s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oboje zaczęliśmy od kłamstw, chociaż były one niewinne.
Jak sądzę, byłam gotowa na to, by prawdę poznał ktoś inny. By ktoś inny poza
ciocią Bernie mnie kochał. Całą mnie. To był prawdziwy akt desperacji. Od samego
początku wiedziałam, co zrobię.
Pamiętasz, Joe? Twój palec naciskający przesłonę. Zaskoczenie, kiedy zaczęłam się
rozbierać.
I w końcu po raz pierwszy w całym moim dorosłym życiu pokazałam komuś drugą
stronę mojej historii. Odwróciłam się i aparat umilkł. Ale nie usłyszałam jęków
obrzydzenia, nie uciekłeś z mieszkania. Czułam Twój wzrok. Pózniej zapytałeś, jak
i dlaczego. Najpierw jednak wziąłeś szlafrok w tureckie wzory i wsunąłeś mi ręce
w rękawy. Odwróciłeś mnie ku sobie, zawiązałeś pasek. A potem mnie przytuliłeś.
Zawsze uwielbiałam tę historię, chociaż nikomu jej nie opowiedzieliśmy.
Przyrzekłeś, że zachowasz mój sekret. Ale dzisiaj, kiedy powtórzyłam ją Zelwigowi,
powiedział, że zakryłeś tę część mnie, na którą trudno było patrzeć. Nigdy w ten
sposób o tym nie myślałam. Czułam ogromną wdzięczność, że zobaczyłeś i nie
uciekłeś. Uważałam, że to była całkowita akceptacja. Choć może jednak nie. Może
doktor Zelwig ma rację. Rozumiesz, dlaczego może mieć rację?
Paige
Nie chciałam czytać reszty listów, bo zrozumiałam, że otwieram puszkę Pandory
i nie będzie dla mnie odwrotu. Musiałam jednak poznać ich treść ze względu
na Annie i Zacha. Była trzecia dwadzieścia pięć w nocy, mimo to zadzwoniłam
do Lucy. Odebrała po drugim sygnale. Zapytałam, czy może do mnie przyjechać.
Zaraz będę. Daj mi siedem minut powiedziała.
Nie chciała wiedzieć dlaczego, nie dziwiła się, że o tej porze. Weszła do domu,
usiadła obok mnie na sofie i bez słowa zaczęła czytać. Kiedy mnie dogoniła,
następny list przeczytałyśmy razem.
21 pazdziernika 1996
Drogi Joe
Dzisiejsza sesja była najlepsza ze wszystkich dotychczasowych. Zaczynam myśleć,
że doktor Zelwig naprawdę może mi pomóc! Znalazł lek, który mnie nie otumania ani
nie wywołuje pragnienia śmierci. A moja choroba ma nazwę. To nie jest
przygnębienie po porodzie, jak upierał się doktor Blaine, które przytrafia się
większości kobiet. To choroba, depresja poporodowa. Wywołuje ją poród, może być
dziedziczna i trwać wiele lat. Mój przypadek jest bardzo poważny... Ale
najcudowniejsza wiadomość jest taka, że nie jestem swoją matką! Doktor Zelwig nie
sądzi, że mogłabym skrzywdzić Annie albo Zacha. Bo istnieje rzadsza postać tej
choroby, bardziej rozwinięta, o nazwie psychoza poporodowa. Cierpi na nią bardzo
mały procent kobiet i moja matka do nich należała. Joe, nie była potworem. Była
bardzo, bardzo chora. Leki i pobyt w szpitalu mogłyby jej pomóc. Gdyby wtedy znali
tę chorobę.
Nawet dzisiaj mnóstwo lekarzy nie zdaje sobie sprawy, że jest coś więcej poza
zwykłym poporodowym przygnębieniem. Jak doktor Blaine. Ale wiesz co? Ta choroba
była od zawsze. Doktor Zelwig podał mi informacje na jej temat, jeśli chcesz, mogę
Ci je przesłać. Między innymi ten niesamowity cytat z pracy jedenastowiecznego
ginekologa: ...Jeśli w macicy jest za dużo wilgoci, mózg wypełnia się wodą, która
płynie do oczu, zmuszając je do mimowolnego wylewania łez .
Teraz płaczę bez przerwy. Ulga. Rozpacz na myśl o mamie, o tym, co nie musiało
się przytrafić ani jej, ani mnie. I po raz pierwszy NADZIEJA, Joe!
Paige
Paige miała nadzieję? Dwudziestego pierwszego pazdziernika tysiąc dziewięćset
dziewięćdziesiątego szóstego roku Paige wciąż miała nadzieję? zdziwiłam się.
Ciekawe, co by było, gdyby Joe otworzył te listy. Czy teraz byłoby inaczej. Czy
posadziłby mnie, ujął za ręce i oznajmił, że Paige wraca. %7łeby być z Annie
i Zachem. I z nim.
El, Joe cię uwielbiał. Na powrót tchnęłaś w niego życie, kiedy się tu zjawiłaś.
W Annie i Zacha też. Nie bombarduj się tymi co by było, gdyby , moja droga. To
nikomu nie pomoże.
Czytałyśmy dalej.
15 grudnia 1996
Drogi Joe
Nadal nie mam od Ciebie odpowiedzi. W końcu zadzwoniłam do Lizzie.
Powiedziała, że kogoś masz. Naprawdę, Joe? Tak po prostu?
Jest tu nasze zdjęcie, które przysłaliśmy na ostatnie Boże Narodzenie. Ciocia
Bernie zdjęła je z lodówki. Wycięłam swoją twarz. (Pielęgniarka musiała przy tym
być. Nie wolno nam używać nożyczek bez nadzoru, zupełnie jak w przedszkolu
Annie). Może na to miejsce wkleisz jej twarz. Twarz Elli. Elli Bean?
Paige (twoja żona)
Auu.
Posłuchaj, nie wiem, czego ona się po nim spodziewała powiedziała Lucy.
Kazała mu się odczepić i zająć własnym życiem. I właśnie to zrobił. Dzięki Bogu,
że to zrobił. Otwórz następny. Albo nie, daj go mnie. Ja otworzę ten przeklęty list.
8 kwietnia 1997
Joe
Wreszcie mam Twoją odpowiedz. Przybrała kształt szarej koperty i dokumentów
rozwodowych. A także notki: Wiem, że tego chcesz . Co każe Ci myśleć, że
cokolwiek wiesz?
Zdaję sobie sprawę, że podpisałam dokumenty o separacji. Pisałam Ci też, żebyś
zajął się swoim życiem. Ale byłam wtedy zdezorientowana. %7łałuję tego. Nie chciałam
tego wtedy i z całą pewnością nie chcę tego teraz. Nie czytałeś moich pozostałych
listów?
Nie mam teraz sił, by walczyć. Skupiam się na odzyskaniu zdrowia. Nie poradzę
sobie z rozprawą sądową. Ale pewnego dnia to się zmieni.
Nie mogę uwierzyć, że to robisz. Zelwig mówi, że powodem jest strach i brak
informacji.
One są MOIMI dziećmi, nie JEJ.
Paige
W tej sprawie się mylisz, skarbie powiedziała Lucy.
Niezupełnie...
Ella.
Tak? Co właściwie stało się z Paige? Coś musiało śmiertelnie ją przerazić,
kiedy była mała. Coś, co zrobiła jej matka... Nie ulega wątpliwości, że naprawdę
kochała Annie i Zacha. To nie tak, że uciekła z jakimś facetem, żeby odnalezć
siebie.
Rozdarłam kolejną kopertę. Przestałam się przejmować dowodami
i manipulowaniem.
1 maja 1997
Joe
Dzisiaj dostałam nakaz sądowy. Przyznano Ci prawo opieki tylko dlatego, że nie
podjęłam walki. Wykorzystaj ten okres, bo to rozwiązanie tymczasowe.
Może uważasz, że nie mam w sobie zdolności do walki. Jeśli tak, to dlatego, że nie
znasz nowej mnie. Tej, która wybaczyła mamie i sobie. A pewnego dnia może wybaczy
nawet Tobie.
Paige
W kilku kolejnych listach Paige prosiła Joego, by nawiązał z nią kontakt,
opowiadała mu o pracy, potem groziła, że zadzwoni do dzieci, że zwróci się
do sądu. Następny list nadszedł dwa lata pózniej:
16 lutego 1999
Joe
Waham się przed spotkaniem z Annie i Zachem bez Twojej zgody. Mój adwokat
chce, bym zwróciła się do sądu o prawo do opieki, ale ja nie tracę nadziei, że
odpowiesz na moje listy i telefony. Dla dobra Annie i Zacha, jeśli już nie dla mojego.
Co im o mnie powiedziałeś? %7łe umarłam? Czy dlatego milczysz?
Tylko ze względu na moje dzieci nie zapukałam do drzwi ani nie zadzwoniłam.
Choć czułam wielką pokusę. Zmagam się z nią codziennie, ale dokładam starań, by
być cierpliwa, dać Ci czas i przestrzeń na przyzwyczajenie się do myśli, że wrócę
w ich życie, a także zyskać absolutną pewność, że jestem do tego gotowa
emocjonalnie i finansowo. Dokładam starań, ale każdy dzień bez nich jest dla mnie
udręką.
Jeśli wdamy się w batalię sądową, to nikomu nie przyniesie korzyści. Proszę, Joe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]