s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziwnego, skoro się pobraliśmy i zamierzamy razem mieszkać.
6- A mnie się zdaje, że twoja ciekawość sięga znacznie dalej...
Pocałował ją ogniście, co miało być karą za wścibstwo, lecz ku kompletnemu zaskoczeniu
Stephena Catherine odpowiedziała równie gwałtownie i już po chwili przylgnęła do niego całym
ciałem. Stało się jasne, że choć to on uważał się za uwodziciela, lada moment zostanie na tym
polu pobity. Oczywiście nie mógł do tego dopuścić. Odsunął się nieco i powiedział pozornie
spokojnym głosem:
- Masz rację, powinnaś już iść.
48
ROZDZIAA PITY
Stephen wspomniał Catherine o zwołanym przez Dereka wtorkowym spotkaniu z
przedstawicielami konkurencji, gdyż musiała być przygotowana na ewentualny telefon od byłego
narzeczonego lub jego prawnika, lecz nie poprosił jej o obecność. Po owej scenie w sypialni
pewnie i tak nie chciałaby zjawić się w jego biurze. Tymczasem kwadrans przed dziewiątą ujrzał
ze zdumieniem, jak Catherine wchodzi do jego gabinetu, świeża i urocza w kremowej garsonce, z
włosami spiętymi w węzeł. Natychmiast pożałował, że ich nie rozpuściła.
- Nie spózniłam się, mam nadzieję? Ostatnio jednak zupełnie się nie wysypiam, więc nic
dziwnego, że nie słyszałam budzika - rzuciła z promiennym uśmiechem.
Derek i Marguerite siedzieli wygodnie w fotelach, popijając kawę, najwyrazniej bardzo
zadowoleni z siebie. Na widok byłej narzeczonej Derek drgnął. Filiżanka w jego ręku przechyliła
się, a zawartość wylała się na śnieżnobiałą koszulę.
1- Co ty tu robisz? - warknął wściekle, próbując wytrzeć plamę chusteczką. - Za parę minut
mamy ważne spotkanie. Cokolwiek chcesz mi powiedzieć, musisz zaczekać.
2- Ośmieszasz się, moja droga, narzucając się mężczyznie w ten sposób - wtrąciła Marguerite,
próbując przywołać na nieruchomą twarz wyraz fałszywego współczucia. -Zwłaszcza
mężczyznie, który jasnb dał ci do zrozumienia, że nie jest tobą zainteresowany.
Catherine zignorowała ją.
1- Nie przyszłam tu do ciebie, Derek.
Zaśmiał się, jakby powiedziała świetny dowcip.
2- Przyszłaś więc do Stephena? Z tym też będziesz musiała zaczekać.
Gospodarz odsunął krzesło od stołu i gestem poprosił, by usiadła.
1- Catherine zostaje.
2- Nie rozumiem, co chcesz w ten sposób osiągnąć, ale nie podoba mi się to - skomentowała
sucho Marguerite i wskazała na prawnika, który w tym momencie wszedł do gabinetu. - To jest
spotkanie biznesowe, a nie pogaduszki towarzyskie. Za chwilę zjawią się tu ludzie Fieldmana.
3- Moja żona zostaje - uciął Stephen.
Tamci troje jak jeden mąż otworzyli usta, co sprawiło mu prawdziwą satysfakcję. Marguerite
zbladła jak ściana. Derek zerwał się na równe nogi.
1- %7łona?! Jak to możliwe? Kiedy, gdzie?
2- W sobotę w Las Vegas. Czyli w miejscu, gdzie jedni zyskują fortuny, a inni je... tracą.
3- Nie ujdzie ci to na sucho - syknął Derek.
4- To moja kwestia z ubiegłego tygodnia, wymyśl coś innego - zakpił Stephen.
5- Lyle, zrób coś - zażądała rozwścieczona Marguerite.
Prawnik uśmiechnął się szeroko i wyciągnął dłoń do Stephena.
- Moje najszczersze gratulacje.
Marguerite poczerwieniała i bezceremonialnie trzepnęła go po ramieniu.
1- Nie bądz durniem, nie widzisz, że wzięli ten ślub z czystej złośliwości? Trzeba coś zrobić!
2- Jeśli małżeństwo zostało zawarte legalnie, a nie wątpię, że tak, to nie można zrobić zupełnie
nic. Zgodnie z postanowieniami kodycylu Stephen ma odtąd dziewięćdziesiąt pięć procent
udziałów w firmie.
Marguerite miała dość tupetu, by zakrzyknąć:
1- To niesprawiedliwe!
0 - Wciąż zachowałaś swoje pięć procent - przypomniał jej prawnik. - Derek ma też inne
dochody, więc nie popadnie w nędzę, oczywiście nie będzie mógł już żyć równie wystawnie jak
do tej pory.
1 Obróciła się na pięcie i pomaszerowała ku drzwiom.
2- Pożałujecie tego. Jeszcze się okaże, czyje będzie na wierzchu - odgrażał się Derek, wychodząc
za matką.
W gabinecie zapadła błoga cisza. Lyle z westchnieniem ulgi opadł na fotel.
1- Nie masz pojęcia, Stephen, jak się cieszę z takiego obrotu sprawy.
50
2- Ale podczas poprzedniego spotkania byłeś po ich stronie.
3- %7łałuję tego ogromnie, niestety, nie miałem wyjścia. Widzisz, kilka lat temu mój syn przegrał
w karty i był winien bardzo dużą sumę wyjątkowo nieciekawym ludziom.
Potrzebowałem gotówki, żeby go ratować, zacząłem zawyżać pewne rachunki, złamałem prawo.
1- Czemu nie przyszedłeś do mnie po pożyczkę? Znamy się tak długo...
2- Wstydziłem się. Nie umiałem wychować syna... Keith to nie jest zły dzieciak. Zmienił się,
zmądrzał. Pech chciał, że Derek jakoś dowiedział się o moich kłopotach i zaczął mnie
szantażować. W ten sposób poznał wcześniej testament Maksa i wymógł na mnie, bym zataił
przed tobą kodycyl, dopóki nie będzie za pózno.
3- Ale i,tak ujawnił prawdę przed czasem...
4- Bo on uwielbia się chełpić. - Lyle uśmiechnął się. - To jego pięta Achillesa. Nie przyszło mu
do głowy, że zdołasz wymyślić jeszcze chytrzejszy podstęp.
Na policzkach Catherine wykwitły rumieńce.
1- Zechce pani przyjąć moje przeprosiny, pani Danbury - rzekł ogromnie zakłopotany prawnik. -
yle to zabrzmiało.
2- Nic się nie stało - odparła uprzejmie, choć sprawił jej przykrość.
3- Naprawdę życzę państwu wiele szczęścia.
4- Dziękuję.
Lyle przez chwilę nerwowo bawił się rączką swojej teczki.
1- Oczywiście nie będę dłużej prawnikiem żadnego z Danburych. Jeśli zechcesz wytoczyć mi
proces, Stephen, zrozumiem to.
2- Nie, nie mam takiego zamiaru. Ci dwoje naprawdę wyzwalają we wszystkich najgorsze
instynkty.
3- Dziękuję. Chcesz, żebym został na spotkaniu z ludzmi Fieldmana?
4- Nie ma potrzeby. Odwołałem je wczoraj.
Prawnik zachichotał i z uznaniem skinął głową. Pożegnał się i wyszedł, a Stephen zamknął za
nim drzwi i odwrócił się do Catherine.
51
1- Nie musiałaś przychodzić.
2- Ale chciałam.
-I co? Jesteś zadowolona z zemsty?
3- Nie dlatego tu przyszłam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl