s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wychodzić z jadalni, nie zwracając na nią uwagi. A kto pomo\e mi zebrać ze stołu te
wszystkie naczynia?
Kiedy wszystko było ju\ pozmywane i sprzątnięte, Maggy usiadła przy stole w kuchni i
zaczęła przeglądać listy do Cioci Millie, \eby przygotować się do nowego tygodnia pracy.
Przez otwarte okno dobiegały ją odgłosy gry. Uśmiechnęła się, słysząc krzyki i nieuniknione
przy grze w piłkę przekleństwa.
Nigdy by nie uwierzyła, \e Griflin będzie grać z jej braćmi w koszykówkę. A jednak tak
właśnie było.
Miała nadzieję, \e kiedy Griffin pozna jej braci, przestanie obawiać się dziadka. Człowiek,
który niezle wychował sześciu młodych mę\czyzn, nie mo\e być podły ani wredny.
Ale nie była pewna, czy jej plan się powiódł.
Znów zagłębiła się w stos listów. śaden z nich nigdy nie zostawał bez odpowiedzi. Do druku
wybierano te, których treść mogła zaciekawić czytelników pisma.
Mimo wyczerpującej pracy Maggy musiała przyznać, \e zastępowanie Cioci Millie sprawiało
jej przyjemność. Gdy by tylko nie musiała chodzić na przyjęcia i udawać kogoś, kim nie jest!
Choć poznała zasadnicze procedury obsługą kontraktów i sprawami prawnymi zajmował się
Griffin i jego kancelaria. Millicent na samym początku oświadczyła, \e nie zale\nie od tego,
kto zajmie jej miejsce, firma Griffina ma nadal współpracować z Ciocią Millie, poniewa\
chciała zachować prawa autorskie do tego działu pisma.
Maggy nie przejęła się tym zbytnio, ale teraz uświado miła sobie, \e powinna wszystko
jeszcze raz przemyśleć. Gdyby zdecydowała się kontytiuować pracę, Griffin będzie zawsze
obecny w jej \yciu.
Czy da radę pracować, jeśli będzie widywać go codzien nie? Przecie\ nie był jej obojętny, a
on nie odwzajemni ni gdy jej uczucia.
Westchnęła cię\ko. Nie pasowali do siebie. Pochodzili z ró\nych światów. Od początku
wiedziała, \e to nie mo\e skończyć się dobrze.
Jednak Griffin, choć na pozór tak podobny do Dennisa, w gruncie rzeczy był całkiem inny.
Dobry, miły i ser deczny.
Tylko \e nie ufał \adnej kobiecie. I nie chciał nikogo po kochać. Ta myśl sprawiała jej
ogromny ból.
Droga Ciociu Millie!
Mam trzydzieści dwa lata i spotykam się z Wilburem od dziesięciu lat. On jest siedem lat
starszy ode mnie i mieszka z matką, która jest wdową. Rozmawialiśmy o mał\eństwie, ale
Wilburnie jest pewien, czy to ja powinnam zostać jego \oną. Szczerze mówiąc, mam ju\ dość
czekania. Dostałam wspaniałą propozycje awansu, ale musiałabym się przenieść do
słonecznej Kalifornii o trzy tysiące mil stąd. Wilburnie chce, \ebym się na to zgodziła, i nie
wie, kiedy ostatecznie podejmie decyzję o mał\eństwie. Nie wiem, co robić. Proszę o pomoc.
Zmieszana z Connecticut
Droga Zmieszana!
Jeśli mę\czyzna po dziesięciu latach znajomości nie wie, czy jesteś jego wybranką, to ju\
nigdy nie będzie tego wiedział. Przyjmij awans i zostaw Wilbura z jego matką.. Zasługujesz
na to, \eby mieć mę\czyznę, który naprawdę będzie chciał być z Tobą i nie trzeba będzie go
namawiać. Zostaw wszystko i jedz, moja droga. W słonecznej Kalifornii czeka na Ciebie
lepsze \ycie. Zało\ę się, \e wkrótce nawią\esz nowy romans i \e będzie on wspaniały. Ciesz
się nową pracą i nowym \yciem. Zasługujesz na to!
Ciocia Millie
ROZDZIAA DZIEWITY
W poniedziałek po południu na prośbę babci Griffin zjawił się w restauracji Plantation Ku
swemu zdziwieniu zobaczył u jej boku Patricka.
A, kawalerze. Tak się cieszę, \e cię widzę przywitał go z serdecznym uśmiechem
Patrick.
Dygocąc z nerwów, Griffin spojrzał na rozpromienioną Millicent.
Dziękuję za zaproszenie odparł nieufnie Jak udał się weekend, babciu? spytał,
pochylając się, by ucałować ją w policzek.
- Wspaniale.
Patrick ujął jej dłoń.
Millicent i ja... Po raz pierwszy w \yciu ze zdenerwowania zabrakłó mu słów.
Grif kochanie odezwała się Miilicent, poklepując dłoń Patricka. Patrick poprosił,
\ebym wyszła za niego za mą\, a ja się zgodziłam.
Zgodziłaś się wyjść za mą\ wykrzyknął Griflin, omal nie przewracając szklanki.
Ale\ to niesłychane!
Millicent zesztywniała, spoglądając na niego lodowatym wzrokiem.
Bardzo cię przepraszam, ale co w tym niesłychanego? Kocham Patricka, a on kocha mnie.
Wzruszyła ramiona mi, starając się ukryć ból, jaki sprawiły jej słowa wnuczka.
Dlaczego nie mielibyśmy się pobrać?
Jak mogłem tego nie przewidzieć? zastanawiał się Griffin. To dlatego, \e myślałem wcią\
o Maggy Czy ona wiedziała o wszystkim i starała się uśpić moją czujność?
Griffin, mój chłopcze, chcę ci coś pokazać, \ebyś wiedział, \e moje intencje są uczciwe.
Griffin zmarszczył brwi. Czuł się zdradzony i oszukany.
Co to takiego spytał.
Patrick wyciągnął jakieś papiery z kieszeni marynarki.
Mój prawnik powiedział, \ebym ci to dał oznajmił, kładąc je na stole.
- Patrick zganiła go Mllicent. Mówiłam, \e to nie jest konieczne.
Tak, kochanie, wiem, ale czasem lepiej jasno postawić sprawę.
- To... to intercyza wyjąkał Griffin.
Tak jest, chłopcze.
Grif szybko przejrzał dokument.
Tu jest napisane, \e zrzekasz się na zawsze wszelkich praw do majątku babci
oświadczył ze zdumieniem.
Tak, chłopcze. Dokładnie tak odparł z uśmiechem Patrick. Sam powiedziałem
prawnikowi, co ma napisać.
- I \e zamierzasz utrzymywać babcię wyłącznie z własnych dochodów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]