s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wtedy powiedział mi o liście, który też musi tu gdzieś być. Zachodził w głowę,
co też mu chciała powiedzieć. Jakiej odpowiedzi udzielić. Tylko jedną odpowiedz
chciał usłyszeć ponad wszystko, ale bał się, że nigdy jej nie usłyszy. I wtedy...
Twolly załamał się głos. Powiedział, że zamierzał po raz ostatni ponowić
oświadczyny, ale stchórzył.
Czyli chciał ją poprosić o rękę.
Tak. Azy ciurkają wolno po zmarszczkach na twarzy Twolly. Powiedział, że
tym napisem Razi uznała w specyficzny dla siebie sposób świętość ich związku.
Chciał, żeby to zrozumiała, bo on głęboko w to wierzył. Rozumiał też, że udzieliła
mu jednocześnie odpowiedzi na drugie pytanie. Obrączka znaczy przecież to samo
dla mężczyzny co dla kobiety. Twolly pociągnęła nosem. Wtedy zobaczyłam coś
niewiarygodnego. Sięgnął do kieszeni i wyrzucił na łóżko garść monet. Podniósł do
góry kawałek srebra. Był płaski, zniszczony. Trudno było rozpoznać jego pierwotny
kształt. Gdyby Fin mi nie powiedział, też bym nie zgadła. To był medalion, który dał
Razi w dniu, w którym powiedział, że ją kocha. Wyjawił, że sam zdjął go z jej szyi,
kiedy wyciągnął ją z wody.
Miał taki denerwujący zwyczaj Amy aż zbladła że grzechotał drobnymi w
kieszeni. Aż dziw, że ich nigdy nie gubił. Powiedział, dlaczego trzymał go tak długo?
Niestety, nie wiem. Zapytałam, ale nie umiał mi tego wyjaśnić. Chyba po prostu
nie potrafił się z nim rozstać. Mój Boże, biedaczysko. Twolly otarła łzy z
policzków. I wtedy twój dziadek usiadł na moim łóżku z tą obrączką na palcu, z
tym zgniecionym medalionem, i zapłakał, jak gdyby wszystkie tłumione przez lata
uczucia wyrwały mu się z odmętów duszy. Płakał bardzo długo. Nie ma nic gorszego
na świecie, niż patrzeć, jak komuś kraje się serce.
Oczy Amy nabiegły łzami.
Chyba że tobie samej się kraje.
Ty przez to przeszłaś, prawda? Twolly pogłaskała Amy po ręce, po czym
wzdrygnęła się. Przystojny chłopak z długimi włosami. Aż mi głupio, że
zapomniałam, jak miał na imię.
Jem. Amy odetchnęła głęboko, aż poszła jej mrozna para z ust. Dlaczego
dziadek nie wziął tej obrączki?
Fin... mój Boże... Andrew... jak to miło, że znów mogę tak o nim mówić...
uznał, że u mnie będzie bezpieczna. Stwierdził, że dostał to, na czym mu zależało.
Amy roztarła ręce.
Przez tyle lat dochowałaś tajemnicy. Chyba nie bez powodu wyjawiłaś mi ją
teraz.
Wspaniale byłoby porozmawiać znów o tamtych czasach, dopóki jeszcze mogę
powiedziała Twolly. Zimno ci? Przysięgłabym, że widzę swój oddech. Nie
pamiętam tak chłodnej zimy.
Twolly wstała z fotela i ruszyła korytarzem.
W końcu zrozumiałam, dlaczego nasze zdjęcia leżały schowane, list z Tulane nie
doczekał się odpowiedzi, a nasza historia nie wyszła na jaw. Twolly potrafiła
dochować tajemnicy.
Zciany stukały, światła migotały, drzwi zatrzaskiwały się z hukiem. Kryształki
lodu rozpełzały się fraktalami po szybach. Amy nie czuła strachu. Wypuściła z ust
pióropusz pary i rozejrzała się po pokoju.
Bądz cicho. Nie przeszkadzaj. Spoczywaj w pokoju powiedziała w przestrzeń.
Loretta wysypuje Twolly pigułki pojedynczo na rękę. Moja przyjaciółka popija
każdą wodą i łyżeczką musu jabłkowego. Gdy je kończy przyjmować, Loretta
odchodzi od jej łóżka i zmienia kanał na audycję Twolly o czwartej. Nastawia tak
głośno, że umarły by zmartwychwstał.
Twolly wygładza koc na piersi. Ręce ma przezroczyste, prawie widać kości. Włosy
cienkie i siwe jak pióra okalające skrzydła czapli. Lewe oko zaciągnięte matowym,
niemal beżowym bielmem, prawe skupione na telewizji. Twolly ciężko kaszle i
wyciąga upstrzoną plamkami rękę. Pudełko znajduje się w jej zasięgu. Twolly
wyrzuca zużytą chusteczkę do kosza na śmieci, a uboczna siła prostuje po drodze jej
lot.
Loretta przysunęła stolik do łóżka Twolly i przyniosła z dołu fotografie. Za tą, na
której siedzimy obie na huśtawce, stoi przedstawiająca tylko mnie, moje nagie plecy i
skulony profil oświetlony doskonałym światłem zmierzchu. Z lewej przygląda mi się
Andrew ze swojego zdjęcia, a prawdziwy kolor jego oczu ginie w sepii. Chociaż
Twolly nieczęsto patrzy na te fotografie, wie, że tam są. Co noc przed pójściem spać
przemawia do postaci na nich.
Ja też z nią rozmawiam. Mówię jej rzeczy, których nie wie. Pieściłam się raz i
tylko raz z Davidem Kleinertem, na rok przed jej pierwszą randką z nim. I tylko
dlatego, że nie miałam wtedy na sobie majtek. Jej wnuczka Julie już sobie
przywłaszczyła porcelanę schowaną w kredensie. Amy jeszcze nie wie, że jest w ciąży
i że urodzi w pazdzierniku. Kiedy ustaje oddech, ciemności nie trwają długo. Boję
się, mam swoje wątpliwości, ale jestem gotowa. Nieważne, czy skupię się w jednym
punkcie, czy zniknę.
Twolly zapada w sen, z którego już się nie obudzi.
Biorę ją za rękę.
Puls jej wariuje.
Wsłuchuję się w jej oddechy, czekam na ostatni, ale dochodzi mnie nie jej
tchnienie, lecz szept: Razi. Wiem to wyobraznia, pamięć. Z głową na jego piersi
czuję łoskot krwi, powietrza i słów, serdeczne rozmowy, kiedy oboje się spotykają.
Kształtem prawej ręki obrysowuję płynne kontury. Ależ byłam skomplikowanym
kłębkiem uczuć i materii. Raz i drugi wodzę palcami po zarysach swojej sylwetki,
kończę na zakolu twarzy. Gdzie on we mnie jest?
Moje usta suną po mapie jego skóry. Moje cienkie jak bieda ciało przypomina
sobie kaniony i wzgórza, szczyty i doliny ani jeden zakątek nie pozostał dziewiczy,
niezbadany. Jego rzezba wpasowana w moją, tu ulega, tam stawia opór, brzdąkanie
pod powierzchnią, krew jak magma, oddech niczym płomień. Jakież niewidzialne siły
zbliżają mnie do niego, zjednują nasze dusze, powielają pierwotne, niebiańskie
rytmy. Otwieram usta, żeby wymówić jego imię, Andrew, a rozwija się mapa. On tu
jest i zawsze tutaj był.
Podziękowania
W kilku zródłach znalazłam nieocenioną pomoc przy swoich badaniach. Książka
New Orleans in the Twenties (Nowy Orlean w latach dwudziestych) Mary Lou
Widmer zawierała szczegóły, których sama szukałabym tygodniami. Od pisarek z
Południa lat dwudziestych, zwłaszcza Sary Haardt Mencken, zaczerpnęłam
wskazówki na temat kultury tego okresu, a także stosunków i rozmów między
ludzmi. Bezcennym skarbem okazały się Archiwa Newcomb. Dzięki książce
Tańczący mistrzowie Wu-Li Gary ego Zukava poszczególne elementy wpasowały się
w jedną całość z trzaskiem, który nadal podzwania mi echem w uszach.
Składam szczególne podziękowania następującym osobom: swojej rodzinie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]