s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Do drugiej windy - wyjaśnił Jinn. - Powinna już być
naprawiona, ale Xanatos raczej o tym nie wie. Będziemy
mogli podejść go z innej strony, może nawet uciec z kopal-
ni. Wolałbym nie walczyć tutaj.
Chłopiec kiwnął głową. Zawsze lepiej walczyć w miejs-
cu, gdzie przeciwnik nie może zapędzić cię w ślepy zaułek.
Ale nie był to jedyny powód, dla którego Qui-Gon
chciał się wydostać z kopalni. Xanatos zapędził ich do niej
w jakimś konkretnym celu; musieli pokrzyżować mu plany.
Dręczył go jakiś nieokreślony lęk, podpowiadając mu, że
kryje się tu coś, z czym wolałby nie mieć do czynienia.
Szli dalej w głąb korytarza. Qui-Gon zmarszczył
czoło, wytężając wzrok.
- VeerTa mówiła, że tunel jest zupełnie zablokowany.
Dlaczego...
Nagle od ściany tunelu oderwał się cień i stanął przed
nim Xanatos.
- Popełniasz tyle błędów, Qui-Gonie - powiedział. - To
cud, że jeszcze żyjesz. Najpierw wyłączasz nadajnik, że
bym wiedział dokładnie, gdzie jesteś. Potem wchodzisz do
kopalni, tak jak chciałem. A wreszcie zakładasz, że nie
wiem o północnej windzie.
115
Uczeń Jedi - Jude Watson 02. Mroczny Przeciwnik
Z tyłu, za sobą, Qui-Gon usłyszał syk miecza Obi-
Wana.
- Którego z was mam zabić pierwszego? - wyszeptał
Xanatos. - Ciebie czy tego małego niezdarę?
Obi-Wan rzucił się do ataku. Wskoczył na wózek ko-
palniany, który potoczył się w stronę Xanatosa, i w ostatnim
momencie odbił się. Przeleciał nad głową Xanatosa i jesz-
cze w locie zadał mu cios mieczem.
Qui-Gon usłyszał, jak pali się ciało na dłoni Xanatosa.
Mężczyzna krzyknął i upuścił miecz, ale zaraz złapał go
drugą ręką.
Kenobi wylądował bezpiecznie za Xanatosem.
- Nie nazywaj mnie niezdarą.
Xanatos zawirował tak szybko, że Qui-Gon ledwo
wychwycił jakikolwiek ruch, i zaatakował Obi-Wana.
Chłopiec skoczył na oślep do tyłu, tnąc jednocześnie mie-
czem. Cios Xanatosa minął go o włos; potem mężczyzna
musiał się odwrócić, żeby sparować uderzenie Qui-Gona.
Ostrza zetknęły się ze sobą i zablokowały. Tunel wypełnił
się dymem.
Xanatos przeskoczył nad Obi-Wanem i pobiegł przed
siebie korytarzem. Jedi rzucili się w pościg. Tunel biegł pod
ostrym kątem w dół i Qui-Gon zorientował się, że prowa-
dzi na niższy poziom.
116
Uczeń Jedi - Jude Watson 02. Mroczny Przeciwnik
Skręcili za róg, akurat na czas, by zobaczyć, jak Xana-
tos znika w odbijającym w bok od głównej sztolni węższym
korytarzu. Pobiegli za nim. Tunel był ciasny i pogrążony
półmroku; lampy ustawiono na niższą intensywność,
grunt dalej wyraznie opadał, a Xanatos gdzieś zniknął.
- Poczekaj, Qui-Gonie - odezwał się zdyszany Obi-.
- Jesteś pewien, że mamy za nim iść?
- A czemu nie? - zniecierpliwił się Qui-Gon. Miecz pul-
sował mu w dłoni, parzył ją.
- Bo on chce, żebyśmy za nim poszli - odparł po prostu
chłopiec.
- Teraz już za pózno. Fakt, to on wybrał pole bitwy. Ale
to nie znaczy, że nie damy rady go pokonać.
Rycerz odwrócił się i pobiegł korytarzem za Xanato-
sem. Obi-Wan poszedł w jego ślady. Wiedział, że będzie
walczył u boku swego mistrza do ostatniego tchu.
Znajdowali się teraz w niskich warstwach skorupy pla-
nety, blisko płaszcza. Było bardzo gorąco. Przed sobą
Qui-Gon ujrzał jarzący się słabym blaskiem napis Po-
ziom 5".
A więc VeerTa go okłamała. Albo po prostu nie wie-
działa o istnieniu tego tunelu.
117
Uczeń Jedi - Jude Watson 02. Mroczny Przeciwnik
Korytarz doprowadził ich do innego tunelu, trochę szer-
szego i jaśniej oświetlonego. Ledwo się w nim znalezli, za-
sunęła się za nimi niewidoczna dotąd płyta.
Byli w pułapce.
Krążyli powoli, trzymając broń w pogotowiu, ale po
Xanatosie nie było śladu.
Zgasło światło.
- Myślę, że macie czas na jedno proste ćwiczenie ze
Zwiątyni - odezwał się szyderczy głos. W ciemności
zapłonęła czerwona smuga miecza świetlnego.
Qui-Gon nie czekał na atak Xanatosa. Ruszył przez
mrok w stronę czerwonego światła. Nic nie widział, ale po-
zwolił, by Moc kierowała jego krokami. Czuł swojego
przeciwnika, czuł mroczne drgania zła. Zaatakował.
- Pudło - stwierdził Xanatos. - W tym teście zawsze ra-
dziłem sobie najlepiej. Pamiętasz?
Obi-Wan przesunął się w prawo, myśląc, że może uda
im się wziąć Xanatosa w klasyczne kleszcze. Ale zanim się
obejrzał, czerwone ostrze pomknęło ku niemu. Odskoczył,
ale mało brakowało - w powietrzu rozeszła się woń
ozonu.
Trudna to była walka, musieli zdać się całkowicie na in-
stynkt i Moc. Xanatos był niebezpiecznym, przebiegłym
118
Uczeń Jedi - Jude Watson 02. Mroczny Przeciwnik
przeciwnikiem. Atakował i cofał się we wściekłym rytmie,
szybciej niż jakikolwiek inny wojownik, z którym Obi-Wa-
nowi zdarzyło się spotkać. Qui-Gon odpowiadał na jego
ataki ze zdumiewającą zręcznością i siłą, chroniąc siebie i
Obi-Wana.
Chłopiec przypadł do ziemi, licząc na to, że uda mu się
ciąć Xanatosa w nogi i powalić go w ten sposób, ale męż-
czyzna zszedł z linii ciosu i przeskoczył nad nim - Obi-
Wan poczuł tylko nad sobą ruch powietrza.
Spróbował odsunąć od siebie gniew i sięgnąć do
białego światła Mocy. Zrozumiał, że gniew mącił mu
umysł. Musiał się go pozbyć - innej szansy nie było. Po-
zwolił, by kierowała nim żywa Moc.
Nagle zobaczył, jak Qui-Gon zamiera nieruchomo na
ułamek sekundy, a jego miecz przygasa. Czyżby wyczuł tę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]