzeczy sam siebie unicestwia. Archetypy są
strażnikami tożsamości, obecnymi w kulturze świata, zbiorowej pamięci, której jednostka pod
karą zlekceważyć nie może .
Tadeusz: Alienacja od zbiorowości, alienacja od zbiorowych symboli to skazanie na drogę
cierpienia, na drogę winy i grzechu, dewiacji i samobójstwa .
A. Kępiński: Zarówno przebywanie w obozie koncentracyjnym, jak schizofrenia są
przeżyciami przekraczającymi granice ludzkiej wytrzymałości i dlatego ślad, jaki po sobie
zostawiają, może być podobny .
Wieczorem przychodzi dawny lęk, teraz wiem, że psychotyczny, wszechogarniający. Dlatego
tak często śniłam obozy koncentracyjne. W takim lęku żyłam, totalnego zagrożenia i
unicestwienia.
Czy można przetransformować ślad po takich przeżyciach? Co ze mną będzie? Czy to się
uda, Tadeuszu?
20 kwietnia 91 A we śnie znowu zagłada. Prześladowanie. Tadeuszu, żyję w obozie
koncentracyjnym od 32 lat.
Codziennie mam takie godziny, kiedy dopada mnie ostateczny rozpad, walczę z tym
wszelkimi sposobami, jakie znam, i to po co? stale się we mnie odzywa. Nikt mnie nie
kochał poza ciotką. Czy mam w ogóle szansę na życie? Czy nie jest już za pózno? Koszmar,
jaki przeżyłam i jaki przeżywam, bywa nie do udzwignięcia.
Czy identyfikowałam się z gwałcicielem? Co z dziadkiem, który mnie zostawił umierając?
Halucynacje wskazują na to i pomagają w analizie. Ale ciągną w stronę piekła, gdzie czyha
mord. I ostateczne rozszczepienie. Dlaczego tak walczę? Skąd te siły psychotyczne?
BOJ SI, %7łE KRZYK DOPADNIE MNIE NIESPODZIEWANIE.
Kiedy odwracam uwagę od nurtu psychotycznego, powraca spokój. I to wzbudza nadzieję, że
szansa na walkę z szaleństwem istnieje.
Tadeuszu, żyję wbrew wszelkiej logice i prawom. Tajemnicę schizofrenii poznałam tak, jak
zawsze tego chciałam. To mi się udało. Znam ją do końca. Ale kiedy dłużej wędruję po
Warszawie, dopada mnie myśl, że jest już za pózno.
Boję się powrotu do domu, boję się konfrontacji z rodzicami, Ja, Basia, schizofreniczka, mam
szansę na całkowite wyleczenie. Wiem, jak to zrobić. Nie wiem jedynie, czy wystarczy mi sił.
83
Tęsknota za normalnością, może się uda. Nie mam rodziny, nigdy nie miałam. Teraz mam
Przyjaciela.
ZABIJANO MNIE, BY MNIE RATOWA, RATOWANO MNIE, BY MNIE DOBIJA.
Jaka bym była, gdyby mnie kochano? Nikt tego nigdy się nie dowie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]