s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dymu.
*276A co to nas obchodzi, czy to słuszne, czy nie? Najważniejsze, że było nam
dobrze, że przeżyliśmy to tak intensywnie. - Przygryzłam wargi, gdy
uświadomiłam sobie, że dorosły mężczyzna i tak nie posłucha zarozumiałej
dziewczyny.
A jednak odwrócił się, wyrzucił papierosa i usłyszałam:
*277No i właśnie dlatego tracę dla ciebie głowę. Jesteś dojrzała, inteligentna i
masz w sobie bezgraniczną namiętność.
Rozpoznał ją, pamiętniku. Namiętność, oczywiście. Gdy odwoził mnie do domu,
powiedział, że byłoby lepiej, gdybyśmy przestali się spotykać jako nauczyciel i
uczennica, bo już nigdy nie będzie mnie traktować w ten sposób, i dodał, że nigdy nie
miesza pracy z przyjemnością. Odpowiedziałam, że mi to pasuje, pocałowałam go w
policzek i otworzyłam bramę. Czekał, aż wejdę do środka.
24 lutego
73
Dziś rano nie poszłam do szkoły, byłam zbyt zmęczona. Na dodatek dziś wieczorem
będzie premiera przedstawienia, mam zatem usprawiedliwienie.
Przed obiadem dostałam informację od Letizii, że dokładnie o 21.00 będzie tam, by
mnie oglądać. Letizia... wczoraj zapomniałam o niej. Ale jak można połączyć
perfekcję z perfekcją? Wczoraj miałam Valeria, i to mi wystarczało; dzisiaj jestem
sama, a sama już sobie nie wystarczam (dlaczego sama już sobie nie wystarczam?),
chcę Letizii.
PS Co za kretyn z tego Fabrizia! Ubzdurał sobie, że przyjdzie razem z żoną, by się
ze mną spotkać! Na szczęście nie jest zbyt uparty i w końcu go przekonałam, żeby
został w domu.
1.50
Dziś wieczorem nie byłam specjalnie poruszona, a nawet ogarniała mnie lekka
apatia i nie mogłam się doczekać końca. Wszyscy pozostali podrygiwali, jedni ze
strachu, inni z radości, ja natomiast stałam za kurtyną, obserwując wchodzących ludzi
i wypatrując, czy jest już Letizia. Nie widziałam jej. Aldo, nasz scenograf, zawołał
mnie, mówiąc, że już zaczynamy. Zgaszono więc światła na widowni i zapalono na
scenie. Wbiegłam na scenę jak strzała wypuszczona z łuku, tryskając energią
dokładnie tak, jak zawsze prosił mnie reżyser w trakcie prób, co mi się zresztą nigdy
nie udawało. Eliza Doolittle zszokowała wszystkich, nawet siebie samą, ukazując
całkowicie nową naturalność gestów i wyrazu; byłam tym zachwycona. Próbowałam
dojrzeć ze sceny Letizię, ale bez rezultatu. I tak doczekałam aż do końca
przedstawienia, gratulacji oraz aplauzów i zza opuszczonej już kurtyny w dalszym
ciągu obserwowałam gości, by natknąć się na jej wzrok. Byli tam moi rodzice,
wniebowzięci, i głośno klaskali, była Alessandra, której nie widziałam od miesięcy, no
i na szczęście ani cienia Fabrizia.
Potem dojrzałam ją, z jaśniejącym, radosnym spojrzeniem. Klaskała jak szalona;
również z tego powodu mi się podoba - jest spontaniczna, wesoła, napawa mnie
niesamowitą radością życia, patrząc na jej twarz, czuję się naprawdę szczęśliwa.
74
Aldo pociągnął mnie za ramię i głośno krzyknął:
*278Brawo, brawo, skarbie! No, pospiesz się, idz się przebrać, pójdziemy to
uczcić razem z innymi! - Miał tak głupi i dziwaczny wyraz twarzy, że zaczęłam
się głośno śmiać.
Odpowiedziałam, że nie mogę, bo muszę się z kimś spotkać. W tym samym
momencie nadeszła uśmiechnięta Letizia; gdy zauważyła Alda, jej wyraz twarzy
zmienił się, uśmiech zniknął, a oczy przygasły. Spojrzałam na Alda i dostrzegłam ten
sam poważny wyraz na jego pobladłej twarzy. Obróciłam się jak głupia dwa lub trzy
razy, patrząc najpierw na jedno, potem na drugie, po czym spytałam:
*279Co się dzieje? Co wam się stało?
Stali milczący, patrząc teraz na siebie surowym, niemal groznym wzrokiem.
Aldo odezwał się pierwszy:
*280Nic, nic, idzcie. Powiem innym, że nie mogłaś pójść z nami. Cześć, mała. -
Pocałował mnie w czoło.
Zdezorientowana patrzyłam, jak odchodzi, odwróciłam się do Letizii i spytałam:
*281Można widzieć, o co chodzi? Znacie się?
Teraz była już pogodniejsza, choć wciąż trochę niepewna, starała się unikać mego
wzroku, schyliła twarz, zakrywając ją długimi, wysmukłymi dłońmi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]