s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czasu, pieniędzy i przyszłych wykonawców, którzy już po ich
śmierci doprowadziliby plan do końca.
Czy twórcy tych szalonych koncepcji mieli świadomość upływu
czasu? zapytał Poul.
Oczywiście, ale nie zapominaj, że była to grupa szaleńców,
którzy uważali, że odrodzą się ponownie w nowym, stworzonym
przez siebie świecie. Wierzyli w świadomą reinkarnację. Potrzebowali
wykonawców, którzy pod ich wpływem doprowadzą do
realizacji ideologii alternatywnych dla chrześcijaństwa, również
poprzez sojusz Niemiec i Rosji, a właściwie może mniej manifestowany
sojusz, a realną współpracę polityków, także przy udziale
wielu innych wpływowych osób.
To jakiś obłęd& powiedział podekscytowany Poul.
Naturalnie, ale pamiętaj, że ludzie bogaci szukają innych form
wyzwalania adrenaliny. A już, nie daj boże, stojąc na łożu śmierci.
Szukają nieograniczonej władzy. Ich poprzednicy oczywiście
w skrajnej formie działania potrafili wymordować miliony ludzi
dla swoich chorych planów. Dlaczego więc nie mieliby zaryzykować
kolejnej katastrofy dla spełnienia nowych szalonych idei?
Niezwykłe& Poul pokręcił głową. Jak zabrali się do realizacji
swojego dzieła?
Jak już powiedziałem, potrzebowali pieniędzy i ludzi. Początkowo
postanowili sfinansować swoje pomysły, wykorzystując zrabowane
skarby III Rzeszy. Pózniej, jak się wydaje, zaczęli do nich
102
dołączać różni, zwabieni perspektywą udziału w nieograniczonej
władzy, milionerzy. Ich liczba wzrosła po obaleniu muru berlińskiego.
Stworzyli ogromny mechanizm wpływów ludzi zorganizowanych
w tzw. Zakon Rycerzy Wewelsburga.
Wewelsburga? zdziwił się Poul. Cóż to takiego?
No właśnie& To również tajemnicza historia. Aącząca się
zresztą z tym, o czym wspominałeś z klinikami Lebensbornu.
Uff, mam wrażenie, że historia toczy się za szybko stwierdził
Poul.
Właśnie oparł kardynał. Napijmy się spokojnie kawy,
zjedzmy ciasto, a za chwilę wrócimy do rozmowy.
Kardynał wstał i podszedł do drzwi. Wychylił się i coś powiedział.
Po chwili do pokoju weszły siostry zakonne. Podały kawę i ciasta,
po czym dyskretnie usunęły się.
103
Rozdział 16
Kraków, Polska
Niewielki pokój krakowskiego hotelu Pod Różą wypełnił
gęsty dym papierosowy. Przez uchylone okno wpadał do środka
dzwięk rozmów przechodzących wąską ulicą ludzi. Kraków tętnił
życiem.
Na stojącym pod ścianą wąskim łóżku leżał mężczyzna ubrany
w granatowy garnitur i błękitną, rozpiętą koszulę. Czarne, eleganckie
buty błyszczały na jego skrzyżowanych nogach. Wspartą na
krawędzi łóżka głowę podpierał założoną za nią ręką. W drugiej
trzymał wypalonego do połowy papierosa.
Zaciągnął się głęboko. Wypuszczony po chwili dym uniósł się
charakterystycznymi kółkami.
104
Obok jego lewej nogi, na śnieżnobiałej pościeli, leżał srebrzący
się wypolerowanym metalem telefon komórkowy.
Mężczyzna wpatrywał się w czerwone cyfry elektronicznego zegara,
stojącego na niewielkiej szafce. Oderwał od niego na chwilę
wzrok, gdy muślinowa firana poruszyła się.
Zgasił papierosa w wypełnionej do połowy szklanej popielniczce,
którą podniósł z podłogi. Ponownie spojrzał na czerwony wyświetlacz
zegara. Dochodziła dziewiąta wieczorem.
Podniósł się. Usiadł na łóżku. Sięgnął po telefon. Wybrał numer.
Czekając na połączenie, poprawił ręką włosy.
Słucham& usłyszał w słuchawce senny głos.
To ja nie przedstawił się. Dzwonię z Krakowa.
Ach to ty głos w słuchawce wyraznie się ożywił. Dobrze, że
dzwonisz. On pytał mnie już przed godziną, czy załatwiłeś sprawę.
Chwila milczenia.
Właśnie& jest z tym pewien problem&
Jaki problem? Co się stało? Nie załatwiłeś? dało się odczuć
poirytowanie w głosie rozmówcy.
Spokojnie starał się zapanować nad sytuacją. Niech pan
nie będzie taki nerwowy.
Nerwowy? Nie mam ochoty na żarty. Powiedz mi natychmiast,
co się stało.
Mężczyzna sięgnął po nowego papierosa. Zapalił go, zaciągnął
się.
Nie udało mi się dzisiaj załatwić sprawy. Próbowałem&
bezskutecznie. starał się zapobiec nieprzyjemnemu komentarzowi
swojego rozmówcy sam tego nie rozumiem& Po raz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]