s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podwórze w stronę domu, poczuł jakiś zapach. Smako-
wity, apetyczny zapach dobrego jedzenia. Zwolnił kro-
ku, czując ogarniające go podniecenie. Otworzył drzwi,
mając wrażenie, że czai się za nimi niespodzianka.
Rzeczywistość przerosła jego najśmielsze wyobraże-
nia. Duży drewniany stół był starannie nakryty. Lniany
biały obrus, talerze i szklanki lśniły w świetle lampy,
70 LEAH MARTYN
zapach jaśminu unosił się w całym domu. Stojące na
stole świece czekały tylko, by je zapalić.
Poczuł, że się gubi. Nie rozumiał, co jego była żona
chce za pomocą tego wszystkiego wyrazić. Nie wie-
dział, o co go w ten sposób pyta i dlatego właśnie żadna
odpowiedz nie przychodziła mu do głowy.
Zmarnowali tyle czasu, tak wiele dni i tak wiele
nocy... Czy ona naprawdę myśli, że można cofnąć czas?
Stał tak oniemiały, jakby wrósł w ziemię. Czas za-
trzymał się i on stanął wraz z nim.
Musi coś zrobić, a w każdym razie musi się odezwać.
Nikki?
Jestem tutaj...
Liam odstawił torbę i zrobił krok w stronę, skąd
dobiegał głos.
Co to za uroczystość? spytał zdławionym głosem.
Miałeś ciężki dzień odparła cicho. Pomyś-
lałam, że należy ci się coś... miłego.
Objął wzrokiem jej prześliczną postać.
Samo patrzenie na ciebie... Nie wiedział, jak
zakończyć zdanie. Samo patrzenie na ciebie już
wystarczy.
To ten strój machnęła lekceważąco ręką. Po
prostu już dawno nie widziałeś mnie trochę staranniej
ubranej. Zaczerwieniła się. Napijesz się czegoś?
zapytała. A może najpierw chcesz wziąć prysznic?
Najpierw prysznic odparł.
Zwróciła się w stronę kuchenki.
Zrobiłam jagnię w rozmarynie na kolację powie-
działa nerwowo.
W naszym rozmarynie?
Tak, sami go sadziliśmy.
ZWITA NA ANTYPODACH 71
Dotknęła rozgrzanego naczynia i syknęła z bólu.
Oparzyłaś się? Błyskawicznie znalazł się przy niej.
Próbowała schować rękę.
To nic takiego...
Ujął ją za nadgarstek.
Jak to nic? Pokaż.
Roześmiała się nerwowo, a on delikatnie dotknął
ustami jej ręki.
Lepiej? Czy jeszcze boli? zapytał szeptem.
Atmosfera zgęstniała i zapadło pełne napięcia mil-
czenie. Nikki wstrzymała oddech. Spojrzała w oczy
Liama i rozchyliła usta. Gwałtownym ruchem przyciąg-
nął ją do siebie i zaczął całować. Objęła go za szyję.
Sześć dzielących ich lat stopniało w mgnieniu oka.
Znowu czuli swoje ciała; namiętność hamowana przez
ostatnie tygodnie wybuchła ze zdwojoną siłą.
Nikki. Tak strasznie jej potrzebował. Tak strasznie jej
pragnął, ale myśl, że już nie jest jego żoną, powstrzyma-
ła go i nie przeniósł jej na łóżko, by się z nią kochać.
Odsunął ją ostatnim wysiłkiem woli. Spojrzał w jej
oczy. Widział w nich odbicie swojego pożądania. Nikki
również się odsunęła. Głęboko westchnęła. Próbowała
nie patrzeć na jego opaloną pierś widoczną w rozpięciu
koszuli.
Może rzeczywiście lepiej wez prysznic powie-
działa cichym głosem.
Liam przymknął powieki.
I to najlepiej zimny... Bardzo zimny... odszepnął.
Dobrze mi zrobi.
Zjawił się ponownie dopiero po pewnym czasie.
Przebrał się wzinsy i cienką białą koszulę.
72 LEAH MARTYN
Lepiej się czujesz? zapytała, zapalając świece.
Zaraz potem roześmiała się. Mówię, jakbym była
twoim lekarzem.
Bo nim jesteś.
Odwróciła wzrok.
Możesz otworzyć wino? zapytała po chwili.
Jasne.
Jedzenie było fantastyczne.
Liam oblizał wargi. Jedli już deser.
Lubię od czasu do czasu coś ugotować rzuciła
lekko Nikki, nie dodając, że najbardziej lubi gotować
dla kogoś, kogo kocha. Liam uniósł głowę i spojrzał na
nią pytająco.
Co się z nami właściwie stało? zapytał.
Postanowiła zbagatelizować sens tego pytania.
Jak to co? Byliśmy głodni jak wilki! Wstała od
stołu. Napijesz się herbaty? zapytała tonem dobrej
gospodyni.
Zupełnie jakby nie słyszał. Chwycił ją za rękę.
Mogliśmy mieć dziecko... powiedział zamyś-
lony. Zliczną małą dziewczynkę, piękną jak jej mama.
W dalszym ciągu bardzo cię pragnę, Nikki.
Liam...
Przyciągnął ją ku sobie.
A ty? Czy ty mnie pragniesz? zapytał.
Próbowała się wyswobodzić.
Nigdy z nikim się tak nie czułam... jak z tobą.
Miałaś wielu kochanków?
Nie spodziewała się podobnego pytania, ale wiedzia-
ła, że nie zamierza na nie odpowiadać.
Nie pytaj o to. Po rozwodzie byłam przecież
ZWITA NA ANTYPODACH 73
wolna. Swoją drogą miałam tyle pracy, że nie bardzo
znajdowałam czas na romansowanie.
Opuścił dłonie.
Ja raz prawie się zaręczyłem wyznał bezradnie.
Zdziwiła ją fala zazdrości, która pojawiła się natych-
miast, gotowa ją zalać.
Jak to? zapytała. Jak to się stało?
Wzruszył ramionami.
Zaraz po przyjezdzie do Wirildy spotkałem kogoś
po przejściach, podobnie jak ja. Oboje szukaliśmy
pocieszenia. Na szczęście zorientowaliśmy się w porę
i daliśmy sobie spokój.
W ciszy, która zapadła, Nikki odbyła drogę
w przeszłość. Daleką drogę do ich pierwszego spo-
tkania. Znowu ujrzała uniwersytecką bibliotekę, dłu-
gie szeregi książek na półkach. Niemal poczuła ich
zapach. Liam zapytał o jakiś tytuł, ona odpowiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]