s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejscu byłabym jednak ostrożna. Nie chodzi o to, że mam do niego jakieś
zastrzeżenia. Odnoszę wrażenie, że nie zależy mu na poważnym związku. Jest zbyt
zakochany w swojej pracy.
- 75 -
S
R
Przez następne dziesięć minut Kara musiała wysłuchać zapewnień Lizy, że jej
też nie chodzi o nic poważnego. Wyglądało jednak na to, że Ross zrobił na niej
wrażenie. Czy tylko nie zawiedzie jej oczekiwań?
Kolejny łyk.
- Och, żebym nie zapomniała. Czy powiedziałaś już Vinniemu, że może
zapomnieć o spotkaniu z Mystery Woman?
Cholera!
- Powiedziałam mu tak". - W ciszy, która zaległa w słuchawce, Kara
wyobrażała sobie, jak ciemne oczy Lizy niebezpiecznie się zwężają. - Słuchaj, czy nie
spieszyłaś się czasem na tenisa?
- To nie do wiary, Taylor. Kiedy on przylatuje?
- Nie ustaliliśmy jeszcze daty, a jedynie to, że randka się odbędzie. Spróbuję
zwodzić go tak długo, jak tylko się da. Teraz, przed pierwszym nagraniem, to i tak nie
wydaje się możliwe.
- Wiesz, ty chyba całkiem zwariowałaś! To byłby cud, gdyby on nie odkrył
prawdy. Ale czy mogę ci jakoś pomóc?
Kara nagle poczuła, że coś ściska ją za gardło.
- Pomyślę nad tym, i... Lizo...? - Kara mocno przycisnęła sznur telefonu do
piersi.
- Już dobrze - powiedziała cicho Liza. - Tylko się nie roztkliwiajmy. -
Odkaszlnęła. - Muszę teraz lecieć, udowodnić, że przedłożenie tenisa nad lekcje
fortepianu miało jednak sens. Będziemy w kontakcie. Trzymaj się!
- Do widzenia - wykrztusiła Kara i odłożywszy słuchawkę, uśmiechnęła się
przez łzy.
Usiadła wygodniej w fotelu i złożywszy dłonie jak do modlitwy, dziękowała
Bogu za to, że jej zesłał Lizę, która w szczęściu i nieszczęściu, na dobre i złe, zawsze
była jej wierną przyjaciółką.
Pomagała jej przejść przez trudne lata szczenięce i nie mniej trudne lata
dojrzewania, burzliwy związek z Travisem, małżeństwo, separację i rozwód, wspierała
w walce o utrzymanie firmy i w wielu innych trudnych momentach w życiu, których
nie sposób wyliczyć.
- 76 -
S
R
Podjęcie decyzji o życiu bez Travisa było trudne, lecz Kara miała wątpliwości,
czy zdołałaby przez to przejść, gdyby nie przyjaciółka.
Być może, gdyby matka żyła... Nie, nawet gdyby Pamela Taylor żyła, nie
byłaby dla Kary takim oparciem jak Liza.
Kara dowiedziała się smutnej prawdy o swej matce dopiero po przejęciu
rodzinnego interesu, gdy Carol zaczęła robić na ten temat pewne aluzje. Naciskana o
konkrety tłumaczyła, że nie może zawieść zaufania babci. Mimo to szybko ujawniła
rodzinną tajemnicę.
Pamela Taylor połowę życia spędziła na leczeniu choroby alkoholowej i
narkomanii, traktując dom rodzinny jedynie jako miejsce, gdzie mogła się zatrzymać
pomiędzy jedną kuracją a drugą. Pewnego dnia zostawiła czteroletnią Karę u
dziadków i nigdy już po nią nie wróciła. Sześć miesięcy pózniej zmarła w wyniku
przedawkowania.
Babcia niezmiennie utrzymywała, że Pamela była wspaniałym człowiekiem i
równie wspaniałą córką i że zginęła w wypadku samochodowym, kiedy jechała do
Dallas.
Teraz Kara doskonale to rozumiała. Rozumiała, dlaczego jej dziadkowie z
takim uporem powtarzali, żeby zawsze trzymała głowę wysoko podniesioną do góry,
żeby była damą, nigdy publicznie nie pokazywała swych słabości i zawsze dbała o
honor nazwiska Taylorów. Dlaczego, gdy dorastała, strzegli jej, jakby była bombą z
opóznionym zapłonem. Dlaczego żaden błąd nie był przez nich tolerowany.
Z sercem przepełnionym goryczą podeszła do ekspresu i ponownie napełniła
filiżankę kawą. Dosyć tych ponurych myśli, dosyć biadolenia. Musi się szybko wziąć
w garść. Carol zjawi się za dwadzieścia minut i Kara nie może pozwolić, żeby to
wścibskie babsko czegoś się domyśliło.
Wróciła do biurka, przysunęła krzesło do komputera i włączyła e-mail.
Wspaniale. Zamówienia, spowodowane niedawnym rozesłaniem katalogu Mystery
Woman", wciąż napływały. Tylko wczoraj nadeszło ich dwanaście.
Gorset z atłasu i koronki okazał się absolutnym hitem. %7łycie było takie
zaskakująco zabawne. Jej pradziad rozsławił swoją firmę, wprowadzając taki sam
gorset.
- 77 -
S
R
Wersja Kary, w której zastosowano połączenie nylonu z lycrą, a nie miękki
elastik, uwypuklała raczej kobiece kształty, zamiast je ściskać. Jednak dająca się
zauważyć tendencja skłaniania się ku bieliznie bardziej zabudowanej, a przez to
bardziej działającej na zmysły, była czymś, czego Kara nie mogła lekceważyć.
Zanotowawszy w myślach, że należy ten gorset sfotografować na czerwonym
tle pod kątem zbliżającego się szału zakupów na Boże Narodzenie i walentynki,
uporządkowała pozostałą pocztę, wpisała adres na stronie internetowej i wysłała list.
O Boże, czy Travis nie mógł być zaszokowany jej katalogiem? Chociaż...
ostatnio wydawał się patrzeć na nią zupełnie inaczej. Jakby nagle ujrzał ją w innym
świetle.
Ją. Prawdziwą Karę Taylor.
Nie delikatny, egzotyczny kwiat, którego zadaniem jest stworzyć mężczyznie
dom. Albo też zwarzony cieplarniany kwiat - określenie, którego używał, kiedy
buntowała się przeciwko narzuconej przez niego roli.
To, że wydawał się skonsternowany, że nie bardzo wiedział, jak ma się
zachować, raczej ją bawiło.
Popijając kawę, uważnie obserwowała obraz na monitorze. Internetowa strona
Bass Busters Fishing Camp,
to znaczy przystani Travisa, była estetyczna i bardzo profesjonalna. Nie mogła
uwierzyć, że opracował ją człowiek, który tak zażarcie bronił się przed
zainstalowaniem łazienek w domkach nad jeziorem, argumentując, że wspólne
natryski i toalety są zupełnie wystarczające dla wędkarzy i że nie prowadzi pensjonatu.
Może nie, ale faktem jest, że teraz, wśród istniejących w ośrodku udogodnień,
na czołowym miejscu wymieniał osobne łazienki.
Z zainteresowaniem przejrzała załączoną listę opublikowanych w fachowej
prasie artykułów. Imponujący dorobek. Travis miał powody do dumy.
Zamyśliła się.
Na przystani w ciągu dziewięciu lat niewiele się zmieniło, to prawda, a jednak
Travis zdobył sławę w wędkarskim świecie jako niedościgniony mistrz w łowieniu
wspaniałych okazów okonia. Co więcej, jego zdolności pisarskie zdawały się
dorównywać zdolnościom werbalnym, dzięki którym tak dobrze radził sobie w
- 78 -
S
R
małżeńskich kłótniach. W uzupełnieniu do artykułów zamieszczanych w licznych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]