s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dwie kochanki, dopiero co wziętą tancerkę i szwaczkę, która zdążyła urodzić mu dwoje dzieci.
Znany był także z tego, że odwiedzał domy rozpusty częściej, niż należałoby oczekiwać po
mężczyznie mającym dwie kochanki.
Nie wyglądał na człowieka, który przeistoczy się z nagła we wzorowego męża. I nie
musiałby, gdyby panna Winwood, jak większość żon, nie oczekiwała ani wierności, ani
poświęcenia. Jeśli kocha Kerseya, będzie to dla niej nieszczęściem.
W końcu to jej zmartwienie, nie jego, myślał ponuro hrabia, kierując na nią monokl. Lecz,
dobry Boże, jak może mężczyzna, zaręczony z taką kobietą w ogóle pragnąć innej? Jak po ślubie z
nią ktokolwiek mógłby pragnąć innej?
Hrabia Thornhill czekał niecierpliwie na swój taniec, gdy jakiś pląsający obok w
skomplikowanych figurach niezgrabiasz przydepnął rąbek sukni panny Newman. Rozdarcie było
zbyt znaczne, by mogła kontynuować taniec. W kilka chwil potem, kiedy orkiestra skończyła grać,
dziewczyna opuściła salę w towarzystwie lady Brill, kierując się do garderoby, gdzie panie przy
pomocy szwaczki miały dokonać błyskawicznej naprawy. Los daje znak, że mu sprzyja, pomyślał
hrabia. Kersey, widząc, że przyzwoitka jego narzeczonej zniknęła, trwał przy jej boku jak
prawdziwy dżentelmen i pies-stróż. Doskonale.
Jennifer wcale nie ucieszył pierwszy taniec, mimo że przetańczyła go z lordem Kerseyem,
który uśmiechał się do niej, komplementował jej wygląd i przypominał, że powinna zachować dla
niego ostatni taniec przed kolacją.
Cały czas pamiętała o głupiej obietnicy złożonej w bibliotece. Ostrzegali ją przed hrabią
Thornhillem ciotka Agatha i lord Kersey. Lionel powiedział, że hrabia popełnił jeden z najohydniej
szych grzechów. Ostrzegał ją też jej własny instynkt. Nie podobało jej się to, jak on na nią patrzył -
zuchwale, obcesowo. Nie podobał jej się jego wygląd, acz doceniała urodę hrabiego. Był tak inny
od Lionela. Poza tym, poza narzeczonym nie interesował jej nikt.
Pozwoliła się wciągnąć do rozmowy w bibliotece.
Zmiała się razem z nim. To nieprzyzwoite śmiać się z innym mężczyzną... takie intymnie.
Krótka rozmowa mogła jeszcze ujść, najgorsze było to, że zgodziła się zatańczyć z nim na balu u
Chisleyów.
Zwiadomość własnej głupoty bardzo jej ciążyła. Na domiar złego, nikomu o tym nie
powiedziała. Nawet Samancie, której śmiało mogła się zwierzyć, ponieważ widziała hrabiego w
bibliotece i komentowała jego obecność. Nie powiedziała nic ciotce Agacie ani lordowi Kerseyowi.
Bała się chwili, w której hrabia przyjdzie prosić ją do tańca. Lady Agatha z pewnością spróbuje go
zbyć, a Jennifer będzie musiała przyznać się do obietnicy danej w trakcie spotkania, które
zaczynało wyglądać na potajemną schadzkę.
Boże, dlaczego po powrocie do domu nie poskarżyła się, że zgodziła się pod przymusem,
przekonana, że odmowa byłaby nieuprzejmością, zaś przyzwolenie na taniec okazją, by dać mu do
zrozumienia, że nie życzy sobie z nim znajomości? Dlaczego tego nie zrobiła? Za pózno.
Bal otwierał układ żywiołowych tańców ludowych. Zgrzaną, zdyszaną Jennifer wicehrabia
odprowadził tam, gdzie powinna była czekać ciotka Agatha. Wachlowała się próbując ochłonąć.
Ktoś jej powiedział, że ciotka Agatha poszła z Samanthą do garderoby. %7ładna pociecha. Była rada,
że przynajmniej lord Kersey jej nie odstępował.
- Mamy też nie ma - powiedział. - Będę zaszczycony mogąc pozostać z panią, panno
Winwood.
Wiedziała, że nie może liczyć na ułaskawienie. Hrabia Thornhill był na balu od samego
początku. Nie tańczył podczas otwarcia, tylko przypatrywał się z boku. Wiedziała, mimo iż nie
spojrzała na niego ani razu, że obserwował ją prawie cały czas. Czuła go każdym nerwem i z
przykrością myślała o danej mu obietnicy. A chciała być swobodna i cieszyć się wyłącznie
obecnością Lionela. .
To jej wina. Musi oduczyć się wiejskich zachowań. Musi nauczyć się, jak nie pozwalać na
manewrowanie sobą tym, którzy lepiej opanowali sztukę towarzyskich uprzejmości.
Wicehrabia nadal stał przy niej, gdy podszedł Thornhill, żeby poprosić o swój taniec.
Narzeczony ujął ją pod ramię i władczo zamknął dłoń wokół jej łokcia.
- Panna Winwood ma ten taniec zajęty - odpowiedział Kersey z chłodną wyniosłością.
- Doprawdy? - odparował Thornhill unosząc dumnie brew. - Rozumiałem, że ów taniec
został mi przyrzeczony. Zgodnie z przedpołudniową, przyjemną, acz o wiele za krótką, rozmową o
książkach. W bibliotece.
Jennifer znowu napomniała się w duchu za to, że nic nikomu nie powiedziała. Tak jakby
było coś do ukrycia. A jednak nie musiał o tym wspominać. Miała wrażenie, że jej zakłopotanie
sprawie mu satysfakcję.
- Ach, tak - powiedziała udając zdziwienie, jakby właśnie przypomniała sobie coś
nieistotnego, co wypadło jej z głowy. - Zgadza się, lordzie. Dziękuję.
Usiłując za wszelką cenę nadać swojemu głosowi ton zdziwienia, zapomniała, że odpowiedz
winna zabrzmieć chłodno. Nie była dobra w udawaniu. Dlaczego miałaby grać? Dlaczego miałaby
się czuć tak, jakby została przyłapana na strasznej nieprzyzwoitości. Miała głęboki żal, że
postawiono ją w takiej sytuacji, niemniej musi zadbać o to, żeby już więcej nie wydarzyło się nic
podobnego.
Wicehrabia puścił jej łokieć, ukłonił się sztywno i odszedł bez słowa.
- Nie winię go - powiedział Thornhill. - Gdyby była pani moją, albo wkrótce miała się stać
moją, też bym nie chciał, żeby odbierał mi panią inny mężczyzna. Powinien jednak zrozumieć, że
nie może spędzić z panią całego wieczoru.
- Wicehrabia Kersey dobrze wie, co przystoi w towarzystwie, lordzie - odparła. Miała
nadzieję, że zanim wróci ciotka Agatha, muzyka zacznie grać i będą już tańczyć.
- Pani zgrzała się w tańcu - powiedział. - W sali jest duszno. Proszę przejść ze mną na taras,
zanim zaczną grać. Na zewnątrz jest chłodniej. - Podał jej ramię migocące złotymi szamerunkami.
Pomyślała, że w złocie i brązach wyglądał zupełnie jak onegdaj w bieli i czerni. Być może jego
wzrost, postawa, kolorystyka, sprawiały, że wyróżniał się z tłumu zupełnie tak samo jak Lionel.
- Dziękuję.
Wzięła go pod ramię. Perspektywa zaczerpnięcia świeżego powietrza była zbyt nęcąca, żeby
się opierać. Podobnie jak chęć znalezienia się poza zasięgiem wzroku ciotki, dopóki nie zacznie się
taniec. Pózniej oczywiście będzie musiała się tłumaczyć. Nie uniknie połajanek. A Lionel? Co
powie prosząc ją do ostatniego tańca przed kolacją? Cóż w tym złego, że tańczy z innymi?
Ostrzegał ją jednak przed Thornhillem. Na dodatek wie teraz, że rozmawiała z nim w bibliotece.
- Spodobał się pani mr. Pope? - zaczął hrabia, kiedy znalezli się na tarasie.
- Och! - Zaśmiała się. - Nie zdążyłam jeszcze zajrzeć do książki. Byłam zajęta.
- Przygotowaniami do balu? Efekt okazał się wart każdej minuty - zapewnił.
Spojrzał na nią z ciepłym uznaniem w oczach. Wiedziała, że dekolt jej sukni jest zbyt
głęboki, protestowała podczas przymiarek, ale nawet ciotka Agatha nie miała zastrzeżeń: takie są w
modzie. Na swoim balu musiała naturalnie nosić coś skromniejszego. Ale nie dziś wieczorem.
Wiedziała, że ma biust większy niż inne kobiety, i ta fizyczna wada wprawiała ją w zakłopotanie.
- Dziękuję - powiedziała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]