s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

w okazałym kostiumie diabła, a na głowie ma rogi. Dyrektor i Kotrly nie
zwracają uwagi na Foustkę i zatrzymują się pośrodku sceny. Foustka
patrzy na nich od stolika)
DYREKTOR  (do Kotrlego) Ale właściwie gdzie to chciałeś umieścić? Gdzieś tutaj?
KOTRLY  Myślałem, żeby to umieścić w altance...
DYREKTOR  Tak, tak chyba byłoby najlepiej, także ze względów bezpieczeństwa...
KOTRLY  Podpalę to w budce z narzędziami ogrodniczymi i potem dyskretnie
przeniosę tutaj... zawsze parę minut trwa, zanim się zagrzeje. Potem
wstawię to do altanki i za chwilę zobaczysz!
(Dyrektor i Kotrly kierują się w prawą stronę)
FOUSTKA  Panie dyrektorze...
(Dyrektor i Kotrly zatrzymują się)
DYREKTOR  Słucham, panie kolego?
FOUSTKA  Czy miałby pan chwilę czasu?
DYREKTOR  Proszę wybaczyć, panie kolego, ale w tej chwili niestety jestem bardzo
zajęty...
(Dyrektor i Kotrly odchodzą w lewą stronę. Po chwili widać ich na
parkiecie, jak tańczą ze sobą. Foustka ze swoją szklaneczką wraca
zamyślony na ławkę i siada. Muzyka wyraznie nasila się, słychać jakieś
powszechnie znane tango, np. ,,Tango milonga . Z lewej strony wbiegają
na scenę Vilma i Tancerz i zaczynają wykonywać skomplikowane figury
taneczne. Ich twórcą jest Tancerz, zapewne rzeczywiście profesjonalista,
który w przemyślny sposób prowadzi Vilmę po całej scenie. Foustka
wpatruje się w nich ze zdumieniem. Po chwili tango kończy się, a Vilma i
Tancerz wykonują finałową figurę. Muzyka cichnie i płynnie przechodzi w
inną melodię. Vilma i Tancerz, zdyszani, lecz szczęśliwi trzymają się za
ręce i uśmiechają się do siebie)
FOUSTKA  Dobrze się bawicie?
VILMA  Jak widzisz...
(Z lewej strony wchodzi Zastępca, który wiośnie opuścił parkiet)
ZASTPCA  Nie widzieliście Petruszki?
VILMA  Tutaj jej nie było...
(Zastępca w zdziwieniu kręci głową i odchodzi w prawą stronę. Po chwili
widać go na parkiecie, jak wykonuje solowy taniec. Vilma chwyta
Tancerza za rękę i ciągnie go w prawo. Po chwili widać ich na parkiecie,
jak tańczą ze sobą. Foustka wstaje, podchodzi do stolika i nalewa sobie
45
jakiś napój. Z prawej strony, trzymając się za ręce, nadchodzi Dyrektor i
Kotrly, którzy właśnie opuścili parkiet. Nie zwracają uwagi na Foustkę i
zatrzymują się pośrodku sceny. Foustka patrzy na nich od stolika)
KOTRLY  (do Dyrektora) A w jaki sposób poznam, że to jest właśnie ten moment?
DYREKTOR  Jakoś się zorientujesz, a jeśli nie, to ci dam znak. Martwię się czymś
innym...
KOTRLY  Czym?
DYREKTOR  Czy naprawdę możesz mi zagwarantować, że nic się nie stanie?
KOTRLY  A co by się miało stać?
DYREKTOR  No, że ktoś się nie udusi... Albo, że coś się nie podpali...
KOTRLY  Nie bój się...
(Dyrektor i Kotrly kierują się w prawą stronę)
FOUSTKA  Panie dyrektorze...
(Dyrektor i Kotrly zatrzymują się)
DYREKTOR  Słucham, panie kolego?
FOUSTKA  Wiem, że ma pan teraz dużo innych zajęć, ale nie będę pana długo
zatrzymywał, a jestem pewny, że ta sprawa bardzo pana zainteresuje...
DYREKTOR  Proszę wybaczyć, ale teraz naprawdę nie mogę...
(Nagle z lewej strony pojawia się Sekretarz, podchodzi do Dyrektora,
pochyla się i długo coś mu szepcze do ucha. Dyrektor z powagą kiwa
głową. W trakcie tej sceny z prawej strony wchodzi Lorencova, która
właśnie z miotłą w ręku opuściła parkiet; zatrzymuje się koło ławeczki i
patrzy na Sekretarza. Ten po chwili kończy. Dyrektor jeszcze raz potakuje i
odchodzi z Kotrlym w lewą stronę. Po chwili widać ich na parkiecie, jak
tańczą ze sobą. Sekretarz kieruje się w prawo, wprost na Lorencovą. Ta
się do niego uśmiecha, a on zatrzymuje się przed nią. Przez chwilę
wpatrują się w siebie nieruchomo, a potem Sekretarz  nie spuszczając
wzroku z Lorencovej  bierze od niej miotłę, ostentacyjnie kładzie na ziemi
i obejmuje Lorencovą. Ona też go obejmuje; przez moment patrzą sobie z
bliska w oczy, a potem zaczynają się całować. Kiedy wreszcie odrywają się
od siebie, wychodzą objęci w prawą stronę. Po chwili widać ich na
parkiecie, jak tańczą ze sobą. Foustka ze swoją szklaneczką wraca
zamyślony na ławkę i siada. Nagle drga i zaczyna nasłuchiwać. Zza sceny
słychać dziewczęcy głos śpiewający pieśń Ofelii z  Hamleta  do
melodii, która dobiega z parkietu tanecznego)
MARKETA  (śpiewa) Czyliż on już nie powróci
Czyliż on już nie powróci?
Nie, nie, on śpi w grobie:
Zaśnij i ty sobie.1
(Z lewej strony wyłania się Marketa. Jest bosa, ma rozpuszczone włosy i
na głowie wianek z polnych kwiatów. Ubrana jest w białą koszulę nocną z
wielkim stemplem  Psychiatria na dole. Zpiewając zbliża się powoli do
Foustki, który przestraszony wstaje)
MARKETA  (śpiewa) Już on nigdy nie powróci.
Znieżną była jego broda,
Włos na głowie cały mleczny;
Już po nim, już po nim
Na próżno łzy ronim.
1
Wszystkie cytaty z pieśni Ofelii pochodzą z IV aktu  Hamleta w przekładzie Józefa Paszkowskiego,
Warszawa 1995, PIW
46
Boże, daj mu pokój wieczny!
FOUSTKA  (woła) Marketo!
MARKETA  Gdzież jest ten piękny książę duński?
(Foustka przestraszony cofa się przed Marketa, a ona idzie za nim.
Obchodzą tak powoli dookoła całą scenę)
FOUSTKA  Na Boga, skąd się tu wzięłaś? Uciekłaś?
MARKETA  Jeśli go pan spotka, to proszę mu powiedzieć, że wszystko to nie może
istnieć tak samo z siebie, że musi się za tym kryć jakaś głębsza wola...
FOUSTKA  Marketo, nie poznajesz mnie? To przecież ja, Jindrzich...
MARKETA  Albo czy to wszystko nie wygląda tak, jakby po prostu Kosmos
postanowił, że pewnego dnia sam siebie zobaczy naszymi oczami, a
naszymi ustami postawi sobie pytania, które tu przed chwilą
wypowiedzieliśmy?
FOUSTKA  Powinnaś tam wrócić... Przecież cię wyleczą... Zobaczysz, wszystko znów
będzie dobrze...
MARKETA  (śpiewa) Po czym ja cię poznam teraz,
O kochanku mój? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl