s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAA XLII
Rourke wycelował w kabinę najbliższego helikoptera. Ogień z czterech karabinów
maszynowych rył ziemię wokół niego.
Patrząc przez celownik dostrzegł, że jego kula dosięgła celu. Wystrzelił znowu. Karabin
siła odrzutu uderzył go w ramię. Miał zbyt zmęczone ręce, aby utrzymać broń.
Cztery maszyny krążyły nad nim. Rourke skoncentrował się na jednej, żeby chociaż tę
zestrzelić. Wycelował trzeci raz.
Sarah, Michael, Annie... Paul zaopiekuje się nimi. Musi ich znalezć - rozmyślał
gorączkowo.
- Giń! - krzyknął w stronę helikoptera. Kula świstem przecięła powietrze. Wszystkie
cztery maszyny poderwały się gwałtownie do góry. Ustawiły się w nierównym szyku i
odleciały w głąb doliny. Rourke opuścił karabin.
Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, ale i nie miał zamiaru przeciwstawiać się
dobremu losowi. Zabezpieczył karabin. Ruszył skrajem doliny, a potem w dół ku autostradzie.
Umył się w lodowatej wodzie potoku. Teraz - zmęczony, ale przebrany w czyste
ubranie - siedział obok motoru, mieszając wodę w pudełku z zamarzniętym jedzeniem.
Spróbował go łyżką. Lepiej smakowało na gorąco, ale wartość odżywcza była taka sama.
Przejechał już sto mil od Bevington i był w Tennessee. Prawdopodobnie rozminął się z
Paulem. Może Rubenstein odnalazł jego rodzinę?
Oparł się wygodniej. Jedząc zimny posiłek, robił plany na najbliższą przyszłość.
Wprawdzie poprzednio nie przewidział spotkania z Marthą Bogen ani samobójstwa całego
miasta i inwazji Rosjan, wciąż jednak miał nadzieję odnalezć Sarah i dzieci. Wiedział, że musi
kontynuować poszukiwania.
Przez ostatnie dwadzieścia pięć mil spotykał liczne ślady bandytów. Porzucone
obozowiska, pełne śmieci i pobitych butelek...
Postanowił, że zatrzyma się w jaskini, a jutro ruszy dalej.
Słońce, czerwone jak krew, znikało za horyzontem. Na wschodzie John dostrzegł
pierwsze mrugające nieśmiało gwiazdy. Dokończył jedzenie. Odłożył pusta puszkę. W
kieszeni koszuli znalazł cygara, zapalił jedno w niebiesko-żółtym płomieniu zapalniczki.
Jeszcze raz sprawdził Detonics y i CAR-15. Załadował nowe magazynki.
Czerwona kula szybko zniknęła za horyzontem. Patrzył na ostatnie promienie światła.
Przymknął powieki. Przed oczyma przesuwały mu się twarze Sarah, Annie, Michaela, Paula
Rubensteina... I jeszcze jedna twarz - błyszczące, tak bardzo niebieskie oczy...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]