s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadowoleniu. Dryfował tam na wpół uśpiony niczym po ciemnym jeziorze.
 Dobrze, namaluję ją  zgodził się Alan po chwili.  Co mi tam? Zanudzę się,
ale, było nie było, malarze też muszą jeść. Jest malarz, niejaki pan Zarabialski, żona
malarza pani Zarabialska i córka malarza panna Zarabialska, i wszyscy oni muszą
mieć co do garnka włożyć.
 Zabawny chłopiec!  roześmiała się Isobel.  Ale, skoro już wspomniałeś o
córce, to chyba powinieneś się z Jane niedługo spotkać. Zajrzała tu wczoraj.
Powiedziała, że nie widzieliście się od miesięcy.
 Jane tutaj była?
 Tak, żeby zobaczyć się z Winnie.
Alan zlekceważył wzmiankę o Winnie.
 Pokazałaś jej swój portret?
 Owszem.
 Co o nim sądzi?
 %7łe jest wspaniały.
 O!
Zmarszczył brwi i pogrążył się w myślach.
 Pani Lempriere podejrzewa cię o niezdrową miłość do Jane  oświadczyła
Isobel.  Bardzo kręciła nosem.
 Ta baba!  skrzywił się Alan.  Co też jej wpadło do głowy? Co ona sobie
wyobraża?
 Cóż, ja w każdym razie nic sobie nie wyobrażam  uśmiechnęła się Isobel. 
Uważam, że powinieneś jak najszybciej odwiedzić Jane.
Alan spojrzał na żonę. Siedziała na niskiej sofie przy kominku. Twarz miała na
wpół odwróconą, wciąż się uśmiechała. W tej chwili poczuł się otumaniony,
niepewny siebie, jak gdyby otuliła go mgła, która rozpływając się pozwoliła mu
spojrzeć na dziwny krajobraz.
Coś mu mówiło:  Dlaczego Isobel chce, bym odwiedził Jane? Musi mieć w tym
jakiś cel. Isobel zawsze do czegoś dążyła. Ta kobieta nigdy nie działała pod wpływem
impulsu, zawsze kalkulowała .
 Czy ty lubisz Jane?  zapytał nagle.
 Jest bardzo milutka.
 No tak, ale czy ty naprawdę ją lubisz?
 Oczywiście. Jest taka przywiązana do Winnie. Aha, w przyszłym tygodniu chce
ją zabrać nad morze. Chyba nie masz nic przeciwko temu? To nam pozwoli pojechać
do Szkocji.
 Tak, to rzeczywiście bardzo nam na rękę.
Naprawdę, bardzo to wygodne, właśnie tak. Spojrzał podejrzliwie na Isobel. Czy
ona to uzgodniła z Jane? Jane tak łatwo dawała się wykorzystywać.
Isobel wstała i podśpiewując cicho wyszła z pokoju. Cóż, nie miało to znaczenia.
Tak czy owak postanowił odwiedzić Jane.
Jane Haworth mieszkała na najwyższym piętrze czynszowej kamienicy z widokiem
na Battersea Park. Everard wspiął się na czwarte piętro. Kiedy naciskał dzwonek,
ogarnęła go irytacja. Czemu nie mieszka w łatwiej dostępnym miejscu? Kiedy po
trzykrotnym dzwonku drzwi się nie otworzyły, jego irytacja wzrosła. Dlaczego nie
trzyma służby?
Nagle drzwi się otworzyły i w progu stanęła Jane we własnej osobie. Na
policzkach miała jaskrawe wypieki.
 Gdzie Alicja?  spytał Everard, nawet się nie witając.
 Obawiam się& wiesz& ona się dzisiaj kiepsko czuje.
 Chcesz powiedzieć, że jest pijana? Jane nigdy nie umiała dobrze kłamać.
 Chyba tak  przyznała.
 Chcę ją zobaczyć.
Wszedł do mieszkania, Jane ruszyła za nim ze spuszczoną głową. Alicja była w
kuchni. Nie ulegało wątpliwości, w jakim jest stanie. W ponurym milczeniu podążył
za Jane do saloniku.
 Musisz się pozbyć tej kobiety  oświadczył.  Tyle razy cię prosiłem.
 Wiem, Alanie, ale nie mogę tego zrobić. Zapominasz, że jej mąż siedzi w
więzieniu.
 I tam jest jego miejsce  stwierdził Everard.  Ile razy ta kobieta upiła się w
ciągu trzech miesięcy, kiedy jest u ciebie?
 Nie tak wiele, trzy albo cztery razy. Ona jest bardzo przygnębiona.
 Trzy albo cztery? Moim zdaniem raczej dziewięć lub dziesięć. Jak gotuje?
Pewnie okropnie. Czy ona w ogóle sprząta i pomaga? Chyba bardzo kiepsko. Na
litość boską, wymów jej jutro rano i wynajmij prawdziwą pomoc.
Jane patrzyła na niego z rozpaczą.
 Nie zrobisz tego, wiem  burknął posępnie Everard, rozsiadając się w
głębokim fotelu.  Jesteś nieznośnie sentymentalna. Czy to prawda, że chcesz zabrać
Winnie nad morze? Kto to wymyślił, ty czy Isobel?
 Ja, oczywiście  zapewniła szybko Jane.
 Jane, naucz się wreszcie mówić prawdę. Wtedy mógłbym cię nawet polubić.
Siadaj i, na litość boską, nie kłam przynajmniej przez następne dziesięć minut.
 Och, Alanie  jęknęła Jane i usiadła.
Malarz kilka minut przyglądał się jej uważnie. Ta kobieta  ta pani Lempriere 
miała całkowitą rację. Był zawsze okrutny w stosunku do Jane, a Jane była prawie, a
może nawet doskonale piękna. Jej smukłe ciało przypominało greckie posągi. Tylko ta
okropna chęć zadowolenia wszystkich czyniła ją tak nieznośną. Malując dziewczynę,
przyczepił się do tego, przesadnie uwypuklił tę właśnie cechę, zaostrzył linię lekko
spiczastego podbródka, nadał figurze niezręczną pozę.
Co to jest, że już po kilku minutach przebywania z Jane w jednym pokoju zaczyna
mu wściekle działać na nerwy? A przecież to kochana dziewczyna, ale bardzo
irytująca. W przeciwieństwie do Isobel, ma fatalny wpływ na jego usposobienie. A tak
się stara stworzyć dokoła siebie łagodny klimat! Na próżno. Nie umie ukrywać swoich
prawdziwych uczuć.
Rozejrzał się po pokoju. Był typowy dla Jane. Trochę ładnych przedmiotów,
prawdziwych dzieł sztuki, chociażby to emaliowane naczynie z Battersea, ale tuż
obok koszmarny wazon, malowany w róże!
Wziął go do ręki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl