s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

elegancją, lekko, pewnie. Pomyślała, że musi za wszelką cenę
stawić czoła temu człowiekowi, uzyskać dostęp do jego ziemi i
wykona? pracę, którą zlecił jej ojciec.
Rozglądała się po okolicy i nagle uświadomiła sobie, że
wciąż odczuwa spokój, ten sam, jaki opanował ją w kamiennym
kręgu. Czuła się; szczęśliwa. Dlaczego? Siedziała w wygodnym
samochodzie obok atrakcyjnego mężczyzny - tak, pomimo swego
gwałtownego usposobienia był niewątpliwie atrakcyjny. Wiele
dziewcząt zazdrościłoby jej. "Zwłaszcza Laurette" - pomyślała
sobie nagle z satysfakcją.
Paul przerwał ciszę, gdy wjeżdżali na wzgórze i oczom ich
ukazał się powoli widok na zamek.
- Popatrz. Z daleka najlepiej widać fortecę. Pochodzi z
czternastego wieku. Od tamtych czasów była wielokrotnie
przebudowywana, ale tamten wał pozostał nienaruszony.
Ailsa patrzyła zafascynowana. Właśnie tak wyobrażała sobie
zawsze legendarny zamek.; Okazała budowla odbijała się w
rzece, co jeszcze dodawało jej malowniczości.
- Wspaniały - powiedziała. - Tak właśnie powinien wyglądać
zamek.
- Jego wnętrze także ci się spodoba. Zjemy najpierw obiad, a
potem zaczniemy zwiedzanie. Obejrzymy też kościół. Zamek
43
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
nazywają tu Nasza Pani z Rosebush. Nie sądzisz, że to poetyckie
określenie? I dobre tło do romansu?
Dotąd wydawało się Ailsie, że Paul Desmoines nie znał
nawet znaczenia słowa "romans". Tego przedpołudnia odsłaniał
przed nią nieznaną stronę swego charakteru.
Wysiedli z samochodu. Zachwycała się obfitością kwiatów
po obu stronach ulicy, w oknach starych domów. Doszli do
równie ukwieconego hotelu i usiedli przy stoliku w ogrodzie.
- To ja powinnam zaprosić cię na lunch - powiedziała.
- Nie jesteś w Anglii. Francuzi nigdy nie pozwalają płacić
kobietom. Tu panują inne zwyczaje niż u was.
Zajęła się czytaniem menu. Starała się wybrać najtańsze
dania. Przyzwyczajona była płacić zawsze za siebie. Wiedziała
jednak, że Paul Desmoines może pozwolić sobie na najdroższy
obiad. Wybrała wreszcie coś, co znała i lubiła.
- Zjem naleśniki z grzybowym nadzieniem. Paul zamówił
dla siebie to samo i poprosił też o butelkę wina, którego markę i
rocznik uzgodnił skrupulatnie z kelnerem. Po obiedzie zajrzeli do
kościoła.
- Tutaj miały miejsce cudowne uzdrowienia. W czasie świąt
przywożą tu dzieci chore na epilepsję - objaśniał Paul.
Zwiedzili podziemia zamku i fortecę. Po drugiej stronie
murów Ailsa ku swojemu zdziwieniu odkryła uroczą rezydencję -
dom mieszkalny z ogrodem.
44
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Dwa różne światy! - zawołała z przejęciem. - Forteca,
twierdza, gdzie pewnie rozlano sporo krwi i taki cichy bajkowy
zakątek!
- To jest właśnie urok Josselin. Obawiam się, że nie mamy
już wiele czasu na zwiedzanie. Moja matka oczekuje nas
wieczorem. Wypijemy herbatę i będziemy musieli wracać do
domu.
- Zostajesz tu dłużej? - zapytał ją, gdy siedzieli w małej
kawiarence.
Czyżby ta wyprawa miała na celu przeprowadzenie
sondażu? Pomyślała, że zdobywa jej zaufanie po to, by wyjawiła
mu swoje plany.
- Nie wiem. Czekam na wiadomość od ojca. Jest teraz chory.
Da mi znać, kiedy będzie mnie potrzebował.
- Zastanawiam się - zaczął z zakłopotaniem - czy przyjęto
cię gościnnie we wsi.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie mogła zaprzeczyć, że
nie traktują jej przyjaznie.
- Ty również nie przywitałeś mnie zbyt uprzejmie -
powiedziała. - Próbowałeś przepędzić mnie ze swojej ziemi,
chociaż nie zrobiłabym żadnej szkody.
- No tak. Bardzo mi przykro. Jest pewien powód, dla którego
nie chcemy cię tutaj. Nie dotyczy to ciebie osobiście. W tej części
Bretanii ludzie są bardzo przesądni. Proszę, nie kręć się za bardzo
45
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
po okolicy, zwłaszcza wśród tutejszych kamieni. Jeśli chcesz
chodzić po mojej ziemi, proszę bardzo, nie mam nic przeciwko
temu. Ale ludziom ze wsi może to się nie podobać. Jedzmy już -
dodał po chwili milczenia.
Wstał, pozostawiając kilka franków na stole. Ruszyła za nim
do wyjścia. Potknęła się na progu i skrzywiła z bólu. Jej kostka
nie była jeszcze zupełnie wyleczona. Paul podtrzymał ją za
ramię.
- Nic ci nie jest? Czy boli cię jeszcze? - zapytał z troską.
- Nie, wszystko w porządku. Tylko potknęłam się.
Objął ją lekko.
- Oczywiście, w porządku. Nigdy nie spotkałem jeszcze
nikogo takiego jak ty - powiedział cicho.
Zastanawiała się, co miał na myśli. Lubi ją. Musiała
przyznać, że ona polubiła go także...
Wracali inną trasą. Paul pokazywał jej znów ciekawe
miejsca.
- Wszędzie głazy i kamienie - dziwiła się. - Czy znasz ich
historię? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl