s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tak więc wyprowadziliśmy lorda ukradkiem tylnymi
drzwiami. Było już ciemno, więc
dotarliśmy do aresztu, nie zwracając uwagi ludzi, którzy
przeważnie siedzieli już w swoich
domach. Areszt, stojący nieco na uboczu mały barak z
bali, składał się z czterech cel, przy
czym tylko jedna była zajęta  przez tłustego łotrzyka
zamkniętego na noc za pijaństwo i
bijatykę na ulicy. Wytrzeszczył oczy na widok naszego
więznia.
Lord Valerian nie odezwał się ani słowem, gdy Hakon
zamykał za nim kratę i wyznaczał
jednego ze swych ludzi, aby stał na straży. Jednak w
czarnych oczach lorda palił się piekielny
błysk, jakby za maską swej bladej twarzy śmiał się z nas
Strona 114
Howard Robert E - Conan uzurpator.txt
w demonicznym triumfie.
 Zostawiasz na warcie tylko jednego człowieka? 
spytałem Hakona.
 A po co więcej?  rzekł.  Valerian nie zdoła się
wydostać, a nikt mu nie pomoże.
Wydało mi się, że Hakon zbyt wiele rzeczy uznaje za
oczywiste; jednakże nie była to moja
sprawa, więc o nic więcej nie pytałem.
Poterp razem z Hakonem poszedłem do fortu i rozmawiałem
tam z synem Dirka Stroma,
dowódcą, który sprawował władzę w miasteczku pod
nieobecność syna Jona Marko,
namiestnika wyznaczonego przez lorda Thasperasa. Syn Jona
Marko dowodził teraz
pospolitym ruszeniem, stacjonującym w Thenitei.
Wysłuchawszy mojej opowieści, Dirk
zasępił się i powiedział, że gdy tylko pozwolą mu na to
jego obowiązki, pójdzie do więzienia
przesłuchać lorda Valeriana, chociaż wątpił, aby ten coś
wyjawił, gdyż więzień pochodził z
upartego i wyniosłego rodu. Dirk ucieszył się z pomocy
zaoferowanej przez Thandarę i rzekł,
że może znalezć kogoś, kto zaniesie tam odpowiedz, w
której przyjmuje ofertę, jeśli ja chcę
zostać przez jakiś czas w Schohirze  co też uczyniłem.
Potem wróciłem z Hakonem do tawerny, ponieważ
zamierzaliśmy spędzić tam noc, a
rankiem wyruszyć do Thenitei. Zwiadowcy śledzili ruchy
oddziałów Brocasa i Hakon, który
był tego dnia w thenitejskim obozie, powiedział, że
Brocas nie zdradza ochoty, aby wyruszyć
przeciwko nam, tak więc uznałem, iż czeka na uderzenie
Valeriana i Piktów na granicę.
Jednak Hakon mimo tego, co mu powiedziałem, nadal w to
wątpił przekonany, iż Valerian
był u Piktów tylko z przyjacielską wizytą. Ja zauważyłem,
że żaden Hyboryjczyk, choćby nie
wiedzieć jak zaprzyjazniony z Piktami, nigdy nie bywał
dopuszczany do takich ceremonii jak
taniec żmii  chyba że łączyło go z danym plemieniem
braterstwo krwi.
3
Obudziłem się nagle i usiadłem na łóżku. Zarówno okno,
jak i okiennice mojej komnaty
były otwarte z powodu gorąca, ponieważ pokój był na
poddaszu, a wokół gospody nie rosły
Strona 115
Howard Robert E - Conan uzurpator.txt
żadne drzewa, po których złodziej mógłby dostać się na
górę. Jednak zbudził mnie jakiś
dzwięk i patrząc w okno, zobaczyłem na tle usianego
gwiazdami nieba jakąś ogromną,
niekształtną postać. Wyskoczyłem z łóżka, pytając kto tam
i szukając po omacku topora 
jednak stwór zaatakował mnie z przerażającą szybkością.
Zanim zdążyłem dobrze stanąć na
nogach, coś oplotło mi szyję, dusząc i dławiąc. Tuż przed
oczami miałem okropny, zwierzęcy
pysk potwora, lecz ciemnościach mogłem dojrzeć jedynie
parę czerwono gorejących ślepi i
spiczasty łeb. W nozdrzach poczułem straszliwy, zwierzęcy
smród.
Chwyciłem za jeden z przegubów potwora  nabrzmiały
postronkami mięśni, był gruby i
włochaty jak u małpy. Jednak w tej samej chwili znalazłem
rękojeść topora i jednym ciosem
rozpłatałem czaszkę bestii. Puściła mnie i upadła, a ja
odskoczyłem, krztusząc się i dygocząc
na całym ciele. Znalazłem krzesiwo oraz hubkę i
skrzesawszy ogień, zapaliłem świeczkę 
po czym utkwiłem wzrok w stworzeniu leżącym na podłodze.
Wyglądem przypominało ono człowieka, poskręcanego,
zniekształconego i porośniętego
gęstym futrem. Pazury miało długie i czarne, jak szpony
bestii, a jego pozbawiona podbródka
czaszka o niskim czole przypominała małpią. To był
czakan, jeden z tych na półludzkich
stworów mieszkających w głębi puszczy.
Usłyszałem pukanie do drzwi i głos Hakona pytającego, co
się stało, więc otworzyłem mu
drzwi. Wpadł do środka z toporem w dłoni i wytrzeszczył
oczy na widok potwora.
 Czakan!  szepnął.  Widziałem je daleko na zachodzie,
szukające naszych śladów w
lasach  przeklęte ludojady! Co on ma w ręce?
Dreszcz zgrozy przebiegł mi po krzyżu, gdy zauważyłem, że
stwór ściskał w ręku kawał
materiału  chustę, którą usiłował zacisnąć mi na szyi
jak wisielczą pętlę.
 Słyszałem, że piktyjscy szamani chwytają te stworzenia,
oswajają je i używają do
tropienia swoich wrogów  rzekł wolno Hakon.  Tylko jak
Valerian mógł przysłać tu tego
czakana?
 Nie wiem  odparłem.  Jednak bestia dostała moją
chustę i zgodnie ze swą naturą
Strona 116
Howard Robert E - Conan uzurpator.txt
poszła moim tropem, zamierzając skręcić mi kark. Chodzmy
do więzienia, i to szybko!
Hakon zbudził sześciu ludzi, po czym pospieszyliśmy do
aresztu, gdzie znalezliśmy
strażnika leżącego z poderżniętym gardłem pod otwartymi
drzwiami pustej celi Valeriana.
Hakon stanął jak skamieniały, gdy nagle usłyszeliśmy
jakieś ciche wołanie i obróciwszy się,
ujrzeliśmy bladą twarz pijaka patrzącego na nas z
sąsiedniej celi.
 Uciekł  rzekł nam.  Lord Valerian uciekł. Słuchajcie;
ledwie godzinę temu leżałem
na mojej pryczy, gdy obudził mnie jakiś dzwięk na
zewnątrz celi. Zobaczyłem, jak jakaś
obca, ciemnoskóra kobieta wyłania się z cienia i
podchodzi do wartownika. Podniósł łuk i
kazał jej stanąć, ale ona zaśmiała się tylko, spojrzała
mu w oczy i strażnik zastygł, jakby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl