s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To właśnie miałem na myśli. Czy panu chodzi o to, że on zwyczajnie umarł we śnie? Dlaczego,
ten stary był tak twardy& tak twardy jak&
Urwał, nic mogąc znalezć porównania.
Nie, nic odezwał się pospiesznie Poirot. Pańskie przypuszczenie jest zgodne z
prawdą. Pana Ratchetta zamordowano. Zakłuto na śmierć. Ale ja chciałbym się dowiedzieć,
dlaczego pan był taki pewny, że dokonano morderstwa, a nic nastąpiła śmierć naturalna?
MacQueen zastanowił się.
Jedno muszę wyjaśnić powiedział. Kim pan naprawdę jest? I do czego pan zmierza?
Reprezentuję Compaigne Internationale des Wagons Lit.?. Poirot umilkł, potem dodał:
Jestem detektywem. Nazywam się Herkules Poirot.
Jeżeli spodziewał się, że wywrze to wrażenie, to się zawiódł. MacQueen rzucił ledwie: Ach,
tak? czekając, aż Poirot powie coś więcej.
Może pan już słyszał to nazwisko?
Cóż, wydaje mi się znajome& tyle że zawsze myślałem, iż to nazwisko projektanta mody
damskiej.
Herkules Poirot spojrzał na niego z niesmakiem.
Wprost nie do wiary! stwierdził.
20
Co jest nic do wiary?
Nic takiego. Przejdzmy do naszej sprawy. Chciałbym, żeby mi pan powiedział, panie
MacQucen, wszystko, co panu wiadomo o zmarłym. Czy był pana krewnym?
Nie. Jestem& byłem& jego sekretarzem.
Od jak dawna pan dla niego pracował?
Niewiele ponad rok.
Proszę więc udzielić mi wszelkich posiadanych przez pana informacji.
Cóż, pana Ratchetta poznałem jakiś rok temu, kiedy przebywałem w Persji&
Poirot przerwał mu.
A co pan tam robił?
Przyjechałem z Nowego Jorku, żeby rozejrzeć się za koncesją na wydobycie ropy
naftowej. Nie sądzę, żeby pan chciał poznać szczegóły. Mnie i moim przyjaciołom nie powiodło
się najlepiej w tym przedsięwzięciu. Pan Ratchett mieszkał w tym samym hotelu. Akurat
poróżnił się ze swoim sekretarzem. Zaproponował mi tę posadę, a ja ją przyjąłem. Byłem bez
pracy, więc ucieszyłem się, że oto trafia się gotowe, podsunięte pod nos, dobrze płatne
zajęcie.
A potem?
Podróżowaliśmy. Pan Ratchett pragnął zwiedzić świat. Na przeszkodzie stała mu
nieznajomość języków obcych. Służyłem więc mu bardziej za przedstawiciela niż za
sekretarza. To było przyjemne życic.
Proszę mi teraz opowiedzieć wszystko, co panu wiadomo na temat jego chlebodawcy.
Młody człowiek wzruszył ramionami. Przez jego twarz przemknęło zakłopotanie.
To nie takie proste.
Jak brzmiało jego pełne imię i nazwisko?
Samuel Edward Ratchett.
Czy miał obywatelstwo amerykańskie?
Tak.
Z której części Ameryki pochodził?
Nie wiem.
No cóż, wobec tego proszę mi powiedzieć, co pan wie.
Sęk tkwi w tym, panie Poirot, że ja nic nie wiem! Pan Ratchett nigdy nie mówił mi nic ani
o sobie, ani o swoim życiu w Ameryce.
Jak pan sądzi, dlaczego? Szczerze mówiąc, nie wiem. Wyobrażałem sobie, że może
wstydzi się swojego pochodzenia, Niektórzy ludzie są tacy.
Czy takie wytłumaczenie pana zadowala?
Prawdę powiedziawszy, nic.
Czy miał jakichś krewnych?
Nigdy o żadnych nic wspominał.
Poirot zatrzymał się przy tej kwestii.
Pan musiał stworzyć sobie jakąś teorię, monsieur MacQueen.
A owszem, stworzyłem. Przypuszczałem, że wyjechał z Ameryki na dobre, żeby uciec
przed kimś lub przed czymś. I myślę, że mu się to udało, do czasu. Tydzień lub dwa temu&
Co potem?
Zaczął dostawać listy z pogróżkami.
Pan je czytał?
Tak. Do moich obowiązków należało zajmowanie się jego korespondencją. Pierwszy list
przyszedł dwa tygodnie temu.
Czy te listy zostały zniszczone?
Nie, chyba kilka zachowało się w moich papierach. O jednym wiem, że pan Ratchctt
podarł go w ataku wściekłości. Mam je przynieść?
Jeśli pan byłby taki dobry&
MacOueen wyszedł z przedziału. Wrócił po kilku minutach i położył przed Poirotern dwa
arkusiki wymiętego papieru.
Pierwszy list brzmiał:
Myślałeś, że udało ci się nas zmylić i uciec od tego, prawda? Nigdy w życiu. Ruszyliśmy już,
żeby cię DOPAZ, Ratchett, i dopadniemy!
21
Brakowało podpisu.
Bez żadnych komentarzy, unosząc jedynie brwi, Poirot wziął do ręki drugi list:
Zamierzamy wyprawić cię w drogę, Ratchett. Już wkrótce. Zamierzamy cię DOPAZ.
Rozumiesz, co to znaczy?
Poirot odłożył kartkę.
Cóż za monotonia stylu! orzekł. Dużo większa niż charakter pisma.
MacOueen utkwił w nim oczy.
Pan mógł tego nie zauważyć powiedział uprzejmie Poirot. Trzeba mieć bardziej
wyrobione oko. Tych listów nic pisał jeden człowiek, monsieur MacOueen. Wyszły spod pióra
co najmniej dwóch osób, a każda z nich w każdym liście pisała po jednym słowie. Co więcej,
anonimy pisane są drukowanymi literami. A to czyni zadanie zidentyfikowania charakteru
pisma o wiele trudniejszym.
Umilkł na chwilę, po czym ciągnął dalej:
Czy panu wiadomo, że Ratchett zwrócił się do mnie o pomoc?
Do pana?
Zdumienie w głosie MacOueena dowodziło, że młodzieniec nie miał o tym pojęcia. Poirot
skinął głową:
Tak. Był wystraszony. Proszę powiedzieć mi, jak zachowywał się po otrzymaniu
pierwszego listu?
MacQueen zawahał się:
Trudno określić. Skwitował go& typowym dla siebie stłumionym śmiechem. Jednakże
[ Pobierz całość w formacie PDF ]