s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cavalier"...
O: Dlaczego ciągle zadajecie mi te same pytania? Opowiadałam to ju\ dwa razy.
P: Chcemy mieć pewność, \e nie pomyliła się pani w \adnym...
O: Chcecie mnie przyłapać na kłamstwie, to pan miał na myśli? Nie wierzycie, \e
mówię prawdę, tak?
P: Zeznała pani wcześniej, \e znalazła pani Carrie o...
O: Czy odpowie pan na moje pytanie?
P: ...o drugiej nad ranem dwudziestego dziewiątego maja. Zgadza się?
O: Nie zamierzam odpowiadać na \adne pytania, dopóki pan mi nie odpowie.
P: Panno Snell, ostrzegam, \e komisja ma prawo podać panią do sadu, jeśli odmówi
pani zeznań z jakichkolwiek powodów poza przypadkami wymienionymi w
konstytucji.
O: Nie obchodzi mnie, do czego macie prawo. Straciłam kogoś, kogo kochałam.
Proszę bardzo, wsadzcie mnie do więzienia. Wszystko mi jedno. Ja... ja... och, idzcie
do diabła. Idzcie wszyscy do diabła. Chcecie mnie... nie wiem, ukrzy\ować czy co.
Odczepcie się ode mnie!
(krótka przerwa)
P: Panno Snell, czy mo\e pani ju\ zeznawać dalej?
O: Tak, panie przewodniczący. Ale pod warunkiem, \e przestaniecie się nade mną
znęcać.
P: Młoda damo, nikt tu nie zamierza się nad panią znęcać. Więc twierdzi pani, \e
znalazła pani Carrie White na parkingu tego motelu o godzinie drugiej. Czy to się
zgadza?
O: Tak.
P: Skąd pani wiedziała, która była wtedy godzina?
O: Miałam na ręku zegarek. Ten sam, który pan widzi w tej chwili.
" P: Dla pewności: od miejsca, w którym zostawiła pani samochód matki, do "The
Cavalier" jest ponad sześć mil, prawda?
O: Tylko szosą. W linii prostej jest około trzech mil.
P: Przeszła pani tę odległość?
O: Tak.
P: Następna sprawa: zeznała pani wcześniej, \e pani "wiedziała", \e zbli\a się pani do
Carrie. Czy mo\e pani to wyjaśnić?
O: Nie.
P: Czy pani czuła jej zapach?
O: Co takiego?
P: Czy pani ją wywęszyła?
(śmiech na galerii)
O: Czy pan ze mnie kpi?
P: Proszę odpowiedzieć na pytanie.
O: Nie, nie wywęszyłam jej.
P: Czy pani ją zobaczyła?
O: Nie.
P: Usłyszała?
O: Nie.
P: Więc skąd pani wiedziała, gdzie ona jest?
O: A skąd wiedział Tom Quillan? Albo Cora Simard? Albo biedny Vic Mooney?
Skąd oni wszyscy wiedzieli?
P: Proszę odpowiedzieć na pytanie, panno Snell. To nie jest czas ani miejsce na
impertynencje.
O: Ale oni wszyscy mówili, \e po prostu wiedzieli, prawda? Czytałam zeznania pani
Simard! A hydranty przeciwpo\arowe, które się same otwierały? A pompy
benzynowe, w których się wyłamały zamki i które same się włączyły? A przewody
elektryczne, które się zerwały ze słupów? A...
P: Panno Snell, proszę...
O: To wszystko macie w aktach!
P: Komisja nie zajmuje się tą kwestią.
O: Więc czym się zajmuje? Szukacie prawdy czy tylko jakiegoś kozła ofiarnego?
P: Zaprzecza pani, jakoby wiedziała pani wcześniej, gdzie pani znajdzie Carrie
White?
O: Oczywiście, \e zaprzeczam. To absurdalny pomysł.
P: O? A to dlaczego?
O: No, jeśli sugeruje pan, \e istniała jakaś zmowa, to absurd, bo Carrie umierała,
kiedy ją znalazłam. A mogę pana zapewnić, \e to nie była lekka śmierć.
P: Jeśli nie wiedziała pani wcześniej, gdzie jest Carrie, to w jaki sposób trafiła pani
dokładnie w to miejsce?
O: Och, co za dureń! Czy w ogóle słuchał pan tego, co się tu mówi? Wszyscy
wiedzieli, \e to była Carrie! Ka\dy mógł ją znalezć, gdyby się na to nastawił.
P: Ale to właśnie pani ją znalazła. Czy mo\e nam pani wyjaśnić, dlaczego, zgodnie z
tym, co pani wcześniej powiedziała, ludzie nie zbiegli się do niej ze wszystkich stron
jak opiłki przyciągane magnesem?
O: Ona szybko traciła siły. Myślę, \e mo\e... strefa jej oddziaływania zaczęła się
kurczyć.
P: Chyba zgodzi się pani ze mną, \e to jest tylko niczym nie uzasadnione
przypuszczenie.
O: Oczywiście. W całej sprawie Carrie White mamy tylko niczym nie uzasadnione
przypuszczenia.
P: No dobrze, panno Snell, niech pani kontynuuje. Chciałbym jeszcze wrócić do...
Z początku, kiedy wspięła się na skarpę pomiędzy łąką Henry'ego Draina a
parkingiem "The Cavalier", pomyślała, \e Carrie nie \yje. Le\ała na środku parkingu,
jej dziwacznie wykręcone ciało jakby się skurczyło. Sue przypomniały się martwe
zwierzęta, które widywała na szosie 495 - skunksy, świstaki - rozjechane przez
pędzące cię\arówki i furgonetki.
Ale w myślach nadal czuła tę natrętną, wibrującą obecność, powtarzającą bez końca
imię Carrie, ponawiającą wezwanie. Sama esencja Carrie, gestalt. Przytłumiona,
niewyrazna emanacja, ju\ nie silna i nieprzerwana, ale narastająca i zanikająca w
regularnych odstępach czasu.
Carrie była nieprzytomna.
Sue wspięła się na niewysoki murek wyznaczający granicę parkingu, czując, jak twarz
ją pali od gorąca. Budynek "The Cavalier" był oszalowany deskami i zajął się
błyskawicznie. Na prawo od wejścia wśród płomieni mo\na było dostrzec zwęglone [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl