s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cokolwiek o niej wiedział?
Jeśli w grę wchodziła druga ewentualność, to będzie musiał
zmienić nastawienie Grace. Był przyzwyczajony do tego, że wszyscy
go lubią i darzą szacunkiem. Zepsuty popularnością szczerze się
dziwił, że Grace za nim nie przepada. Przecież jest miłym,
atrakcyjnym towarzyszem, a do tego okazał się doskonałym
partnerem w tańcu. Nie zamierzał jej uwodzić, miał jednak nadzieję,
że staną się przyjaciółmi.
Grace wniosła dwa kubki kawy, po czym usiadła na krześle i
popatrzyła na Bryana.
- O czym chcesz rozmawiać?
Czekało go ciężkie zadanie, gdyż ona wyraznie mu nie ufała.
Będzie musiał zmierzyć się z tym problemem, jeśli marzy mu się
przyjazń.
- Do wesela pozostało trzy tygodnie. Uważam, że do tego czasu
powinniśmy pokazać się razem jeszcze ze dwa, trzy razy, i jeszcze
kilka razy potem. Zgadzasz się ze mną?
- Sądzę, że masz rację.
70
RS
Wolałby, żeby okazała większy entuzjazm, jednak musiał
zadowolić się tym, co usłyszał.
- Do tej pory bywaliśmy razem jedynie na imprezach, tak czy
inaczej związanych z moją pracą zawodową. Nie uważasz, że jeśli
chcemy uchodzić za parę, powinnaś przedstawić mnie swoim
znajomym? Nikt nie zaprosił cię na jakieś przyjęcie albo na partyjkę
kręgli?
-Kręgli?
- Tak tylko powiedziałem.
- Nie grywam w kręgle.
-I nie wybierasz się na żadne przyjęcie albo na spotkanie
klubowe?
Uporczywie wpatrywała się w kubek z kawą.
- Nie. Czekam na twoje propozycje co do możliwości spędzenia
wolnego czasu.
Tysiące pomysłów przychodziło mu do głowy, miał jednak
wątpliwości co do tego, czy zyskają uznanie Grace. Najwyrazniej nie
chciała przedstawiać go znajomym.
- Co lubisz robić w wolnym czasie? Wiem już, że nie grasz w
kręgle.
-Nic szczególnego.
Była prawdziwą mistrzynią w udzielaniu wymijających
odpowiedzi.
- Wiem, że pracujesz w soboty, ale czy jesteś wolna w niedzielę?
- Może być niedziela.
71
RS
- W takim razie przyjadę po ciebie w niedzielę około dziesiątej.
Ubierz się zwyczajnie, tak żebyś dobrze się czuła.
- Dokąd mnie zabierzesz?
Nie miał pojęcia, był jednak pewien, że coś wymyśli.
- To będzie niespodzianka. Sprawiała wrażenie zaniepokojonej.
Uśmiechnął się.
- Przecież chyba mi ufasz?
- Właśnie tego nie jestem pewna. Odstawił pusty kubek.
- Robi się pózno. Pójdę już.
Zerwała się na nogi i szybko podeszła do drzwi, jakby od dawna
czekała na tę chwilę.
- W takim razie do zobaczenia w niedzielę.
- Powinnaś postarać się wykazać choć trochę więcej entuzjazmu.
- Przecież powiedziałam, że ci pomogę. Uważasz, że
powinniśmy jeszcze kilka razy pokazać się razem przed ślubem Chloe
i Donovana, a ja się z tobą zgadzam. Coś jest nie tak?
- Widzę, że to wszystko wymaga niezwykłego poświęcenia z
twojej strony.
Zarumieniła się nieznacznie.
- Nie musisz ze mnie kpić.
- Tylko żartowałem. - Pogładził ją po zaróżowionym policzku. -
Chloe dopisało szczęście, że ma taką siostrę.
Rumieniec na jej twarzy się pogłębił.
- Bez wahania zrobiłaby to samo dla mnie.
- Wiem. Dobrze, że macie siebie.
72
RS
- Przecież robisz to wszystko także dla Donovana -uzmysłowiła
mu.
- Oczywiście, ale nie wiedziałem, ile będę miał z tobą kłopotu.
Mimo wszystko nie żałuję.
Ten zawoalowany komplement wprawił ją w zakłopotanie.
- Eee... dziękuję. Westchnął.
- Nie żałuje nawet w chwilach, kiedy chłoszczesz moje ego.
- Nie umawialiśmy się na prawienie sobie komplementów.
- To prawda, ale nie dziw się, że mężczyzna rad byłby je słyszeć.
- Dobranoc, Bryan.
Położył jej rękę na karku i pochylił głowę. Tym razem nie udało
mu się zaskoczyć Grace. Odskoczyła od niego jak oparzona.
- Nikt nas nie widzi. To niepotrzebne.
- Nie chcę wyjść z wprawy.
- Nie potrzebujesz ćwiczeń. Masz to we krwi. Uśmiechnął się z
rezygnacją.
- Przyjmuję to jako dowód uznania. Dzięki. Otworzyła drzwi.
- Idz już, Bryan. Przyprawiasz mnie o ból głowy.
- W takim razie powinnaś zgromadzić zapas aspiryny, bo jeszcze
przez jakiś czas będziesz skazana na moje towarzystwo.
Wydawało mu się, że zamknąwszy za nim drzwi, powiedziała
jeszcze:
- Tego właśnie się obawiam
W dobrym nastroju wsiadł do windy, nie mogąc doczekać się
niedzieli.
73
RS
- .. .myślałam, że mama dostanie bezdechu, kiedy pani Cochran
oznajmiła, że fotograf nie ma wolnego terminu w dniu naszego ślubu.
Mama zachowywała się tak, jakby to ona była panną młodą.
Powiedziałam: Mamo, spokojnie. Jest mnóstwo innych fotografów",
a ona na to: Tak,ale ten jest najlepszy, a musimy mieć najlepszego".
Więc... Grace, czy ty mnie słuchasz?
Dzwięk własnego imienia wyrwał Grace z zadumy. Zdała sobie
sprawę, że od dłuższego czasu stoi nieruchomo z lusterkiem w ręku, i
odłożyła je na półkę.
- Słucham - powiedziała. - Mówiłaś, że nie chcesz skorzystać z
usług fotografa, którego wybrałaś.
Chloe potrząsnęła głową.
- Właśnie miałam ci o tym powiedzieć. Wszystko udało się
załatwić i fotograf się zgodził.
- To wspaniale.
- Nie słyszę entuzjazmu w twoim głosie. - Chloe odłożyła
ściereczkę do kurzu na ladę i popatrzyła Grace prosto w oczy. - Co się
z tobą dzieje?
-Nic.
- Nie uda ci się mnie oszukać. Widzę, że coś cię gryzie. Jak udał
się wczorajszy wieczór z Bryanem? Coś się wydarzyło?
Upewniwszy się, że sklep jest zamknięty na klucz, Grace
odpowiedziała:
- O, tak. Spędziliśmy bardzo miły wieczór. Dużo tańczyliśmy.
Wiesz, że kocham taniec.
74
RS
- Wiem, a Bryan jest wspaniałym tancerzem.
- Tańczyłaś z nim? - zapytała Grace.
- Kilka razy poprosił mnie do tańca, kiedy... no wiesz.
- Kiedy randkowaliście.
- Gdy spędzaliśmy wspólnie czas - poprawiła siostrę Chloe. -
Oczywiście to było, zanim zakochałam się w Donovanie.
Siostra nie musiała przypominać Grace, że głównym powodem,
dla którego Chloe i Bryan przestali wspólnie spędzać czas" było
uczucie, którym Chloe obdarzyła Donovana. Bryan prawdopodobnie
byłby szczęśliwy, mogąc nadal tańczyć z Chloe.
Grace zdawała sobie sprawę, że jest jedynie jego chwilową
pocieszycielką. Po ślubie siostry Grace i Bryan pójdą każde w swoją
stronę i będą się spotykać jedynie dzięki powiązaniom z Chloe i
Donovanem. Bryan wkrótce znajdzie sobie nową partnerkę do tańca,
kobietę, którą obsadzi w roli żony i matki, tak jak to sobie wymarzył.
A ona...
Odciągnęła kołnierzyk bluzki, mając wrażenie, że jest za ciasno
zapięty. Z pewnością dam sobie radę, pomyślała. Ma swoje życie. Być
może powinnam częściej sobie o tym przypominać i nie trwonić czasu
na niepotrzebne rozmyślania.
Chloe wciąż przyglądała się jej uważnie.
- Słyszałam, że poznałaś wczoraj rodziców Bryana.
- Kto ci o tym powiedział? - zapytała Grace. Czyżby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]