s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Za co? Dziwne. Nie sprawiał wrażenia, ociężałego
umysłowo.
- Za to, że będzie pan trzymał język za zębami.
Parsknął śmiechem, niskim, gardłowym, w którym
pobrzmiewała nuta niedowierzania. Ale spojrzenie wciąż
miał poważne. Cholera, jednak za mało. Najwyrazniej
poczuł się obrażony.
- Dwadzieścia tysięcy.
- %7łebym z nikim nie rozmawiał?
- Chyba sam pan rozumie...
- Dlaczego pani sądzi, że można mnie przekupić?
Jak każdego, to tylko kwestia ceny.
- To nie jest łapówka.
- Akurat!
- Trzydzieści tysięcy.
- Niech pani stÄ…d idzie.
Anula & Irena
scandalous
- Czterdzieści?
Zmierzył ją pogardliwym wzrokiem.
- SÅ‚uchaj, paniusiu. Gadam z kim chcÄ™ i kiedy chcÄ™,
a z tobą nie mam ochoty. I żaden czek tego nie zmieni.
Paniusiu? Wyprostowała dumnie ramiona i skrzyżo
wała ręce na piersi.
- Nie pozwolę się obrażać - oznajmiła.
- Ja też nie.
- Nie obraziłam cię.
- Zaproponowałaś mi czterdzieści tysięcy.
- Nie chcesz czterdziestu tysięcy?
- Nie jestem na sprzedaż.
- Słuchaj, ty... - W ostatniej chwili ugryzła się w ję
zyk. Obelgi nie pomogą. Ważna jest Joanie, jej opinia
i honor rodziny Batemanów. Przełykając dumę, postano
wiła nieco innymi słowami przedstawić swoją ofertę:
-Ponieważ zarobiłbyś, i to niemało, sprzedając do prasy
swojÄ… historiÄ™, gotowa jestem...
Samuel podszedł krok bliżej.
- Na jakiej podstawie uważasz, że byłbym skłonny
sprzedać opowieść o morderstwie moich rodziców oso
bie, która zaproponuje najwyższą stawkę?
Heather przygryzła wargi. Co on chce przez to powie
dzieć? %7łe nie zamierza rozmawiać z prasą? Czy że ona
obraża go swoimi podejrzeniami? Przez chwilę badaw
czo mu się przyglądała, usiłując odgadnąć, czy mężczyz
ną kierują jakieś standardy moralne, czy po prostu próbu
je podbić stawkę.
- Nie pójdziesz do prasy?
- Nic ci do tego.
- A więc jednak wszystko jest na sprzedaż! - Psia
krew, ile ma mu zaproponować?
Anula & Irena
scandalous
Zmrużył oczy, lecz wyraz jego twarzy pozostał nie
przenikniony.
- Za chwilÄ™ zrzucÄ™ ciÄ™ z dachu.
Nie zdołała powstrzymać uśmiechu.
- I będziesz miał problem z głowy?
W czarnych oczach pojawił się gniewny błysk.
- Nie żartuję.
- Mogłabym ci tu i teraz wypisać czek.
- Do widzenia.
- Na imiÄ™ mi Heather.
- Do widzenia, Heather.
- Nie mogę odejść, dopóki nie otrzymam zapewnie
nia, że nie skrzywdzisz mojej siostry.
- Wystarczy ci moje słowo?
- Nie wiem. Nie znam ciÄ™.
Zamilkł. Widziała, że się zastanawia.
- Posłuchaj - odezwał się po chwili. - Nie interesują
mnie pieniądze, ale jestem gotów poświęcić wszystko,
żeby udowodnić niewinność mojego ojca.
- Jeśli skrzywdzisz Joan, będziesz miał do czynienia
ze mną - zagroziła.
Skinął głową. Wierzył we własne zwycięstwo. Podej
rzewała, że prędzej czy pózniej facet faktycznie dopnie
swego. Ona ma władzę, znajomości i pieniądze, on zaś siłę
i pewność siebie. Nikomu nie życzyłaby takiego adwer
sarza.
- W porządku - oznajmiła.
Według Joan książka nie zawierała żadnych dowodów,
które pomogłyby Samuelowi oczyścić ojca z zarzutu zabój
stwa. A jeżeli Samuel liczy na pieniądze... może przyjąć jej
ofertę. Czterdzieści tysięcy jest sumą nie do pogardzenia.
Odwróciła się, zamierzając odejść, ale kiedy spojrzała
Anula & Irena
scandalous
na majaczący w dole trawnik, nagle zakręciło się jej
w głowie. Zbierając się na odwagę, postąpiła krok do
przodu. Przecież nie ma lęku wysokości. No dobrze,
może czasem, ale tu nie jest strasznie wysoko. W dzieciń
stwie spędzały z Joan mnóstwo czasu w domku na drze
wie; ciągle właziła do niego po drabinie.
Postąpiła drugi krok, trzeci. Jeszcze ze trzy i znajdzie
się na krawędzi dachu. Serce waliło jej jak młotem.
Nie stchórzę, powtarzała sobie; dam radę. Skoro wesz
łam, to zejdę. Zacisnęła dłoń na poręczy. Drabina się
poruszyła. Heather zamarła z przerażenia. Za sobą usły
szała ciche przekleństwo, a potem odgłos zbliżających
się kroków.
- To Å‚atwe - burknÄ…Å‚ Samuel.
- Wiem. PoradzÄ™ sobie.
Chwyciła ręką górny szczebel. Teraz wystarczy prze
łożyć nogę, tak jak to zrobiła, wchodząc na dach.
Odruchowo popatrzyła w dół. Ziemia zawirowała.
- Drżysz.
- Nieprawda.
Wzdychając ciężko, Samuel stanął tuż za nią.
- Przytrzymam ci drabinÄ™.
- Nie ma potrzeby - rzekła chropawym głosem.
- Chwyć się tutaj.
Bez słowa wykonała polecenie.
- Teraz prawa, noga na szczebel.
Próbowała ją unieść, przesunąć, ale nie mogła. Miała
wrażenie, że stopa przyrosła jej do dachu.
- Jakim cudem się tu wgramoliłaś?
Nie odpowiedziała. Bała się, że jej głos zabrzmi pisk
liwie. Może powinna zadzwonić po pomoc? Wezwać na
ratunek helikopter?
Anula & Irena
scandalous
- Dobrze siÄ™ czujesz?
- W porządku - odparła szeptem.
- Cierpisz na lęk wysokości?
. - Nie.
- Postawisz nogÄ™ na drabinie?
Cisza.
- Heather?
- Co?
- Bardzo siÄ™ boisz?
Zacisnąwszy mocniej rękę na szczebelku, przysunęła
się kilka centymetrów bliżej. Nie zamierzała się przy
znać, że ze strachu ledwo żyje. Pilnując się, aby nie
spojrzeć w dół, zahaczyła czubkiem buta o rynnę. I wrza
snęła przerażona, gdy rynna zaczęła się osuwać.
Zanim się spostrzegła, Samuel złapał ją wpół i przyci
snÄ…Å‚ do siebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]