s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak wywraca oczami.
No dobra, tylko nie becz. Nie znoszę, jak ko-
bieta płacze.
Przecież nie robię ci tego na złość.
W jego piersiach zabulgotało coś przypominające-
go stłumiony śmiech.
Wybacz. Nie jestem dzisiaj sobą, jakoś straci-
łem humor. Wybaczysz mi?
Chyba tak. Pociągnęła nosem.
Dzięki. No to, zdaje się, mamy za sobą pierw-
szą sprzeczkę zażartował i szturchnął ją łokciem.
Rzuciła mu zdumione spojrzenie przez ramię,
a on głaskał jej rękę przez chwilę, po czym wycisnął
całusa na jej skroni. Doprawdy, potrafił być bardzo
słodki, jeśli tylko trochę się postarał.
Noc Juliet 55
W końcu Ian wziął telefon do ręki.
Może wystarczy nam baterii, żeby zadzwonić
na policję.
Przyglądała mu się, wytężając w mroku wzrok,
kiedy wystukiwał numer na klawiaturze. W telefo-
nie mrugało światełko.
Biiiiip!
Skrzywiła się. To zły znak.
Tu numer 911. Słucham?
Chcę się połączyć z policją. Mój telefon
już się prawie wyładował, więc nasza rozmowa
może się w każdej chwili przerwać. Proszę mnie
bardzo uważnie wysłuchać. Jesteśmy uwięzieni
w...
Biip!
Proszę podać swoje nazwisko i adres.
Nazywam się Ian Rafferty, jestem w domu
Coltonów...
Biiip!
Proszę pana... coś nam przerywa...
Słyszy mnie pan jeszcze?
Proszę pana...
Halo? Halo?
Cisza.
Może to cię nauczy, żeby w przyszłości nie
odsłuchiwać poczty głosowej w samym środku
przyjęcia zauważyła z przekąsem Juliet.
Odetchnął głośno i nie skomentował.
I co teraz zrobimy? spytała.
56 Carolyn Zane
Przesunął ją na swoich zdrętwiałych z lekka
kolanach.
Jak na taki ostry języczek, masz dość obłe
kształty.
Cóż za słownictwo. Nie myślałeś przypad-
kiem, żeby samemu wziąć się za pióro?
Omal się nie zakrztusił.
Myślę, że rozważę po tej przygodzie.
Oparła się o jego piersi, wygodnie usadowiona
między jego nogami, a on trzymał ręce na jej kolanach.
Jesteś głodny? spytała nagle.
Nie, a ty?
Zawsze jak się czegoś boję, napada mnie strasz-
ny głód i dosłownie rzucam się na jedzenie.
No to bardzo mi przykro, bo nie mam cię czym
poczęstować.
Juliet chwyciła swoją torebkę.
Może tic-taca? Nie wiem, czy dbasz o linię, ale
podobno jeden ma tylko jedną kalorię.
Sądzisz, że powinienem?
Niekoniecznie. Prychnęła ze śmiechu. Masz
bardzo świeży oddech oznajmiła i natychmiast
poczuła się zażenowana swoim oświadczeniem.
Przekrzywiła głowę i w dalszym ciągu szperała
w swojej małej wizytowej torebce ze złotej lamy.
Nie masz jakimś cudem latarki w tej port-
monetce?
Zaraz... Tak, zdaje się, że mam miniaturową
latarkę przy kluczach.
Noc Juliet 57
Zwietnie. Daj mi ją.
Juliet pogrzebała jeszcze chwilkę.
Proszę.
Zepchnął ją lekko z kolan i przesunął się na skraj
ciasnego tunelu. Leżąc na boku, skierował światło
latarki do góry nad głowę.
Przysunęła się do niego, szepcząc:
Mam nadzieję, że nic się tam nikomu nie stało.
Moja... cała moja rodzina... tam jest...
Emocje nabrzmiały, zatykając jej gardło.
Pewnie wszyscy są cali i zdrowi.
Powiedział to z przekonaniem. Ale on zawsze
mówił z przekonaniem, tak przynajmniej odbierała
to Juliet.
Pociągnęła nosem i przetarła oczy nadgarstkiem.
Skąd wiesz?
Bo uważam, że tamci strzelali na postrach.
Jeden z tych facetów powiedział, że jeśli zakładnicy
będą z nimi współpracować, nikomu nic się nie
stanie.
No tak, mówiłeś to już.
Przeciągnęła palcami przez włosy. Jeszcze tego
ranka miała na głowie najmodniejszą fryzurę. Teraz
zdawało jej się, że ma w tym miejscu kopę splątane-
go siana. Po raz kolejny ciemność okazała się jej
sprzymierzeńcem.
Tak mi żal Samanthy i Jessego westchnęła.
Przynajmniej do końca życia nie zapomną
swojego wesela.
58 Carolyn Zane
Zapamiętają je pod warunkiem, że będą żyli.
Nie przypuszczam, żeby chodziło tu o parę
młodych.
Ja bym nie była taka pewna. Jesse pracuje
w końcu w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa.
Jakie masz podstawy do tego swojego optymizmu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]