s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podjąć decyzji. Cena wydawała się wszystkim aż nadto wysoka.
W tym czasie zjawił się u bogów młody olbrzym, syn Farbautie-
go i Laufeyji. Zwał się Loki. Sprytny i chytry poradził Asom, by
przyjęli ofertę nieznajomego pod jednym wszakże warunkiem.
Otóż musiałby on ukończyć pracę w ciągu zimy, mając do
pomocy jedynie swojego ogiera zwanego Swadelfari. Obcy przy
stał na to i zawarli umowę. Zaraz też przystąpił do dzieła.
Bogowie początkowo byli pewni swego, gdyż nie przypuszczali,
aby ktokolwiek był w stanie wywiązać się z tak trudnego zadania
w tak krótkim czasie.
jakież było przerażenie bogów, gdy pod koniec zimy roboty
były prawie ukończone. Wokół Asgardu piętrzyły się już potężne
bloki czarnej skały, obrobione wprawną ręką. Obcy dwoił się
i troił, a mury stałe rosły, opasując teraz potężnym pierścieniem
76
siedzibę bogów. Wreszcie w ostatni dzień zimy, już tylko brama
pozostała nie ukończona. Wszystko zdawało się przemawiać za
tym, że nieznajomy wykona pracę w terminie. Straszny lęk
opanował bogów. Zwiat bez słońca i księżyca, a Asgard bez
Freyji to nie mogło się zdarzyć.
Coraz większe było przerażenie Asów, a nikt nie widział
wyjścia z sytuacji. Nagle, w chwili gdy budowniczy zwoził osta
tnią partię budulca, pojawiła się w pobliżu piękna klacz. Ogier
nieznajomego, Swadelfari, słysząc jej rżenie, porwał uprząż
Sleipnir fragment kamienia z Alskog na szwedzkiej wyspie Gotlandia.
77
i pomknął za nią do pobliskiego lasu. Obcy rzucił się w pogoń,
lecz daremnie całą noc szukał, konia nie znalazł. Tak minął
termin i nastał pierwszy dzień wiosny. Freyja była uratowana.
Rankiem, u granic Asgardu, zjawił się budowniczy. W gniewie
zarzucał bogom oszustwo i oskarżał ich, że to oni specjalnie
wypuścili klacz, uniemożliwiając mu skończenie pracy w usta
lonym czasie. W miarę, jak złość zaczęła brać w nim górę nad
rozsądkiem, czar mijał i obcy zaczął tracić dotychczasową postać,
przybierając swój właściwy wygląd Thursy Olbrzyma Szro
nu. Wówczas Thor zabił go. W taki oto sposób bogowie posiedli
niezdobytą twierdzę, zamkniętą dla wszelkiego zła, a świat cie
szył się nadał ciepłem słońca i blaskiem księżycowych nocy. Kto
jednak dopomógł bogom, zsyłając klacz, tego nawet sam Odin
nie wiedział. Minął jakiś czas, a u bram Asgardu zjawił się Loki,
prowadząc ośmionogiego rumaka. Zwał się on Sleipnir. Miał tę
cudowną zdolność, że mógł poruszać się tak w powietrzu, jak
i po ziemi, a prędszy był od wiatru. Loki dał go w darze Odinowi
i odtąd nad światem często rozbrzmiewał stukot jego kopyt, gdy
bóg wyruszał na bitwę. Loki przyznał się przy tym, że to on
właśnie zamienił się w klacz, a Sleipnir jest synem jego i Swa-
delfariego, ogiera budowniczego.
Za okazaną bogom pomoc, widząc zdolności i moc Lokiego,
Odin zawarł z nim braterstwo krwi i przyjął do grona Asów.
Wielokrotnie pózniej Loki dzięki swej przebiegłości ratował bo
gów z różnych opresji, lecz w końcu stał się przyczyną nieszczę
ścia, które pogrążyło Asów w żałobie i przybliżyło dzień rag-
nark. Mimo bowiem pozorów dobroci często brała w nim górę
natura Thursów.
78
MJLLNIR
oki zamieszkał teraz w Asgardzie. Wesoło się z nim żyło
bogom, gdyż skory był do zabawy i żartów. Posuwał się
L
jednak w psotach czasami za daleko
Pewnego razu po uczcie, na której Asowie wychwalali piękno
bogini Syw, złotowłosej małżonki Thora, zakradł się w nocy do
jej komnaty i ukradł jej włosy. Rano cały Asgard trząsł się
z oburzenia, a Loki śmiał się skrycie, udając niewinność. Thor
wpadł we wściekłość, jak zawsze gwałtowny, ryczał strasznym
głosem, szukając winowajcy. Rychło sprawa się wydała. Loki,
dostawszy się w ręce Thora, szybko przyznał się do winy i przy
rzekł dostarczyć Syw włosy jeszcze piękniejsze.
Głęboko, u korzeni gór mieszkał karzeł Iwaldi. Wraz z synami
robił w swojej magicznej kuzni cudowne przedmioty, którym
równych długo by można było szukać po świecie. U niego to
właśnie zamówił Loki nowe włosy dla Syw. Karły wykonały je
z najcieńszej złotej nici i dały im taką czarodziejską właściwość,
że raz przyłożone do ciała dalej rosły same. Dla przejednania
rozezlonych bogów Loki wyjednał, by synowie Iwaldiego zrobili
również dla bogini Freyji okręt Skidbladnir. Mógł on pomieścić
wszystkich bogów, a jednocześnie można go było złożyć i scho
wać do torby. Raz ustawiony na kursie, zawsze docierał do celu.
Dla Odina karły wykonały magiczny oszczep zwany Gungnir,
który rzucony, zawsze trafiał w cel, zadając niechybną śmierć.
Asowie przejednani wspaniałymi darami, wybaczyli Lokiemu
psotę. Chodził on teraz i przechwalał się, że nikt na świecie nie
jest zdolny sporządzić kosztowniejszych i cudowniejszych
przedmiotów od tych, jakie on dał bogom. Słysząc te przechwał
ki, karzeł Broke poszedł z nim o zakład, że jego brat Syndr zrobi
przedmioty jeszcze doskonalsze. Bogów powołano na świadków,
a ceną miała być głowa przegrywającego. Gdy zakład stanął,
Loki wystraszył się nieco, gdyż Syndr słynął z niespotykanej
wprost zręczności w obróbce metali i wyrobie klejnotów. On to
wykonał sławne w świecie lampy w swym podziemnym pałacu,
płonące wiecznym blaskiem złota i kryształu górskiego.
Broke udał się zaraz do siedziby brata, a ten przystąpił naty
chmiast do pracy. Wrzucił kawał złota do pieca, wymówił odpo
wiednie zaklęcie i połecił Brokemu, by ten bezustannie dął
w miechy, a sam odszedł. W pewnym momencie do warsztatu
wleciał giez i uciął Broke w rękę, lecz ten nie przerwał pracy.
Potem wrócił Syndr i wyjął z pieca dzika. Miał on tę właści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]