s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na nim.
Zrobiła dłuższą przerwę, aby sprawdzić, czy słuchacze nadążają za jej tokiem rozumowania.
Wszystko na to wskazywało, nawet Jonny siedział cicho.
- Gunnela nie mówi, że widziała Linde wychodzącą ze szpitala.
Ucichła i patrząc na komisarza, zaczęła ponownie.
- To oznacza, że Linda musi być wciąż w szpitalu. Andersson patrzył na nią podejrzliwym
wzrokiem.
- W szpitalu? Nie, to nie jest możliwe! Zastanowił się chwilę, po czym stwierdził.
- A z drugiej strony nic nie przemawia za tym, że kiedykolwiek z niego wyszła.
Rozdział 13
Zaczęli punktualnie o siódmej rano. Wszyscy pracownicy sekcji śledczej byli na miejscu.
Jeden z nich, w asyście psa, przeszukiwał szpital od piwnicy po strych. Drugi miał
kontynuować poszukiwania w dole przy wąwozie ze strumykiem. Komisarz zebrał całą grupę
w piwnicy, przed drzwiami do windy.
- Rozmawiałem z technikami wczoraj wieczorem. Przeszukali pomieszczenia piwniczne,
windę, schody do OIOM-u i oddział. Przejdziemy je jeszcze raz. A do tego każdy zakamarek
w szpitalu, gdzie dałoby się upchać zwłoki! - krzyknął.
Następnie ucichł i zaczął przyglądać się swoim podwładnym. Jakkolwiek byli oswojeni ze
śmiercią, budziła w nich zawsze smutek i chandrę. Wciągnął powietrze i mówił dalej:
- Dostaliśmy cały pęk kluczy od Bengtssona. Aby nam było łatwiej, rozdzieliłem je na
poszczególne piętra. Fredrik i Jonny wezmą te od piwnicy. Piesek też tam zacznie i będzie się
kierował w górę. Birgitta i Hannu przejdą przychodnię i wejście. Sam zajmę się oddziałem
pooperacyjnym i OIOM-em. Istnieje małe prawdopodobieństwo,
abym ją tam znalazł, jeśli w ogóle pozostała w szpitalu. Irenę i Tommy przeszukają oddział
operacyjny i pozostałe pokoje na górze.
Zespół wziął przydzielone klucze i rozszedł się po budynku. Irenę i Tommy przepuścili
Anderssona na jego działkę" i udali się windą na swoją.
Przed drzwiami na oddział operacyjny młoda pielęgniarka próbowała otworzyć je noszami.
Tommy ruszył do przodu i pomógł jej.
- Serdeczne dzięki! Wysiadła automatyka. Stare przewody i zabezpieczenia odmawiają
posłuszeństwa - uśmiechnęła się w jego stronę.
Kiedy wprowadziła nosze do środka, odwróciła się i spytała:
- Co robicie tutaj z samego rana?
Tommy pochylił się przez otwarte drzwi, aby odpowiedzieć.
- Przeczeszemy cały szpital. Czytałaś poranną gazetę? Pokręciła zdziwiona głową.
- Napisali w niej, że znalezliśmy wczoraj martwą kobietę. Leżała pod mostem w tylnej stronie
parku szpitalnego.
- O Boże, to straszne! Czy to jest... była... Linda?
- Nie, jakaś bezdomna. Wiem, że sypiała w tutejszej szopie. Słyszałaś o tym?
- Nie, nie wiedziałam, że w parku była jakaś szopa, dowiedziałam się o niej dopiero po
pożarze.
- A kto ci o nim powiedział?
- Folke Bengtsson. On wie o wszystkim, co się dzieje w szpitalu.
- A o tej kobiecie nigdy nie słyszałaś?
- O bezdomnej? Nie.
Ton jej głosu był lekko rozkojarzony. Ustawiła nosze, jak zwykle, przy ścianie przed
wejściem do sali operacyjnej. Gdyby ktoś chciał przejechać z drugą parą, miałby problem,
bo korytarz był bardzo wąski. Po lewej znajdowały się dwie sale operacyjne, a po prawej
magazyn podręczny i recepcja. Było ciasno, bez ładu i składu.
- Jeśli chcecie wejść na salę operacyjną, musicie się przebrać. Po korytarzu możecie chodzić
tylko w obuwiu ochronnym - pouczyła ich pielęgniarka.
- Najlepiej, jak zaczniecie rozglądać się od razu. Za godzinę zaczynamy operować - dodała.
Zledczy zajrzeli przez drzwi na jedną salę operacyjną i stwierdzili, że nie było żadnej
możliwości ukrycia ciała. W środku były gołe ściany, stół operacyjny, lampa na suficie,
wyposażone w przewody urządzenie do narkozy i kilka nierdzewnych okrągłych stołów i
taboretów. Jedynym sposobem, w jaki można było pozbyć się zwłok, było pokrojenie ich na
drobne kawałki i wyrzucenie z pozostałymi odpadami operacyjnymi.
Podobnie niemożliwe byłoby ukrycie ciała lub jego części w pozostałych pomieszczeniach
oddziału operacyjnego. Wszędzie było bardzo ciasno, na dodatek praktycznie każda dostępna
powierzchnia była zawalona gratami. Przeszli przez oddział i wyszli do holu. Zrzucili
niebieskie obuwie jednorazowe i wyrzucili je do kosza. Przed nimi znajdował się korytarz z
pomieszczeniami administracyjnymi. Irenę zajrzała do windy, która zatrzymała się na tym
piętrze. Była przeznaczona dla czterech osób. Ani nosze, ani łóżko nie zmieściłyby się w niej.
Tego typu transporty odbywały się windą przy klatce schodowej na tyłach szpitala.
Tommy otworzył drzwi z napisem Sekretariat". Na środku małego pokoju stały zwrócone do
siebie dwa biurka. Na każdym znajdował się komputer, a wokół leżały stosy papierów. Na
jednej ścianie widoczne były skoroszyty z kolorowymi grzbietami. Na kolejnych drzwiach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]