s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmowę lub żenującą ciszę. Paul Hood z niepokojem uświadomił sobie, że zbyt wiele uczuć zostało
w ostatnich latach zmarnowane. Jakim cudem sytuacja mogła pogorszyć się aż tak? I jakim cudem
mają teraz doprowadzić wszystko do porządku? Paul miał pomysł, lecz zdawał sobie sprawę z tego,
jak trudno będzie przekonać do niego żonę.
Sharon wślizgnęła się do łóżka, skuliła pod kołdrą i spojrzała na męża.
 Czuję się strasznie  powiedziała.
 Wiem.  Dotknął jej policzka i uśmiechnął się lekko.  Jakoś przez to przejdziemy.
 Nie teraz, kiedy wszystko mnie denerwuje.
 Nie licząc jedzenia, co jeszcze cię denerwowało?
 Rodzice, których spotkaliśmy, zachowanie ich dzieci przy stole, samochody przejeżdżające na
czerwonym świetle albo zatrzymujące się na pasach. Wszystko wyprowadzało mnie z równowagi.
Wszystko!
 Każdemu z nas zdarza się taki dzień.
 Paul, ja po prostu nie pamiętam innego dnia! Wszystko się we mnie gotuje, a przecież nie chcę
zepsuć tej wycieczki Harleigh i Alexandrowi.
 Ostatnio nie było ci najłatwiej  przyznał Paul.  Mnie też. Ale nasze dzieci nie są głupie.
Wiedzą, co się między nami dzieje. Chciałem... miałem nadzieję... że nie damy się sprowokować
niczym, póki tu jesteśmy.
Sharon smutno pokręciła głową.
 Jakim cudem?
 Przecież wcale się nam nie śpieszy, prawda? Przez następne kilka dni powinniśmy po prostu
zachowywać się tak, żeby dzieciom pozostały po tej wycieczce dobre wspomnienia.
%7łebyśmy jakoś wyciągnęli się z tego cholernego bagna. Czy możemy skupić się na tym?
Sharon położyła na jego dłoni swoją dłoń. Poczuł lekki zapach czosnku  wczoraj wieczorem
gotowała. Musiał przyznać, że na uczucia nie działało to najlepiej. Rutyna codzienności. Zapachy
kuchenne, mocniejsze niż zapamiętany z dawnych czasów cudowny zapach kobiecych włosów.
 Chcę, żeby wszystko się zmieniło... tam, w samochodzie, czułam coś...
 Wiem. Ja też to czułem. Było miło.
Sharon spojrzała na niego. W oczach miała łzy.
32
 Nie  powiedziała.  To, co czułam, było przerażające.
 Przerażające?  zdumiał się Paul.  Jak to?
 Przez cały czas miałam w pamięci nasze wyjazdy, kiedy dzieci były jeszcze małe. Do Palm
Springs, Big Bear Lake, na wybrzeże. Byliśmy wtedy tacy inni.
 Byliśmy młodsi.
 Nie tylko o to chodzi.
 Mieliśmy cel  tłumaczył jej Paul.  Dzieci potrzebowały nas bardziej niż potrzebują nas dziś.
To jak z drabinkami, muszą być małe, żeby dziecko mogło się na nie wspinać. Inaczej spadną.
 Wiem.  Sharon rozpłakała się.  Ale chciałam czuć tę... tę wspólnotę dziś, a jej nie czułam.
Chcę, żeby wróciły te dobre stare czasy, dobre stare uczucia.
 Przecież mogą wrócić, choćby dziś.
 Ale w środku jest całe to bagno! Niechęć, gorycz, rozczarowanie. Chcę cofnąć czas, żebyśmy
zbliżali się do siebie, a nie oddalali.
Paul Hood spojrzał na żonę. Znał jej zwyczaje  ilekroć była zmieszana, odwracała wzrok, ilekroć
była pewna siebie, patrzyła mu wprost w oczy. Tym razem patrzyła mu wprost w oczy.
 Nie cofniemy czasu  przyznał  ale możemy zacząć naprawiać to, co złe. Krok po kroku.
Przytulił ją. Sharon przesunęła się na jego stronę, ale nie znalazł w niej ciepła. Nie potrafił
zrozumieć, co się dzieje. Dawał jej to, czego chciała, to czego potrzebowała, a ona nadal się przed
nim cofała. Być może odreagowywała po prostu to, co było złe. Do tej pory nie miała okazji.
Trzymał ją w ramionach przez kilka minut, nie mówiąc nic.
 Kochanie  powiedział w końcu  wiem, że przedtem tego nie chciałaś, ale może jednak dobrze
by było, gdybyśmy z kimś porozmawiali. Liz Gordon powiedziała, że jeśli będziesz zainteresowana,
poda mi kilka nazwisk psychoterapeutów.
Sharon nie odpowiedziała. Tulił ją i słyszał, jak oddycha coraz wolniej, coraz głębiej.
Odchylił się lekko i spojrzał jej w twarz. Patrzyła w przestrzeń, walcząc ze łzami.
 Mamy takie dobre dzieci  powiedziała.  Przynajmniej to się nam udało.
Przynajmniej tego nie zmarnowaliśmy.
 Sharon, przecież nie tylko to się nam udało. %7łyliśmy razem. Może nie było to idealne życie, ale i
tak lepsze niż większości ludzi. A będzie jeszcze lepsze.
Znów ją przytulił, a ona znów się rozpłakała. I objęła go mocno.
33
 Nie o tym marzy dziewczyna, kiedy myśli o przyszłości  powiedziała.
 Wiem. Obiecuję ci, że będzie lepiej.
Nie mówił nic więcej. Tulił ją, zdając sobie sprawę z uczuć, które wywołały w niej ten żal. Pogrąży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl