Anderson Kevin J. Moesta R. WĹadcy mocy (mandragora76)

s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

cia wrót hangaru i �e zezwolenie to zostało potwierdzone i przez
admirała Ackbara, i przez Mon Mothm�.
Z głuchym j�kiem i zgrzytem oba skrzydła wrót rozsun�ły si� na
boki. Terpfen usłyszał Swist nocnego wiatru. Do hangaru przedostał
si� podmuch chłodnego powietrza.
Kalamarianin podszedł do naprawionego mySliwca typu B, wsu-
n�ł szerokie dłonie pod pachy le��cego mechanika i odci�gn�ł go na
bok po kamiennej posadzce pokrytej plamami smarów. Pozostawił
go obok nieruchomych ciał ogłuszonych Ugnaughtów.
Kiedy wrócił i pochylił si� nad Kalamariank�, usłyszał, �e cicho
j�kn�ła. Przekonał si�, �e jej r�ka jest nienaturalnie zgi�ta, zapewne
52
złamana podczas upadku z drabinki. Terpfen, ogarni�ty wyrzutami
sumienia, wahał si� przez krótk� chwil�, ale nie mógł nic poradzi� na
t� przypadkow� kontuzj�. PomySlał, �e po kilku godzinach sp�dzo-
nych w zbiorniku bacta Kalamarianka powinna odzyska� zdrowie.
W tym czasie on b�dzie ju� w drodze na Yavina Cztery.
Wspi�ł si� do kabiny pilota maszyny typu B i wł�czył zasilanie
obwodów kontrolnych. Wszystkie lampki na pulpicie rozjarzyły si�
zieleni�. Uszczelnił właz i pomySlał, �e je�eli wykorzysta najwi�k-
sz� pr�dkoS�, na jak� było sta� silniki mySliwca typu B, dotrze do
systemu Yavina w rekordowo krótkim czasie. Nie miał zreszt� inne-
go wyjScia.
Uruchomił repulsory, uniósł niezgrabnie wygl�daj�cy statek i skie-
rował go ku otwartym wrotom hangaru.
Siedz�c we wn�trzu zamkni�tej kabiny, usłyszał nagle zawodze-
nie syren alarmowych, dochodz�ce z tylnej cz�Sci doku remonto-
wego. Przekrzywił głow�, �eby sprawdzi�, co poszło nie tak, jak
zaplanował, i zobaczył jeszcze jednego Ugnaughta, który najpraw-
dopodobniej przebywał w kabinie pilota jednego z X-skrzydłowców.
Samotny Ugnaught ukrył si� tam, ogarni�ty panik�, ale póxniej wy-
skoczył i pospieszył do wł�cznika syreny alarmowej.
Terpfen zakl�ł w duchu, wiedz�c, �e nie ma ani chwili do strace-
nia. Miał nadziej�, �e uda mu si� uciec bez walki.
Pstrykn�ł przeł�cznikiem uruchamiaj�cym silniki manewrowe
i wystrzelił przez szeroko otwarte wrota. Jego mySliwiec typu B
wzniósł si� ponad niebotyczne wie�owce Coruscant i, nap�dzany po-
t�nymi silnikami, skierował si� po linii prostej ku orbicie.
Terpfen nie miał czasu, aby wprowadza� w bł�d kontrolerów ru-
chu powietrznego Nowej Republiki. Wiedział, �e z pewnoSci� poja-
wi si� na ekranach ich monitorów jako imperialny sabota�ysta usi-
łuj�cy porwa� gwiezdny statek. Był pewien, �e je�eli da si� pochwy-
ci�, b�dzie przesłuchiwany tak długo, a� stanie si� za póxno, �eby
pomóc male�kiemu Anakinowi Solo. Terpfen robił wiele strasznych
rzeczy wbrew własnej woli, ale teraz, kiedy w ko�cu uwolnił si�
spod kontroli imperialnych oprawców, jakakolwiek pomyłka b�dzie
jedynie jego win�. Nie było nikogo innego, na kogo mógłby zrzuci�
ci�ar odpowiedzialnoSci.
Zdumiało go i przeraziło to, jak szybko wystartowały mySliwce
Nowej Republiki, �eby go przechwyci�. Na niskiej wysokoSci zoba-
czył cztery maszyny typu X, które jednak z ka�d� chwil� zbli�ały
si� do jego statku.
53
MySliwiec typu B, wystartowałeS z hangaru Pałacu Imperialne-
go bez upowa�nienia. Natychmiast zawró�, gdy� w przeciwnym ra-
zie zostaniesz zestrzelony.
W odpowiedzi Terpfen tylko zwi�kszył dopływ mocy do pól ochron-
nych otaczaj�cych maszyn�. Jego mySliwiec typu B był jednym z naj-
cenniejszych darów, jakie Ackbar zło�ył Rebeliantom, o wiele szyb-
szym ni� nieco przestarzałe X-skrzydłowce. Terpfen bardzo łatwo mógł
uciec, a jego pola ochronne zapewne pochłon�łyby energi� kilku bez-
poSrednich trafie�, ale Kalamarianin nie wiedział, czy b�dzie mógł
poradzi� sobie z czterema maszynami typu X naraz.
MySliwiec typu B, to twoja ostatnia szansa odezwał si� pilot
X-skrzydłowca i wystrzelił smug� Swiatła o małej energii, któr� bez
najmniejszego trudu pochłon�ły osłony maszyny Terpfena. Ostrze-
gawczy strzał zakołysał mySliwcem typu B, ale nie wyrz�dził mu
�adnej szkody.
Terpfen zwi�kszył dopływ paliwa do przepustnicy i uruchomił
dopalacze, dzi�ki czemu jego statek zacz�ł lecie� jeszcze szybciej.
Kierował si� ku blaskowi jutrzenki, chc�c znalex� si� na niskiej,
okołoplanetarnej orbicie. Jego pokładowy astronawigacyjny kom-
puter wytyczył j� na ekranie grubymi, czerwonymi liniami oznacza-
j�cymi stref� niebezpieczn�.
Mniej wi�cej przed rokiem, podczas walki o odzyskanie władzy
na Coruscant, siłom Nowej Republiki udało si� odnieS� zwyci�stwo
nad skłóconymi odłamami Imperium. Cena, jak� przyszło za to za-
płaci�, była jednak bardzo wysoka. Wi�ksza cz�S� Coruscant legła
w gruzach, a mnóstwo zniszczonych i spalonych wraków gwiezd-
nych statków do tej pory pozostawało na niskich orbitach, zbieraj�c
si� jak Smieci na ogromnym wysypisku. Od miesi�cy ró�ne ekipy
rozbrajały je i rozbierały. Naprawiały jednostki lekko uszkodzone,
które mo�na było uratowa�, i posyłały szcz�tki innych ku planecie,
�eby spłon�ły w górnych warstwach atmosfery. Prac tych nie trak-
towano jednak jako najwa�niejszych w tych krytycznych latach
umacniania władzy Nowej Republiki. Na orbitach, dobrze znanych
i wytyczonych, pozostawało nadal wiele szcz�tków rozmaitych
gwiezdnych statków.
Terpfen przezornie zapoznał si� z pozycjami wypalonych kadłu-
bów i wraków i naniósł wszystkie na osobist� gwiezdn� map�. Okre-
Slił póxniej na niej niebezpieczny szlak wij�cy si� w tym labiryncie,
tak w�ski, �e pilot nie mógł popełni� najmniejszej pomyłki. Uznał
jednak, �e tylko w ten sposób mo�e mie� jak�S szans� powodzenia.
54
Nie w�tpił, �e sygnały alarmowe rozbrzmiewaj� w tej chwili po ca-
łym Coruscant i niedługo pojawi� si� całe eskadry mySliwców, któ-
re b�d� starały si� przechwyci� jego statek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]