s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

się z siostrą - wciąganiem jej w nieuczciwą grę. Poza tym musiałaby jej
wyjaśnić, skąd ma jedzenie, a więc opowiedzieć historię, którą zataiła w
przeszłości.
Shannen postanowiła oprzeć się pokusie. Wkrótce wrócił Tynan.
- Mam maść - powiedział i zanim zdążyła zareagować, ukląkł obok i
wysmarował wnętrza obu jej dłoni.
RS
34
Natychmiast poczuła kojące działanie leku.
- To nie fair - szepnęła, przygryzając dolną wargę. -Inni...
- A co mnie oni obchodzą - powiedział Tynan, obejmując ją. - Zatrzymaj
maść.
Shannen z trudem powstrzymała chęć przytulenia się do niego. To było
takie łatwe... zbyt łatwe. Poderwała się na nogi.
- Miałeś ze sobą jedzenie, kiedy przyszłam. To dlatego się ze mną
umówiłeś? Chciałeś dać mi kanapkę? - spytała, bo nagle wydało jej się to
oczywiste.
- A myślałaś, że chodzi mi wyłącznie o seks? - spytał drwiąco, również
wstając. - Oczywiście nadal jestem do twojej dyspozycji, jeśli zmieniłaś
zdanie. -Uśmiechnął się, a potem zobaczył jedzenie. - Nic nie zjadłaś -
zauważył z rozczarowaniem.
- Babcia by powiedziała, że dałam się skusić diabłu - odparła Shannen.
- Nie jestem żadnym diabłem, po prostu wiedziałem, że jesteś głodna, i
chciałem, żebyś coś zjadła...
- Dlaczego?
Odwrócił się i wpatrzył w milczeniu w morze. W czarnym bezmiarze
wody jaśniały gdzieniegdzie białe grzywy fal.
- A dlaczego nie?
- Nieładnie odpowiadać pytaniem na pytanie. Proszę o jasną odpowiedz.
Dlaczego chcesz mi pomóc w oszukiwaniu?
- Kto tu mówi o oszukiwaniu? To tylko pomoc...
- To jest oszukiwanie, więc nie chcę żadnej twojej pomocy, Tynan.
- Dobrze, nie będę się więcej narzucał - powiedział.
- Znowu robimy to samo, kłócimy się nie wiadomo o co, żeby dłużej być
razem. Poza tym sprzeczka powstrzymuje nas od dotykania się.
- Wcale nie! - zaprotestowała Shannen, szydząc w duchu z własnej
elokwencji.
- Jak nakręciło się tyle oper mydlanych co ja, wie się od razu, o co tu
chodzi. Napięcie seksualne i frustracja wynikająca z niezaspokojenia żądzy
- zdiagnozował kpiąco. - Jesteśmy w pułapce.
- Pracowałeś przy operach mydlanych?
- Tak, trzykrotnie, tam terminowałem. Nauczyłem się nie tylko, jak robić
najkorzystniejsze ujęcia, lecz także poznałem parę cennych prawd
życiowych.
RS
35
- Sądzisz więc, że jesteśmy parą żywcem wziętą z oper mydlanych? -
zaśmiała się Shannen.
- Moglibyśmy, skarbie. Aączy nas nawet obowiązkowy konflikt z
przeszłości - wyciągnął rękę i pogładził ją po smukłej szyi.
Shannen zadrżała, jakby ktoś poraził ją prądem. Szybko cofnęła się o
krok.
- Nie waż się mi wmawiać, że oczekuję twoich zalotów! - rzuciła z
wściekłością.
- Co za nieprzystępność! Kusi mnie, by sprawdzić, co będzie, gdy jednak
odważę się na te zaloty.
- Tego wieczoru było aż za dużo pokus - powiedziała surowym tonem
Shannen. - Wstydzę się, że w ogóle rozważałam możliwość zjedzenia tej
kanapki.
Ruszyła ścieżką w kierunku obozowiska, a on podążył za nią.
- Postąpiłaś bardzo szlachetnie, nie przyjmując mojego poczęstunku. Inni
nie mieliby takich oporów - powiedział z podziwem.
- Lauren na pewno też by tego nie tknęła - odparła z przekonaniem
Shannen. - Nie idz już dalej, ktoś mógłby cię zobaczyć - dodała,
zatrzymując się.
- Zawrócę, gdy ukaże się obóz. Nie zapomnij tego - powiedział, wtykając
jej w rękę tubkę z maścią.
- To też byłoby oszukiwanie - rzuciła, wypuszczając tubkę z ręki, ale
zdążył ją chwycić, nim spadła na piasek.
- Podziel się z Lauren i Cortnee. Na pewno też mają pęcherze.
- Tak, Cortnee ma nawet gorsze - przyznała Shannen.
- Musicie jutro je wyeksponować, żebyśmy mogli zrobić zbliżenia -
zaśmiał się Tynan. - Widzowie uwielbiają takie smaczki.
- Dlaczego więc nie sfilmowałeś Konrada, gdy gołymi rękami
masakrował rybę?
- Uznałem, że to zbyt drastyczna scena - wyjaśnił i dodał drwiąco: - Bądz
co bądz mam wiele dobrego smaku jako przedstawiciel rodu Howe.
Shannen przypomniała sobie, z jaką dumą mówił o swojej rodzinie
dziewięć lat temu, zanim nazwisko Howe zostało okryte hańbą. Ona sama
uważała ich niemal za jakichś nadludzi, z którymi jej rodzina nie ma prawa
się równać. Była przekonana, że Tynan zerwał z nią z powodu różnicy
statusu, a nie jej młodego wieku.
RS
36
- Gdy wybuchł skandal... musiałeś przechodzić trudne chwile -
powiedziała z wahaniem.
- Bardzo trudne chwile - przyznał kpiąco. - Od kiedy to wyrażasz się w
tak zawoalowanym stylu?
Shannen wiedziała, że chce ją sprowokować, i poczuła rozdrażnienie.
Spojrzała na tubkę z maścią i spytała:
- Jak niby mam wytłumaczyć, skąd to wytrzasnęłam? Powiem, że
znalazłam w dżungli całodobową aptekę?
Usłyszał znajomy, zaczepny ton w jej głosie. A więc znów sprzeczka,
która przedłuży spotkanie, ale nie dopuści do bliskości... Shannen spojrzała
na niego i zobaczyła, że przygląda jej się tak samo jak wtedy, gdy śledził ją
zza kamery. Uniósł pytająco brwi.
- O, nie! Wcale nie jesteśmy parą z opery mydlanej - warknęła za złością.
- Tak, oczywiście, że nie - zaśmiał się i pociągnął ją za kucyk. - Powiedz
im, że przeszmuglowałaś maść w kosmetyczce.
- Lauren będzie wiedziała, że to nieprawda.
- Powiedz, że nie mówisz jej o wszystkim. Oboje wiemy, że tak właśnie
jest. - Pochylił się i delikatnie pocałował ją w czoło. - Dobranoc, Shannen,
śpij dobrze.
- Na pewno - szepnęła.
- Masz szczęście, mnie się to na pewno nie uda.
- I pamiętaj, żadnych kontaktów - powiedziała surowo. - Ty zostajesz po
jednej stronie kamery, a ja po drugiej. Słyszysz?
- Słyszę, Shannen - odparł ze śmiechem.
Z butelką mrożonej herbaty w ręku Tynan wrócił do swego obozu.
Kanapkę i ciastka zostawił różnym stworzeniom w dżungli, które na pewno
nie pogardzą nimi jak Shannen. Nie mógł pojąć, jak zdołała się oprzeć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl