s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ludzi spektatorów, które gdy trwało, jw. Reytan poszedłszy na swoje miejsce
zawołał: Mości panowie, nie dialog to tu, nie opera, ale smutna scena upadku
ojczyzny naszej agituje się; proszę waszmość panów na swoje miejsca. Odezwał się
JW Zaremba: ponieważ tak rzeczy idą, uczyńmy recesa* i jedzmy do domu, nic tu po
nas.
Książę Sułkowski perswadował jw. Zarembie, a jmć p. Zaremba: ponieważ tak
rzeczy idą, pożegnajmy się książę lepiej....
JW. Reytan chrypliwym głosem od ustawicznego wołania zawołał znowu:
mości panie krakowski, prosimy, aby waszmość pan za kolegę swego ad mentem
prawa ex turno laskę podniósł i sejm zagaił, gdy on ją porzucił i stąd się oddalił,
ponieważ czas upływa, a tu in spatio trzech dni trzeba nam marszałka obrać
sejmowego; my sejmu chcemy, ale walnego, nie pad konfederacjÄ…. Prosimy
waszmość pana, abyś nas objaśnił przy kim jest ta konfederacja i co znaczy? JW.
krakowski ekskuzował* się, że nie może tego uczynić, aby in passivitate izby laskę
podniósł.
JW. Reytan zawołał wraz z jw. Korsakiem (albowiem ci dwaj wielcy ludzie
najżwawiej ucierali się i wszystkim na różne żądania bez zająknienia się
statystycznie i odważnie odpowiadali): na sejm my się tu zjechali i sejmu nam
potrzeba, prosimy wpana, mci panie krakowski, aby wpan zawołał o zagajenie. Po
małej chwili, gdy jw. krakowski pokazywał się być nieczułym, zawołał jmć pan
Reytan: mości krakowski, wpan widzę nie chce być marszałkiem dla tamtej laski,
którą p. Poniński wziął, dla drewna kawałka, tak się wpan zawziął i czas złoty
wycieńczasz. Miły Boże! i żałośnie wzdychał, a JW. Korsakowi łzy się z oczu
rzucały...
JW Reytan z swego miejsca rzekł: Mości panie krakowski, porusz się wpan,
kamienne serce pana krakowskiego. Wypocząwszy nieco, mówił znowu: Miej panie
krakowski, prosimy wpana, abyś nam przynajmniej zdanie swoje otworzył, a potym*
będziem* wiedzieć, co czynić. Alboż się inny ex turno znajdzie gorliwszy
patrjota*,który zastąpi wpana, tylko wpan albo mu ustąp turnum, albo nareszcie
wynijdz* za swoim kolegą - powtarza to raz i drugi, powiedział potem: konfederacka
sesja solwowana, ale my swojej nie solwujemy, ni stÄ…d nie wynijdziemy*. A gdy na jw.
krakowskiego srodze nastawał jw. Reytan, zaczął się w głowę skrobać, co
zobaczywszy rzekł mu: panie krakowski, czy masz taką instrukcję, abyś tak okrutnym
stał się dla swojej ojczyzny? Mci panie krakowski, popraw sławy kolegi swego, który
zapomniał, że Bóg jest w niebie, zapomniał, że jest synem tej matki, którą dziś zgubić
chce z adherentami. Mci panie krakowski na to-żeś został posłem, abyś był niemym?
Tu jw. krakowski porwał się do swego miejsca i inni takoż na swoje udali się, a
arbitrowie ku drzwiom cofnęli się. Usiadłszy, zabrał trochę głosu, w którym wyraził, że
izba będąc rozdwojona in passivitate (w stanie biernym), a nie mając laski, na
nalegania usilne je zastępując miejsce kolegi mego, solwuję* sesję na jutro na
godzinę 9, albo na 10. Pójdziemy na obiad, bo już czas.
JW. Reytan krzyknÄ…Å‚: nie pozwalam i na solwowanie* takowe nie pozwalamy.
JW. Jerzmanowski łęczycki rzekł: jesteśmy Rzplitej nikomu niepodległy
reprezentujący, za cóż nie mamy, in activitate rzeczy czynić? Nie pozwalam na
solwowanie sesji, protestujemy się o zuchwalstwie pana Ponińskiego. Reytan,
wzdychając, zawołał żałosnym głosem: Mci panie krakowski, jeżeli kochasz Matkę
Najświętsza, rany Jezusa .Ukrzyżowanego, wszystkich świętych, daj się nakłonić, a
siądz i wez laskę. A do przytomnych rzekł: mci panowie, podaj kto laskę jmci panu
krakowskiemu, bo jmci koniecznie chodzi o to, że z tamtą laską poszedł pan
Poniński.
Odezwał się JW. krakowski: Jutro! Jw. Reytan rzekł: cras non nostrum, hodie
nostrum (jutro nie nasze, dzisiaj nasze)...
Sesja 20 kwietnia.
Starą laskę podnoszący jw. krakowski, po kilkakroć uderzywszy nią, mówić
począł w te słowa: Ponieważ już związek konfederacji stanął niewątpliwy przez
skonfederowanie się wielu osób... miłościwych panów, którzy wielu zasługami w
ojczyznie i talentami uprzywilejowanego jw. liwskiego1) obraliście sobie za marszałka
związku konfederacji, oddaje ci więc wspomniany, godny marszałku laskę. Wielu z
posłów woÅ‚ać poczÄ™li: »Niemasz* zgody na żadnÄ… konfederacjÄ…, na podniesieni laski,
ani na to, moÅ›ci panie liwski, abyÅ› z miejsca swego wychodziÅ‚!« Rozruch powstaÅ‚
mocny, wychodzić z miejsc swoich poczęli posłowie na środek, wielorakie okrzyki
powstały na jw. liwskiego, aby porzucił laskę, ta jednak, raz wzięta trzymana od niego
była.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]