s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poszum, odległy ciąg dzwięków, które usypiają mnie swoją rozpluskaną, pogodną nastrojowością,
potem moje zmysły zalewa ryk i dudnienie, od każdej ze ścian płyną wibracje porywając mnie ze
sobą w spienione uniwersum drgań. Oczarowany, niezdolny do wykonania najmniejszego ruchu, stoję
na swojej gwiezdzie, pozwalam, by przenikały mnie dzwięki symfonii "Z Nowego Zwiata" Antoniego
Dworzaka, w wykonaniu filharmoników wiedeńskich. Jak zahipnotyzowany pozostaję na swoim
miejscu nie mogąc zebrać myśli, kiedy utwór urywa się po burzliwym crescendo. Nagła cisza działa
jak szok. Czuję się tak, jakby ktoś przekręcił mój mózg przez wyżymaczkę, tysiące myśli, inspiracji
przebiegają mi przez szare komórki, rozpalają emocje, porywają gdzieś z tego świata w stronę
usianego gwiazdami nocnego nieba.
Nigdy przedtem nie uświadamiałem sobie z taką wyrazistością, że hasło o martwym Bogu
powstać mogło jedynie w skrajnie egocentrycznych mózgach. Obwołany martwym Bóg jest wszędzie,
wokół mnie, w każdej cząsteczce, każdym atomie mojego jestestwa. Chociaż moje ciało wciąż
jeszcze śtoi tam w dole w centrum piramidy, moja świadomość eksplodowała przez jej wierzchołek.
Czuję się cząstką Wszechświata, błyskawicą, która z prędkością światła rozbiega się we wszystkich
kierunkach. Nie mam oczu, a jednak dostrzegam mleczny blask, jakim opromieniona jest piramida
pode mną, nie mam uszu, a jednak każdym włókienkiem odbieram splatające się ze sobą
melodie utworu "Glass Works" Philippa Glassa, które wypełniają teraz piramidę. W tym samym
ułamku sekundy uświadamiam sobie zaskoczony, że przecież nie mam prawa znać tytułu tego utworu,
ponieważ nigdy w życiu nie słyszałem o kompozytorze nazwiskiem Philipp Glass. Co tu się dzieje?
Skąd ta wyrazistość widzenia, która przenika wszystko i jest we wszystkich miejscach jednocześnie?
Czyżby ktoś dosypał mi jakiegoś narkotyku do napoju? A może padłem ofiarą jakiejś spirytualnej
siły, która po mnie sięgnęła?
Zanurzam się z powrotem w swoim ciele, otrząsam się jak mokry pies, cichym krokiem opuszczam
piramidę. Spotykam technika od nagłośnienia, młodego człowieka, który instalował kwadrofoniczne
urządzenia w piramidzie ETORA na wyspie Lanzarote. ETORA to ezoteryczny ośrodek seminaryjny,
zostałem tu zaproszony na kilka wykładów. Raj wolny od komarów i innych plag.
- Jak się nazywa ten utwór, który właśnie leci?
- "Glass Works" Philippa Glassa.
- Gratuluję nagłośnienia! Pewnie pan wcześniej dokonał bardzo dokładnych pomiarów.
Technik zaśmiał się.
- Nie było absolutnie żadnych pomiarów! Zawsze zdaję się na swój słuch... poza tym dochodzi
jeszcze efekt piramidy.
Efekt piramidy
Historia odkrycia tego efektu brzmi jak wzruszająca bajeczka. Było sobie raz ukwiecone Lazurowe
Wybrzeże pod Niceą. Tutaj właśnie Antoine Bovis miał swój sklep żelazny. Tylko że monsieur Bovis
miał w głowie rzeczy wznioślejsze niż handlowanie śrubami i nitami, był bowiem zagorzałym
majsterkowiczem i wynalazcą i już w latach trzydziestych, kiedy nikt jeszcze ani myślał o "New
Age", Antoine Bovis prowadził kółko ezoteryczne.
Czy można się zatem dziwić, że oprócz żelaznych prętów i wszelkiego rodzaju narzędzi monsieur
Bovis sprzedawał też w swoim sklepie magnetyczne wahadełka, wynalezione przez siebie
"biometry" oraz różne inne radiestezyjne wynalazki? W czasie podróży po Egipcie, która zawiodła go
także do Wielkiej Piramidy w Giza, pan Bovis dokonał zadziwiającego odkrycia, wobec którego inni
turyści przechodzili z zupełną obojętnością. Otóż na podłodze komory królewskiej leżała malutka
nieżywa mysz pustyńna, Bóg jeden raczy wiedzieć, jak to zwierzątko dostało się do tysiącletniej
budowli.
Antoine Bovis delikatnie trącił czubkiem buta martwą myszkę, ciekaw czy może jakieś żuki albo
mrówki znalazły pokrętną drogę do zewłoka. Uważnie omiótł wzrokiem podłogę, obracał ciałko
myszy na wszystkie strony, wreszcie schylił się i podniósł je z ziemi. W tym momencie jak
błyskawica prześzyło go dziwne wrażenie: pustynna myszka była lekka jak piórko, skurczona,
zmumifikowana.
Jakież to zagadkowe siły objawiły tu swoje działanie? Dlaczego myszka nie uległa rozkładowi?
Ledwie przyjechawszy z powrotem do domu, dziwny monsieur Bovis zmajstrował z żelaznych
pręcików i drewna małą piramidkę. Odkrycie dokonane w piramidzie Cheopsa nie dawało mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]