s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
firm szli po dyskusji na cheeseburgera i wymieniali doświadczenia.
Wozniak, czyli Woz , był przekonany, że z dostępnych mu komponentów
złoży maszynę lepszą od Altaira. Zdobył już pewną praktykę: wspólnie ze Ste-
vem Jobsem sprzedał znajomym 200 blue boxes urządzeń własnej roboty, które
umożliwiały bezpłatne międzymiastowe rozmowy telefoniczne. Pomysł podsunął
im pewien kontestator, który przypadkiem odkrył, że gwizdek dla dzieci dołącza-
80
ny jako marketingowy bonus do pudełek z płatkami śniadaniowymi generuje ten
sam sygnał co długodystansowe urządzenia telefonicznej sieci AT&T. Jakże miło
jest pokonać potężną korporację plastikowym gwizdkiem.
Wozniak miał wtedy 25 lat, a Jobs 20. Pierwsze zamówienie na komputery
otrzymali od handlującego elektroniką sklepikarza w Sunnyvale. On też nie zda-
wał sobie sprawy, że komputer mógłby się przydać komukolwiek poza oficjalnymi
strukturami: zamówił tylko dwadzieścia sztuk z dostawą za miesiąc. Jobs zdobył
gdzieś 320 dolarów na zakup podzespołów. Maszyna nazwana Apple I została
dobrze przyjęta i Wozniak szybko zaprojektował ulepszoną wersję.
Zaledwie trzy lata wcześniej Ken Olson, założyciel i długotrwały prezes Di-
gitala, stwierdził publicznie, że nie ma najmniejszego powodu, by ktokolwiek
odczuwał potrzebę instalowania komputera w swoim domu .
Apple II okazał się fenomenalnym sukcesem do 1980 roku wartość sprze-
daży przekroczyła 100 milionów dolarów i w grudniu tegoż roku firma Apple
weszła na giełdę. Wypuściła 4,6 miliona akcji po 22 dolary za sztukę wszyst-
kie wykupiono w parę minut. Operację na taką skalę notowano ostatnio w 1956
roku, gdy Ford wprowadził swoje udziały do publicznego obiegu. Od tej pory Jobs
i Wozniak mogli już sobie pozwolić na opłacanie długodystansowych rozmów te-
lefonicznych z własnej kieszeni.
Pracownicy działu promocji firmy Apple uporczywie rozpowszechniają tezę,
że prototyp maszyny, która zainaugurowała erę komputerów osobistych, budo-
wano w garażu w Cupertino. Zwiadomie nawiązują do tradycji Hewletta-Packar-
da, ponieważ garaż z Krzemowej Doliny awansował do roli istotnego rekwizytu
w uwspółcześnionej legendzie o pucybucie, który został milionerem.
Mit o takich początkach brzmi zresztą prawdziwie, gdyż śnieg tu nigdy nie
pada, deszcze tylko w zimie, kradzieże są rzadkie. Znacznie wygodniej parkować
samochód na dróżce dojazdowej, a w garażu mieć pracownię (zamiast składu sta-
rych walizek i kartonów z ozdobami na choinkę). Ale z tą garażową legendą
bądzmy ostrożni. Kolega z mojej grupy, który uczył się z Jobsem w tej samej kla-
sie, twierdzi, że Jobs miał pokój wyposażony lepiej niż przeciętne laboratorium
elektroniczne i nie było najmniejszego powodu po temu, aby męczył się w garażu.
* * *
Jobsa spotkałem po raz pierwszy w bostońskiej filharmonii, gdy w 1988 roku
osobiście wprowadzał na rynek nowy komputer NeXT ( następny ).
Otrzymałem zaproszenie z racji mojej funkcji w MIT i czułem się zaszczy-
cony, zważywszy, że przed prezentacją Macintosha w 1984 roku w mieście omal
81
nie doszło do zamieszek wywołanych przez tych, którym nie udało się dostać do
środka. Mac dokonał istotnego wyłomu w dotychczasowym stereotypie był
przyjazny i zaprojektowany ze smakiem. Myszka pozwalała jednym palcem kon-
trolować sytuację, ikony uwalniały od konieczności uczenia się na pamięć poleceń
systemu operacyjnego. Ekran przeistoczył się nagle w coś bardzo znajomego
metafora biurka zawalonego dokumentami i stojącego obok kosza na śmieci prze-
łamywała obiekcje najbardziej opornych.
Pamiętaliśmy wszyscy pierwszą telewizyjną reklamę Macintosha, emitowaną
podczas rozgrywek futbolowych Super Bowl. Stała się ona klasycznym przykła-
dem, który przytacza się adeptom marketingu jako niedościgniony wzór sprawno-
ści propagandowej. Najpierw ukazywała się oczom widzów dziewczyna w stro-
ju lekko-atletki, z kowalskim młotem w rękach, ścigana w wąskim korytarzu
przez watahę policjantów w pełnym rynsztunku. Wbiegała do wielkiego audy-
torium, gdzie tysiące ludzi w niebieskich mundurkach posłusznie wysłuchiwały
orwellowskiego przemówienia Wielkiego Brata na ogromnym błękitnym telebi-
mie. W roku 1984 aluzja była czytelna chodziło o Big Blue, wielki niebieski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]