s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

skłon, z idealnie prostymi plecami.
- Nie jestem strachliwa, Nick.
Mierzyli się wzrokiem. Potem on wcisnął przy
cisk, zatrzymując aparat. W sali zapanowała cisza.
- Podejdz tu. - Ponownie włączył odtwarzacz.
Rozbrzmiała muzyka. Stając na środku, wyciąg
nął rękę. Ruth podeszła do niego i bez słowa usta
wili się do grand pas de deux. Nick nie tylko był
genialnym tancerzem, był także wymagającym na-
60 TANIEC MARZEC
uczycielem. Każdy szczegół musiał być dopraco
wany, każdy ruch idealnie precyzyjny. Parokrotnie
powtarzali fragment, a on kilka razy go przerywał,
korygując i wprowadzając poprawki.
- Nie, pochyl inaczej głowę. O tak. - Tak długo
kręcił jej głową, aż znalazł najwłaściwsze ułożenie.
- Ręce tutaj, o tak. - I ustawiał ją wedle swojej
koncepcji.
Wprawnymi rękami poprawił jej ramiona, deli
katnie podtrzymywał ją w pasie, gdy kręciła piruet,
chwytał mocno, gdy ją podnosił. Lubiła być przez
niego modelowana. A przecież tak trudno było go
zadowolić. Niecierpliwił się, irytował.
- Musisz na mnie patrzeć! - padła komenda, po
której znów ją zatrzymał.
- Patrzyłam - skrzywiła się.
Rzucając rosyjskie przekleństwo, odszedł, żeby
zatrzymać taśmę.
- Ale nie było w tym uczucia! Ty nic nie czu
jesz!
- Bo wciąż przerywasz - zaprotestowała.
- Bo ciągle jest zle.
Spiorunowała go wzrokiem.
- W porządku - warknęła, ocierając pot z czoła.
- Więc co mam czuć?
- Masz być we mnie zakochana. Pragniesz
mnie, ale jesteś dumna. Nie chcesz, żeby cię zdo
bywano, rozumiesz? Albo partnerstwo, albo nic.
- Włączył muzykę, podszedł do niej, przygwozdził
TANIEC MARZEC ft 61
ją wzrokiem. - Ale też musi w tym być pożądanie.
Namiętność. Czuje się ją przez skórę. Poczuj to.
Powiadasz, że jesteś kobietą, nie dzieckiem. Więc
zademonstruj to. No, jeszcze raz - powiedział, kła
dąc rękę na jej talii.
Tym razem Ruth dała upust wyobrazni. Była za
kochaną w księciu Cyganką, dumną i namiętną.
Muzyka była szybka, budowała nastrój. Był to ta
niec erotyczny, wyrażający zmysłowość krokami i
w gestach. Wiele było w nim muśnięć i zbliżeń ciał,
gry spojrzeń. Poczuła przypływ prawdziwego pożą
dania. Zawrzała w niej krew.
Gorliwie i zapalczywie, jakby uciekając przed
tym, co poczuła, wykonała soubresauts, schwytana
w pułapkę gdzieś między prawdą a fantazją. Na
prawdę go pragnęła i to, co czuła, nie było już wy
łącznym przeżyciem Carlotty. Dotykał jej, przycią
gał, a ona wymykała się - nie uciekała przed nim,
po prostu stawiała na swoim.
Muzyka narastała. Kręcili piruety, coraz bardziej
się oddalali, wzbraniając się przed bliskością i natu
ralnym wzajemnym przyciąganiem. Każde z osob
na wykonało skok, po czym, jakby to było od nich
silniejsze, zaczęli powracać do siebie, zataczając
szerokie koła. Zeszli się, minęli, by po końcowym
obrocie paść sobie w ramiona.
Ostatnie takty muzyki zastały ich splecionych,
twarzą w twarz, serce przy sercu.
W pełnej napięcia ciszy, która nagle zapanowała,
62 TANIEC MARZEC
oszołomiona Ruth poczuła się jak zawieszona mię
dzy sobą a rolą. Po wyczerpującym tańcu oboje
szybko oddychali. Czuła gwałtownie bijące, złą
czone serca. Jej wzrok, gdy stała na pointach, znaj
dował się prawie na jego wysokości.
Zajrzał jej w oczy, tak jak ona w jego - badaw
czo, z niedowierzaniem. A gdy przywarli do sie
bie wargami, nie było już czasu na zadawanie
pytań.
Tym razem była spragniona i niecierpliwa. On,
przyciągając ją jak najbliżej do siebie, poznając
jej smak, nie mógł się nią nasycić. Jak szalony
całował jej twarz i szyję, rozpalając ją coraz bar
dziej. Ona, wędrując ustami, czuła piżmowy za
pach jego potu, smakowała słonawą wilgoć jego
twarzy i szyi. Po chwili ich pożądające usta zno
wu się spotkały.
Szeptał coś, czego nie rozumiała. Nawet język,
w jakim mówił, był jedną wielką tajemnicą. Stali
się jednym ciałem. Dzielił ich tylko cienki materiał
jej trykotu. A jego dłonie były wszędzie - przyci
skały, dotykały, zatrzymywały się na chwilę i pod
niecały. Całował ją w ucho, chwytał zębami i po
ciągał jego delikatny płatek. Szeptał do niej po
rosyjsku, ale ona nie musiała rozumieć, co do niej
mówi.
I gdy znowu spotkali się ustami, pocałunek był
jeszcze bardziej namiętny i jeszcze intensywniejszy.
Ruth dawała i brała z równym natężeniem, drżała
TANIEC MARZEC 63
z rozkoszy, gdy wsunął rękę pod trykot i pieścił jej
pierś, podczas gdy ona przywarła do niego ustami
i chłonęła całą sobą jego ciepło.
Już miał ją odsunąć, gdy ukryła twarz na jego
ramieniu i wpiła się w niego. Nie była przygotowa
na na tak gwałtowne emocje.
- Ruth...
Odsunął ją, a jego ręce stały się teraz delikatne.
Popatrzył na nią, zajrzał w jej zamglone oczy. Zbyt
poruszona i zaabsorbowana tym, co dzieje się z jej
ciałem, nie odczytała wyrazu jego twarzy.
- Nie chciałem tego.
Popatrzyła na niego zdumiona.
- Ale ja chciałam.
To takie proste. Uśmiechnęła się. Ale kiedy pod
niosła rękę do jego policzka, uchylił się i chwycił ją
za nadgarstek.
- Nie powinienem.
Patrzyła na niego. Stopniowo jej uśmiech gasnął,
a oczy stawały się czujne.
- Dlaczego?
- Wystawiamy balet za niecałe trzy tygodnie.
Nie czas na komplikacje - powiedział trzezwym
głosem.
- Och, rozumiem. - Ruth odwróciła się. Wolała,
żeby nie widział, jak bardzo ją zranił. Powracając
do ławki, zaczęła rozwiązywać tasiemki. - Jestem
komplikacją.
- Jesteś - przyznał i podszedł do odtwarzacza.
64 TANIEC MARZEC
- Nie mam czasu ani predyspozycji do spełniania
twoich romantycznych zachcianek.
- Moje romantyczne zachcianki - powtórzyła
cichym, pełnym niedowierzania głosem.
- Są kobiety, do których należy zalecać się przy
świetle świec, kobiety potrzebujące stosownej opra
wy - ciągnął, stojąc do niej tyłem. - Jesteś jedną
z nich. A ja nie mam na to czasu.
- Rozumiem. Możesz sobie tylko pozwolić na bar
dziej elementarne, by nie rzec prymitywne związki
- powiedziała ostro, sznurując tenisówki drżącymi
palcami. Jakże łatwo udało mu się zrobić z niej idiot
kę!
Odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
- Tak.
- I są inne kobiety, które mogą ci to dać.
Nieznacznie poruszył ramieniem.
- Tak. Przepraszam za to, co się stało. W tańcu
można się łatwo zatracić.
- Och, daj spokój. - Wrzuciła baletki do torby.
- Nie musisz mnie przepraszać. Nie musisz speł
niać moich romantycznych zachcianek, Nick.
Znam wielu podobnych do ciebie.
- Na przykład twój projektant?
- Choćby. Ale nie przejmuj się, nie nawalę wię
cej. Będziesz miał swój balet, Nick. - Jej głos na
brzmiał od łez, ale nie była w stanie temu zapobiec.
- Ludzie będą szaleć, odniesiesz sukces, przysię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl