s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziecka i że kupię włóczkę i zrobię go dla jej przyjaciółki. A ona wtedy szybko zmieniła temat. Wydało
mi się to trochę dziwne, ale zaczęłyśmy rozmawiać o czymś innym. A potem zapyta- ' łam, jak udała się
twoja wizyta w Dallas i Cathie powiedziała mi, że nagle postanowiłaś wrócić do Kansas z powodu
problemów z prezenterem wiadomości.
- Czy to o ciebie chodzi, młody człowieku?
- Tak, proszÄ™ pana.
_ Dopiero kiedy dowiedziałam się od twojej siostry, że coś m,iędzy wami zaszło, zaraz zapytałam, czy
może myśliCie o małżeństwie. Powiedziałam, że jeśli to coś poważnego, to trzeba wszystko zaplanować.
Bo klub Country jest zarezerwowany aż do kwietnia i jeśli będzie ślub, to chciałabym, żeby tam odbyło
się przyjęcie. Ale oczywiście nie mam zamiaru na was naciskać. Tylko muszę wiedzieć, czy traktujecie
to poważnie. - Przerwała i wzięła głęboki oddech. - A wówczas Cathie wyznała, że bardzo poważnie. I
dodała, że nie powinnam być zaskoczona, jeśli zdecydujecie się pobrać naprawdę szybko.
Biedna Cathie dała się złapać we własne sidła.
- Coś w jej głosie powiedziało mi, że to ty właśnie jesteś jej spodziewającą się dziecka przyjaciółką -
zakończyła Patsy.
Jej mąż przetarł dłonią zmęczoną twarz.
- Twoja matka bardzo się tym przejęła, więc doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie pojechać do
ciebie i po prostu zapytać, czy jesteś w ciąży.
. - Nie miałam pojęcia, że twój ojciec wpadnie tu jak bomba i zrobi awanturę, jak tylko pójdę na pięć
minut do toalety. Nie można go ani na chwilę spuścić z oka - spojrzała karcąco na męża Patsy.
- Znam swoją córkę - stwierdził. - Jest uparta jak osioł. Szarpałem się z nią prawie o wszystko, sam
już nie wiem przez ile lat.
- Och, przestań, Michael. Wkrótce zostanę babcią! Możesz to sobie wyobrazić? - Patsy przyłożyła
chusteczkÄ™ do oczu. - BÄ™dziemy dziadka¬mi. Już nie mogÄ™ siÄ™ doczekać.
- No dobra, to żenisz się z moją córką czy nie? - zaatakował dziadek ojca.
- To zależy tylko od niej.
- W takim razie wyjdzie za ciebie - powiedział Michael bez cienia wątpliwości. - Ja tego dopilnuję.
- Posłuchaj, tato, sama mam zamiar o sobie decydować.
- Już zdecydowałaś, idąc do łóżka z tym oto człowiekiem.
- Panie Jamison'- rzekł Kyle twardo - oboje szanujemy pańskie zda-
nie, ale to, czy się pobierzemy, czy nie, zależy od wielu czynników, z których żaden nie ma nic
wspólnego z panem.
Carrie, która przez kilkanaście lat samotnie stawiała czoło ojcu, odczuła ulgę. Dobrze było mieć
kogoś po swojej stronie. Była mile zaskoczona. Sądziła, że Kyle wykorzysta okazję, by zmusić ją do
małżeństwa, a nie zrobił tego. W tej chwili tak go kochała, że miała ochotę rzucić mu się na szyję"
- Mamo, tato - powiedziała zamiast tego - doceniam waszą troskę i obiecuję, że powiadomimy was o
naszej decyzji, jak tylko jÄ… podejmiemy.
- Coś mi się zdaje, że to ty stwarzasz najwięcej problemów - mruknął ojciec. - Kyle wygląda na
porządnego człowieka. Jeśli masz zamiar z nim sypiać, to powinnaś także chcieć go poślubić.
- To sÄ… nasze sprawy, tato.
- Najlepiej będzie zostawić ich teraz samych - stwierdziła Patsy. Stosowała tę politykę wobec męża
już od dwudziestu dziewięciu lat.
- W dzisiejszych czasach młodzi ludzie nie szanują starszych tak jak kiedyś- zrzędził Michael. -
Gdzie popełniliśmy błąd? Carrie zawsze była takim słodkim dzieciaczkiem. Nie sprawiała żadnych
kłopotów, przynajmniej do czternastego roku życia.
- Tak, kochanie.
~ Mam tylko nadzieję, że to będzie dziewczynka. Wtedy może sama zobaczy pewnego dnia, jak to
jest, kiedy twoja ukochana córka oznajmia ci, że postanowiła wychowywać nieślubne dziecko.
Wierzcie tui, dzieci kocha 'się tak bardzo, że Wyprulibyście sobie flaki, gdyby miało je to
uszczęśliwić.
- Ale ja jestem szczęśliwa, tato - stwierdziÅ‚a Carrie. - NaprawdÄ™ szczÄ™¬Å›liwa.
- Więc uważasz, że nieślubne dziecko to powód do zadowolenia?
- Cieszę się tym dzieckiem - wyznała szczerze. Pomyślała jednak, że nie jest to dobry moment, by
dzielić się rodzicami wątpliwościami, jakie miała na początku. Ani opowiadać o tym, jak trudno jej
było pogodzić się z tą sytuacją.
- MyÅ›lÄ™, że powinniÅ›my wracać do domu - powiedziaÅ‚a Patsy. - Do¬syć tu narozrabialiÅ›my.
- Nigdzie się nie wybieram, dopóki Carrie nie podejmie decyzji co do swojej przyszłości.
- Zgodnie z twoimi oczekiwaniami - dodała Carrie.
Znowu ta stara śpiewka. Zmieniają się zwrotki, a refren wciąż ten sam.
Ojciec naturalnie wie najlepiej, co jest dla niej dobre, i zrobi wszystko, żeby zrealizowała scenariusz,
który dla niej napisał. Walczyła z jego despotyzmem, odkąd była nastolatką. Kiedy dorosła, zdawało
jej siÄ™, że wy¬rwaÅ‚a siÄ™ spod jego kurateli na dobre, ale najwyrazniej byÅ‚a w bÅ‚Ä™dzie.
- Będziesz miała dziecko! - zagrzmiał Michael. Miał widocznie nadzieję, że jeśli powie to
dostatecznie gÅ‚oÅ›no, Carrie dozna oÅ›wiecenia i na¬reszcie pojmie prawdziwy sens tych słów. -
Dziecko potrzebuje ojca!
Carrie sądziła, że tym razem Kyle stanie po stronie jej ojca. Używał przedtem tych samych
argumentów.
- Carrie wie, co robi - powiedział zamiast tego.
- Jak długo znasz moją córkę?
Wystarczająco długo - stwierdził Kyle spokojnie. Popatrzył na zegarek i otworzył drzwi. - Jedno z
nas wkrótce się z państwem skontaktuje.
- Chyba mógłbym polubić tego młodego człowieka - powiedział Michael do żony, ale Carrie
odniosła wrażenie, że te słowa były skierowane do niej.
Który zresztą ojciec nie polubiłby Kyle'a? Znakomicie nadawał się na męża. I na zięcia. Inteligentny,
oddany, szczodry. Musiałaby przyznać, że jest idealnym materiałem na męża, nawet gdyby
przypadkiem nie zaszła z nim w ciążę.
- Mam nadzieję, że jeśli przeprosimy waszego szefa, zgodzi się zapomnieć o tym incydencie -
powiedziała Patsy, wychodząc z biura Carrie. - Naprawdę musimy porozmawiać o tym, jak się
czasami zachowujesz, ko¬chanie. Wpaść tu jak bomba i wszcząć publicznÄ… awanturÄ™! Dobrze, że nikt
nie zadzwonił po policję.
Nie bądz śmieszna. Jestem zupełnie nieszkodliwy.
- Michael, doprawdy!
Kyle życzył im dobrej drogi i poszedł odczytać kolejny serwis informacyjny. Carrie podziwiała jego
opanowanie. Odprowadziła rodziców do wyjścia. Postanowiła pójść za jego przykładem i nie
naskakiwać na ojca, chociaż język ją świerzbił.
- Chciałbym z tobą porozmawiać, jak już skończysz. - Clyde wystawił głowę przez drzwi swojego
biura.
Ojciec Carrie podszedł do niego.
- Moja żona twierdzi, że zrobiłem z siebie idiotę i jestem winien panu przeprosiny.
- Tam, gdzie w grę wchodzi dobro naszej córki, mojego męża często ponoszą emocje - Patsy
uśmiechnęła się uroczo.
Clyde uścisnął im dłonie i powiedział coś, czego Carrie nie dosłyszała.
Zaniepokoiło ją jednak wezwanie na rozmowę. Szef na pewno był zdenerwowany całym tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]