s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kich nie brakuje ich nikomu, kto się wzbija ponad przeciętność i może poszczycić się pew-
nymi sukcesami. A mimo to wypowiedzi wielkiego pisarza z ostatnich lat jego życia wska-
zują wyraznie, że odchodził on ze świata jako człowiek złamany ciężkimi doświadczeniami,
głęboko rozgoryczony, z poczuciem dotkliwej klęski. I nie było to tylko wynikiem zmian
psychofizycznych, tak częstych u ludzi starszych; Libaniusz miał obiektywne powody, by
surowo oceniać świat sobie współczesny i skutki swoich wysiłków.
Był przecież świadkiem naocznym, a bezsilnym, jak ginie pod brutalnymi i bezlitosnymi
ciosami wszystko to, co ukochał serdecznie i czemu poświęcał wszystkie dni swego życia od
lat niemal chłopięcych: wspaniałe dziedzictwo helleńskiej kultury. Zakazano składania ofiar
na ołtarzach bogów. Zamykano, a nawet niszczono i burzono ich świątynie. Obalano, rąbano,
przetapiano i wyrzucano precz wśród ohydnych szyderstw ich posągi, dzieła najświetniej-
szych artystów wieków minionych. Próżne okazały się najusilniejsze błagania, prośby i per-
swazje, a nawet petycje składane u stóp cesarza. Nieuchronnie więc nasuwać się musiało
człowiekowi bystremu i patrzącemu daleko w przyszłość pytanie tej treści:
Chrześcijanie rozprawiają się obecnie z posągami konsekwentnie i bezwzględnie, powo-
łują się wszakże na pewne przykazania i doktryny swej wiary. Są więc głęboko przekonani,
że owe obrzydłe bałwany to podstępne dzieła złych demonów, pragnących w ten sposób od-
ciągnąć serca ludzkie od czci jednego i jedynego Boga, niewidzialnego i niewyobrażalnego.
Skoro wszakże twory sztuki już wydano na pohańbienie w ręce motłochu, któż zaręczy, czy w
swoim czasie nie przyjdzie kolej na równie bezlitosną rozprawę z księgami poetów, pisarzy,
filozofów? Przecież to właśnie one są najgrozniejsze dla nowej religii, sławią bowiem, i to
jakże wymownie, jak pięknie, bogów i herosów (czyli demony), urodę ciała ludzkiego, słody-
cze ziemskiej miłości, radość życia i zabawy! Nawet najsurowsi myśliciele pogańscy nie zdo-
bywają się na prawdziwie zasadnicze i stanowcze potępienie tego, co ziemskie. Może więc
przyjść czas, kiedy zacznie się niszczyć nie tylko przedmioty kultu i wyobrażenia bogów, lecz
także stare księgi!
Takie lub tym podobne przewidywania sprawdziły się tylko w pewnym stopniu. Akcje
świadomego i celowego palenia dorobku antycznej literatury były raczej rzadkie i sporadycz-
ne; więcej szkody sprawiło to, że po prostu nie przepisywano starych ksiąg pogańskich, pozo-
stawiając papirusy i pergaminy ich losowi. Toteż piśmiennictwo starożytne przedstawia się
nam dzisiaj niewiele lepiej niż dziedzina zabytków kultury materialnej z tamtej epoki; jedno i
drugie to pola ruin. Ocalały tylko resztki. Na Wschodzie dlatego, że w Bizancjum szkolnic-
two pozostało przez wszystkie wieki i do samego końca w zasadzie świeckie (o czym była
mowa); a także dlatego, że utrzymywała się tam dość długo garstka kryptopogan. Na Zacho-
dzie przetrwało tylko to, co ostatecznie uznano za godne zachowania ze względów informa-
cyjnych i czysto użytkowych (m.in. jako wzory stylistyczne). No i oczywiście to, co uniknęło
zagłady przez przypadek lub dzięki szczęsnemu niedopatrzeniu odpowiednich czynników.
Można więc rzec bez żadnej przesady, że poczynając od wieku IV i właśnie za życia Libaniu-
sza zaczynała okazywać swoją grozną moc w krainach Imperium prawdziwa rewolucja w
zakresie kultury; chyba największa i najdotkliwsza w swych skutkach ze wszystkich tego ro-
dzaju zjawisk, jakie znają dotychczasowe dzieje ludzkości. Lecz co przyniesie przyszłość?
Owszem, był ktoś, z kim Libaniusz łączył wielkie i poniekąd realne nadzieje, wierząc, że
67
zdoła on powstrzymać siły zniszczenia i odrodzić pogodny, barwny świat helleńskich kultów.
Lecz cesarz Julian Apostata zginął młodo, tragicznie; dzieło jego zostało przerwane, nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]