s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będą kobiety: one nic nie czynią połowicznie i zawsze biorą rzeczy na serio.
%7łona Freda była bardzo ładną kobietą. Miała milutką, naiwną twarzyczkę, z ponętnymi
dołkami na policzkach, prześliczne, jakby stworzone do pocałunków usta i najsłoneczniejszą parę
ocząt. W jej urodzie było coś zwracającego uwagę, ale w dobrym, szlachetnym znaczeniu.
On jest po prostu starym dziwakiem ciągnął siostrzeniec Scrooge a. Do tego
nieznośnym. Mógłby być chociaż cokolwiek milszy. Ale wady człowieka są zawsze karą dla
niego samego. Jest to prawda niezbita i pamiętając o tym, nie będę mu czynił wymówek.
Zdaje się, Fredziu, że on jest bardzo bogaty zauważyła żona. Przynajmniej ty zawsze tak
mówisz.
I cóż z tego, moja droga? odparł Fred. Bogactwo jest dla niego bez pożytku; nie używa
go na nic dobrego. Sam z niego nie korzysta i nie pomaga nikomu. Odmawia sobie nawet
wszelkich wygód. Nigdy mi też na myśl nie przyszło prosić go o jakąkolwiek pomoc. Ha! ha! ha!
Ale chyba i on nigdy nie pomyślał o tym, że my kiedyś, wcześniej czy pózniej, odziedziczymy
jego skarby...
Nie cierpię go! - rzekła piękna kobieta, a wszyscy goście przyznali, że ma zupełną
słuszność.
Co do mnie, nie mam do niego żalu odezwał się siostrzeniec. %7łal mi go, ale nie
mógłbym gniewać się na niego, gdybym nawet chciał. Któż bowiem cierpi przez jego kaprysy?
Tylko on sam. Uroiwszy sobie na przykład, że powinien nas nie lubić, nie chciał przyjąć naszego
zaproszenia. I jakiż tego rezultat? Uniknął niesmacznego obiadu!
34
Tak sądzisz? A mnie się zdaje, że stracił doskonały obiad! zawołała dotknięta w najczulsze
miejsce kobieta.
Wszyscy przyłączyli się do jej zdania, a mogli być kompetentnymi sędziami, gdyż przed
chwilą właśnie skończyli obiad.
Tym lepiej rzekł siostrzeniec Scrooge a. Bardzo mnie to cieszy, gdyż co do mnie,
wyznam szczerze, nie mam wielkiego zaufania do talentów kulinarnych młodych gospodyń. Jak
sądzisz, Topper?
Topper miał wyrazną słabość do jednej z sióstr żony Fredzla i zapewne dlatego odpowiedział,
że będąc kawalerem, a więc niejako pariasem, nie ma prawa wydawać sądu w tym przedmiocie.
Usłyszawszy to, owa siostra żony siostrzeńca Scrooge a, pulchna panienka w koronkowej
narzutce, spąsowiała jak piwonia.
Mów dalej, Fredziu odezwała się żona siostrzeńca Scrooge a, klaszcząc w dłonie.
Wypowiedz się, skończ, coś zaczął. On zawsze chowa wszystko pod korcem. Dziwny człowiek!
Fred w odpowiedzi znowu wybuchnął śmiechem, a ponieważ było fizycznym
niepodobieństwem uniknąć tej zarazy , więc wszyscy bez wyjątku poszli za jego przykładem.
Pozostaje mi tylko dodać odezwał się Fred, gdy mu przeszedł paroksyzm śmiechu że
wuj, postąpiwszy z nami tak niegrzecznie i nieżyczliwie, sam się pozbawił pewnej dozy radości,
która prawdopodobnie nie zaszkodziłaby mu. Jestem przekonany, że miałby tu towarzyszy
milszych od tych, jakich posiada we własnych myślach przesiadując w starym, zatęchłym
kantorze czy w zakurzonych i pustych pokojach. Mam zamiar zapraszać go corocznie, bez
względu na to, czy mu się to podoba czy nie, bo mi go żal. Może szydzić z wigilii Bożego
Narodzenia do samej śmierci, ale zdaje mi się, że w końcu przekona się do niej, gdy będę chodził
do niego co rok i pytał życzliwie: Wuju Scrooge, jak się miewasz? Gdyby go to natchnęło
myślą zapisania swemu pomocnikowi jakichś pięćdziesięciu funtów, byłbym szczerze
zadowolony. Nie jestem pewien, ale zdaje mi się, że wczoraj wuja wzruszyłem.
Wszyscy zebrani zaczęli się śmiać z naiwności Freda. On sądził, że mógł wzruszyć Scrooge a,
jak gdyby tego starego kutwę mogło coś na świecie wzruszyć? Ale Fred miał przedziwny
charakter. Mało go obchodziło, z czego się towarzystwo śmieje; jego cieszył ten dobry nastrój i
aby go podtrzymać, otworzył nową butelkę wina.
Po herbacie zaczęła się muzyka, była to bowiem muzykalna rodzina. Wiedzieli, co robią, gdy
zaśpiewali chórem. Szczególnie wyróżniał się Topper, który umiał mruczeć basem jak
niedzwiedz, a nigdy nie zaczerwienił się przy tym ani nie zeszpecił twarzy nabrzmiałymi żyłami
na czole.
Siostrzenica Scrooge a grała wcale niezle na harfie. Teraz, bez próbowania, uderzyła w struny
i zagrała krótką, prostą melodię tę, którą doskonale znała owa dziewczynka, która zabrała
Scrooge a ze szkoły...
Gdy ta melodia zabrzmiała, wszystko, co Scrooge owi przypomniał duch dawnych Wigilii,
stanęło mu teraz przed oczami. Myślał, że gdyby mógł słuchać częściej tej piosenki sprzed lat,
stałby się lepszy, i to bez pomocy łopaty grabarza, która pogrzebała Jakuba Marleya.
Muzyka jednak nie zajęła całego wieczoru. Gdy już mieli jej dosyć, rozpoczęli zabawę w
fanty. Bo dobrze jest czasem wrócić do dzieciństwa, zwłaszcza w dzień wigilijny, który jest
przecież wielkim świętem dzieci.
Naprzód więc bawiono się w ciuciubabkę . Nie chce mi się wierzyć, żeby Topper naprawdę
nic nie widział, mając przewiązane oczy; wszakże oczu w trzewikach nie nosił.
Moim zdaniem, była to rzecz ułożona pomiędzy nim i siostrzeńcem Scrooge a; musiał też
[ Pobierz całość w formacie PDF ]