s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

na ustach.
- Bądz cicho - wyszeptał jej do ucha z wściekłością - bo oboje zginiemy.
Julie zamarła w bezruchu. Czuł szybkie podnoszenie się i opadanie jej
piersi i ciężkie bicie serca. Jej ciało było miękkie i giętkie, a włosy
pachniały słodko. Przez głowę przeszła mu ulotna i mglista myśl, że
bardzo przyjemnie byłoby kochać się z nią na dnie dryfującej łodzi, pod
gwiazdami. Jednak nie czas był na to, gdyż łódz obracała się, bo silnik
pozostawiono samemu sobie.
Rey przesunął się, unosząc się na jednym łokciu. Poczuł, że ramię ma
mokre i obolałe. Nie mogło to poprawić mu humoru. - Puszczę cię teraz i
zawrócimy. Będziemy płynąć tak szybko, jak to tylko możliwe bez
robienia hałasu. Kiwnij głową na znak, że się zgadzasz, bo inaczej ...
Miała tyle odwagi, że leżąc na plecach w unoszącej się na wodzie łodzi,
podniosła pytająco brwi. 1"!a widok takiej nieustraszonej zuchwałości Rey
omal się nie roześmiał. %7łeby ukryć ochotę do śmiechu, powiedział
szorstko:
- Bo inaczej sprawdzę, jaki kawałek twojej bluzki nada się na knebel.
Julie skinęła nieznacznie głową; Rey wygrał.
- Dobrze - powiedział z ulgą.
Puścił ją; sięgając w przód, chwycił drążek steru. Ponieważ silnik i tak
chodził przez cały czas, nie wyłączył go. Obrócił łódz i popłynął z
powrotem w stronę rzeki. Kątem oka obserwował Julie, która usiadła na
dnie, a potem wycofaÅ‚a siÄ™ na tylne sie¬dzenie, jak naj dalej od niego.
Poczuł ukłucie żalu, ale zepchnął to w podświadomość. Zajmie . się tym
pózniej, jeżeli, oczywiście, będzie to możliwe.
Na jej korzyść świadczyło to, że zaczęła mówić dopiero wtedy, kiedy byli
już w pobliżu klubu jachtowego i że nawet wtedy mówiła cicho, troszcząc
się o to, żeby głos nie niósł się po wodzie. - Myślałam, że jesteś w Nowym
Orleanie - powiedziała.
- Nowy Orlean jest niedaleko. Skąd wiesz, że tam nie byłem? Może byłem
i zdążyłem wrócić.
Usiłował zrobić na niej wrażenie, mówiąc tonem spokojnym i
stanowczym. Nie odniosło to jednak skutku.
- Co robisz tak pózno na bagnach?
- LowiÄ™ ryby.
- Akurat.
- Szczury bagienne tym siÄ™ zajmujÄ….
- Oszczędz mi tych kłamstw - rzekła i odwróciła głowę z obrzydzeniem.
Posłuchał jej.
%7ładne z nich nie odezwało się aż do chwili, gdy zbliżyli się do doku i
zobaczyli świecące nad wodą lampy rtęciowe. Dziwne różowawe światło
odbijało się od powierzchni rzeki, oświetlało mchy kołyszące się na
drzewach i ślizgało się po białej farbie i chromowanych powierzchniach
łodzi z kabiną, która unosiła się na wodzie w pobliżu drewnianego
chodniczka.
Oświetlało też ciało zwisające z tylnej części łodzi, tak, ciało zwisające
twarzą w dół i kołyszące bezwładnymi rękami, a także czerwoną mokrą
smugę na białej burcie, sięgającą wody. Julie rozpoznała starego
kaskadera.
19
Wciągnęli ciałó na tylny poklad, a Julie uklękła przy nim; starając się
wyczuć puls. Rey powiedział jej już, że to się na nic nie zda, ale musiała
sprawdzić, musiała się upewnić. I nawet wtedy, kiedy trzymała zwiotczałą
rękę i patrzyła w woskową, pozbawioną ży,cia twarz, wydawało jej się to
niemożliwe.
Stan nie żył. Tak po prostu. Niedawno chodził, mówił, martwił się, miał
nadzieję i coś czuł. A teraz nic. Ten człowiek, o którym przez krótki czas
myślała, że mógł być jej ojcem, ten człowiek po prostu nie żył.
Julie poczuła ucisk w gardle. Przełknęła ślinę. Azy napłynęły jej do oczu i
popłynęły po policzkach. Usiłowała nie zwracać na nie uwagi, próbowała
skupić się na czym innym.
Stana naj widoczniej ugodzono czymś ostrym, chociaż w pobliżu nie było
śladów narzędzia zbrodni. Jak dawno się to stało, miał stwierdzić lekarz
sądowy. Mimo to Julie nie mogła się powstrzymać i zaczęła się
zastanawiać, czy Stan leżał tam wykrwawiając się, kiedy ona płynęła
skifem. Zastanawiała się, czy nie mogłaby go uratować, gdyby go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl