s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tam właśnie będę  oznajmił Satterthwaite władczym, nie znoszącym
sprzeciwu tonem.
Energicznym krokiem ruszył w drogę. Obaj mężczyzni patrzyli za nim.
 Nie mam pojęcia, co go ugryzło  powiedział szofer.  Nigdy przedtem nie
widziałem, żeby się tak zachowywał.
Miasteczko Kingsbourne Ducis nie zasługiwało na swą majestatycznie brzmiącą
nazwę. Ta mała dziura miało tylko jedną ulicę, przy której stało kilka budynków.
Niektóre domy zostały przerobione na sklepy, a niektóre sklepy na domy mieszkalne,
co potęgowało wrażenie chaosu.
Nie było więc to piękne, staroświeckie miasteczko, lecz skromna, bezbarwna
osada. Być może właśnie dlatego wzrok Satterthwaite a przyciągnęła owa barwna
plama.
Dotarł w końcu do poczty, przed którą stała skrzynka na listy, a w witrynie leżało
kilka gazet i kartek pocztowych. Tuż obok niej Satterthwaite dostrzegł szyld. Cafe
Arlekin. Ogarnął go niepokój. Doszedł do wniosku, że zbyt się starzeje. %7łe ma
urojenia. Dlaczego ta nazwa poruszyła jego serce? Arlekin Cafe.
Mechanik miał absolutną rację. Cafe Arlekin nie sprawiało wrażenia miejsca, w
którym chciałoby się zjeść posiłek. Najwyżej jakąś przekąskę. Albo wypić poranną
kawę. Więc dlaczego? Nagle uświadomił sobie przyczynę. Budynek, który mieścił
kawiarnię, składał się z dwóch części. W jednej stały otoczone krzesłami stoły,
przeznaczone dla gości, którzy przychodzili tu na posiłki. Drugą zaś zajmował sklepik
z porcelaną. Nie był to antykwariat. Nie było w nim małych półek zastawionych
kryształowymi wazami czy pucharami. W tym sklepiku sprzedawano wyroby
współczesne, a wychodząca na ulicę wystawa tonęła teraz we wszystkich odcieniach
tęczy. Satterthwaite dostrzegł na niej serwis do herbaty, składający się z dość dużych
filiżanek i spodków. Każdy z elementów tego kompletu utrzymany był w innym
kolorze. Błękit, czerwień, żółć, zieleń, róż, purpura. Pomyślał, że to cudowna feeria
barw. Nic dziwnego, że przyciągnęła jego wzrok, kiedy przejeżdżał tędy wolno w
poszukiwaniu jakiegoś warsztatu lub stacji obsługi samochodów. Obok serwisu leżała
kartka z napisem Serwis do herbaty  Arlekin .
To właśnie słowo  arlekin utkwiło w zakamarkach pamięci Satterthwaite a, na
tyle głęboko, że nie potrafił go z niczym skojarzyć. Jaskrawe kolory. Kolory stroju
arlekina. Pod wpływem nagłego impulsu uznał to słowo za wezwanie. Za wezwanie
skierowane specjalnie do niego. Wpadł na absurdalny pomysł, że być może zastanie tu
swojego starego przyjaciela, Harleya Quina, który będzie jadł posiłek lub kupował
filiżanki i spodki. Zastanawiał się, ile lat minęło od ich ostatniego spotkania. Wiele,
wiele lat. Czy było to wtedy, kiedy Quin wyszedł od niego i podążył wiejską dróżką,
którą nazywali Zcieżką Zakochanych? Miał wówczas nadzieję, że będzie widywał
Quina przynajmniej raz w roku. Może dwa razy. Ale nie. Tak się nie stało.
I właśnie dzisiaj niespodziewanie przyszła mu do głowy cudowna myśl, że tu, w
miasteczku Kingsbourne Ducis, może znów odnalezć Harleya Quina.
 To niedorzeczne  powiedział do siebie  całkiem niedorzeczne. Doprawdy,
cóż za pomysły przychodzą człowiekowi do głowy na starość!
Tęsknił za Quinem. Tęsknił za czymś, co w ostatnich latach było jedną z
najbardziej emocjonujących spraw w jego życiu. Za kimś, kto mógł zjawić się
gdziekolwiek, a jego zjawienie się zawsze było zapowiedzią jakiegoś wydarzenia. Za
czymś, co miało przytrafić się jemu. Nie, to niezbyt ścisłe. Nie jemu, lecz za jego
pośrednictwem. Była to podniecająca rola. Działo się tak za sprawą wypowiadanych
przez Quina słów. Słowa. Sprawy, które mu uświadamiał, rodziły w umyśle
Satterthwaite a nowe pomysły. Dostrzegał rzeczy, pojmował je i odkrywał. Był w
stanie rozwiązywać problemy, które wymagały rozwiązania. A Quin siedział
naprzeciw niego, uśmiechając się z aprobatą. To, o czym mówił Quin, uruchamiało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl