s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drugi arkusz z jaskółką i trzeci. Czwarty na koniec miał więcej szczęścia. Zapisała go od początku
do końca, dobrała nawet jeszcze piąty arkusz. Rozgadała się; coraz to coś nowego przychodziło jej
na pamięć, czym się z ojcem podzielić zapragnęła.
Zbliżając się już ku końcowi, przeczytała raz jeszcze swoją długą epistołę, z czego i my skorzystać
możemy, i czytać z nią razem przez ramię.
Najukochańszy mój, anielski Ojczusiu! Dziś niedziela. Pogoda prześliczna, a w ogrodzie kwitną
róże (przychodzi mi właśnie na myśl, czy moja żółta róża, markchal Niel, którą ogrodnik przesadził
na wiosnę, ma już pączki? Proszę, nie zapomnij odpowiedzieć mi na to) i ptaszki śpiewają tak
pięknie, tak wesoło ach, a twoja biedna Iłża siedzi w pokoju i nie może biegać po polu. Mój
kochany Tatusiu, to bardzo smutno, wszak prawda? To tak jak nasz mopsik, kiedy co zjadł po
kryjomu i za karę zamknęli go w komórce. Mnie także często chęć bierze drapać we drzwi, tak jak
on, i wołać: otwórzcie! Ja chcę wyjść!" To nie bardzo rozkosznie być ciągłe zamkniętym. W domu
mogłam robić, co chciałam, i biegać, gdzie mi się podobało, do ogrodu, na poła, do stajen, wszędzie
wolno mi było iść, a moje zachwycające psy zawsze koło mnie, zawsze za mną biegły, gdzie tylko
szłam. Ach, to niebiańsko było, cudownie! Co porabia Bob, Tatusiu, i Diana, i mopsik, i inne? O,
gdybym je w tej chwili mogła mieć tutaj!
58
Na pensji wszystko tak strasznie ostro, wszystko trzeba robić podług przepisu. Wstawać, śniadać,
uczyć się, jeść zawsze w stałych godzinach. A to jest okropne! Rano taka jestem często
zmęczona jeszcze, ale muszę wstawać, jak wybije szósta. Ach, jakbym nieraz chadzała po ogrodzie,
a muszę siedzieć na tych obrzydłych ławkach! Straszliwa ta szkoła!
Ja się niczego nie nauczę, mój serdeczny Ojczusiu, jestem za głupia. Nelly i inne panienki umieją
znacznie więcej, wszystkie też są mądrzejsze ode mnie. Nelly rysuje prześlicznie. Zrobiła teraz
kredą głowę dużego psa, wygląda jak żywy. A na fortepianie gra tak, że mogłaby dawać koncerty
a ja nic nie umiem!
Gdybym była została w domu, nie wiedziałabym przynajmniej o tym, że jestem takim nieukiem.
Nelly pociesza mnie często i mówi: ,,Nikt nie urodził się mądry, tylko zacznij, a nauczysz się
wszystkiego!" Zaczęłam, a przecież niczego się jeszcze nie nauczyłam. Wiem tylko, że bardzo,
bardzo jestem głupia.
Najgorszy dzień ze wszystkich to środa po południu. Od trzeciej do piątej siedzimy wszystkie w
jadalnym pokoju. Okna otwarte na ogród, na który też patrzę z wielkim upragnieniem. Wyraznie
drgają mi ręce i nogi i co chwila mam chęć wyskoczyć i popędzić w głąb ogrodu tymczasem nie
mogę, muszę spokojnie siedzieć i naprawiać swoje rzeczy, cerować pończochy i reperować
wszystko, cokolwiek rozdarłam. Wyobraz sobie tylko, mój malutki Ojczulku! Twoja biedna liza
musi robić takie straszne rzeczy! A panna Gtissow powiada, że to potrzebne, że dziewczyna musi
się uczyć wszystkiego. Zdziwiona była bardzo, że ja nie umiem robić pończochy. Przecież można
kupić pończochy, to daleko łatwiej, po cóż ja mam się męczyć na próżno? Tak mi trudno spuszczać
te oczka i robię to bardzo zle.
Melania Szwarc jest bardzo ładna, ale też stroi się i stara zaimponować ubraniem, a na wszystko
mówi zawsze: Straszliwie piękne, straszliwie zachwycające albo straszliwie brzydkie". Niedawno
powiedziała: Ależ lizo, ty robisz pończochę straszliwie brzydko!" Widzisz Ojczusiu, jak ja nic nie
umiem!
Na lekcjach robótek mówimy raz po francusku, raz po angielsku. Po francusku dosyć mi idzie
gładko, ale po angielsku to mówię tak zle, tak zle, że wstydzę się nawet usta otworzyć. Poczciwa
59
Nelly pomaga mi i często mówi ze mną po angielsku, kiedy jesteśmy same.
Zapytujesz mnie, Ojczulku, czy mam już przyjaciółki tak Nelly i jeszcze sześć innych
dziewczynek są mymi przyjaciółkami, ale Nelly kocham najbardziej. W przyszłym liście doniosę ci,
Ojczulku, jak się nazywają, a także jak wyglądają. Dziś zrobić tego nie mogę, bo nie skończyłabym
listu. Wiedz Tatusiu, że jest tu pomiędzy nami i pisarka.
Na przechadzce, którą odbywamy co dzień od dwunastej do pierwszej i po południu od piątej do
siódmej, ja idę w parze z Nelly. Musimy maszerować jak żołnierze, po dwie rzędem. Jedna
nauczycielka maszeruje na przedzie, druga za nami z jaką małą, którą prowadzi za rękę. Nie wolno
nam zboczyć ani na prawo, ani na lewo, tylko ciągle w równej linii naprzód. Ach, a ja mam taką
szaloną chęć popędzić w góry, wysoko dalej a dalej! ale wtenczas już bym chyba nie wróciła
do mego więzienia.
Do kościoła chodzimy co drugą niedzielę nie podoba mi się tam wcale. Siedzę pośród tylu
obcych ludzi, a ksiądz staruszek, mówi tak niewyraznie, że trudno mi bardzo go rozumieć. W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]