s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opowiadali marynarze «RóżdżkÄ™ Aarona» wedle nowych pomysłów jakiegoÅ› zmyÅ›lnego
34
budowniczego. DziÄ™ki temu okrÄ™t, rzucony «na jedno kolano», broniÅ‚ siÄ™ dzielnie przed atakujÄ…cym go
zewsząd wrogiem, niczym Dawid przeciwko Goliatowi. Jednak wciąż zaglądaliśmy śmierci w oczy, tej
nie chcianej kochance, a ona przyglądała nam się z pienistym uśmiechem. Ktoś wtedy, nie pomnę kto,
rzucił pomysł, by wyrzucić za burtę wszystkie te katolickie obrazy, a może Bóg się nad nami ulituje,
widzÄ…c, że zÅ‚otego cielca czcić nie zamierzamy. «DiabÅ‚a wieziemy! Precz z szatanem! Belzebub naszym
balastem! Do morza z kurwÄ… babiloÅ„skÄ…!» krzyczano wokół. W ludzi wstÄ…piÅ‚ jakby nowy duch,
iskierka nadziei zabłysnęła w ciemnościach tej strasznej nocy, przez co nabraliśmy sił i wiary. Z trudem
utrzymując równowagę pobiegliśmy do ładowni i następnie, gdy już rozbito skrzynie, utworzyliśmy
szereg, podając sobie przedmioty z rąk do rąk. Ostatnia osoba stała przy drzwiach i zrzucała wszystko, co
jej tylko podano, na pochylony pokład, a stamtąd porywały to fale. W ten sposób pozbyliśmy się wielu
bluznierczych obrazów, malowanych na płótnie albo rzezbionych w drewnie czy w marmurze. Niektóre
były tak wielkie i tak ciężkie, że tylko z wielkim trudem, ba, nadludzkim wysiłkiem udało nam się ich
pozbyć. Wyrzucono też rozliczne relikwiarze, co je dla złota, a nie dla stęchłych kości, pozabierano ze
świątyń antychrysta. Jak teraz pomyśleć, to tego złota dużo poszło za burtę i zapewne niejednemu serce
by się ścisnęło, gdyby nie przekonanie, które szczęśliwie na nas spłynęło, niczym natchnienie dane od
Boga, że jak się tych fetyszów pozbędziemy, to zdołamy się uratować. Trudno powiedzieć, ile to trwało
pod tym względem zdania były podzielone ale w każdym razie, kiedy już padaliśmy ze zmęczenia,
pośród huku fal usłyszeliśmy dochodzące z zewnątrz głosy ludzkie, jakieś nawoływania. Nie były to
żadne duchy, jak z początku niektórzy myśleli, jeno miejscowi rybacy, co nam z pomocą przypłynęli, nie
bacząc na wzburzone morze. Ze swych rozkołysanych, lecz świetnie utrzymujących się na falach łodzi
zarzucili na okręt kotwiczki z mocnymi linami i po nich można się było, przy ich pomocy, zsunąć do
łodzi. Dzielni ci ludzie nie spoczęli, płynąc na brzeg i z powrotem, dopóki wszystkich nie uratowali. W
pobliskiej wsi, dokąd nas zaprowadzono, a niektórych to i zaniesiono, bo z sił z wycieńczenia opadli,
przebrano nas, ogrzano i nakarmiono, tak że następnego dnia a dzień był piękny i słoneczny można
było odnieść wrażenie, że przeżycia ostatniej nocy to jakiś koszmar senny, którego tak naprawdę nie
było. Okazało się, że wyrzuciło nas na mieliznę u przylądka Rozewie, niedaleko Pucka, jeszcze wówczas
w polskich rękach. Tym większa była nasza wdzięczność dla wieśniaków, że niepomni faktu, iżeśmy byli
Szwedami udzielili nam pomocy, i to z narażeniem własnego życia. Nie wiem, czy nasi, co się
prawdziwymi chrześcijanami mienią, podobnie by postąpili wobec wroga. Dlatego też rozkaz mym
ludziom wydałem, by krzywdy żadnej naszym wybawicielom nie czynili i trzymali się od ich kobiet z
daleka. Wysłałem paru żołnierzy, by pomoc sprowadzić i uradzić wspólnie, jak okręt z mielizny
Å›ciÄ…gnąć. Tak! Nasza «Różdżka Aarona» nie poddaÅ‚a siÄ™ falom, co wszyscy za cud poczytali. Mieli wiÄ™c
rację ci, którzy twierdzili, że wraz z katolickimi obrazami szatana z sobą wiezliśmy: jak tylko się ich
pozbyliśmy, wyszliśmy z opresji cało. Niech to będzie przestrogą dla przyszłych pokoleń, by z daleka od
widziadeł antychrysta się trzymali, żeby gniewu Wszechmogącego na siebie nie sprowadzić. Czekając na
pomoc, odpoczywaliśmy beztrosko, pijąc piwo, którym nas częstowano, i gwarząc wesoło z
wieśniakami, co rzecz to dziwna trochę po szwedzku mówić umieli, a nawet z wiejskimi
dziewuchami, które o dziwo żołnierzy w ogóle się nie bały. Była w tych ludziach jakaś dziwna wiara,
przekonanie, że z rąk innych nic złego ich spotkać nie może. Część marynarzy popłynęła na okręt, by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]