s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie padł ani jeden strzał. Co pięć minut przelatywały nad naszymi głowami nieliczne
pociski artyleryjskie. Porta grał na flecie. Na kolanach usadowił mu się kot. Malutki krzyknął do
Pluta.
- Jakbyś zobaczył, że leci jakiś pocisk, to nas poinformuj.
- Nie ma sprawy - odkrzyknął mu Pluto tak głośno, że zdziwieni Rosjanie spojrzeli w
naszÄ… stronÄ™.
Kiedy zorientowali się, że nie oznacza to żadnego ataku, pomachali do nas i roześmiali
się. Jeden krzyknął do Pluta. - Uważaj na przeciągi! - I pokazał w stronę miejsca eksplozji
kolejnego pocisku.
- Dzięki za ostrzeżenie - odpowiedział Pluto. - Będę uważał.
- Macie jakąś wódkę? - Zawołał Iwan.
- Nie - krzyknÄ…Å‚ Pluto - A wy macie?
- Od tygodnia nie dostaliśmy ani kropelki. Ta wszawa wojna. Nawet wódki brakuje.
Macie sucho w ziemiance? My dostaliśmy dobry piec i nie jest już tak zle.
Pluto przyłożył dłonie do ust i odtrąbił.
- Tutaj też mamy sucho. Potrzeba nam jakichś dziewczynek. Macie jakieś?
- Nie, te głupie świnie nam nie dowożą. Nie mieliśmy żadnego towaru od pięciu
miesięcy.
Rosjanin pomachał ręką i zniknął.
Pluto odwrócił się do nas i zaczął rozmowę:
- SÅ‚yszeliÅ›cie, że ten facet, co napisaÅ‚ piosenkÄ™: Es ist so schön, Soldat zu sein,
popełnił samobójstwo?
- Dlaczego? - Zapytał Porta.
- Nie rozumiesz? - Uśmiechnął się Pluto. - Kiedy otrzymał powołanie do wojska,
zorientował się, jakie bzdury wypisywał. Wpadł w depresję i powiesił się na szelkach wprost
przed drzwiami gabinetu pułkownika.
Pluto głośno się roześmiał. Obok eksplodował kolejny pocisk. Zeskoczyliśmy
natychmiast na dno zagłębienia. Dookoła latały ze świstem odłamki i uderzały w ściany
okopu.
Poczułem mocne uderzenie w plecy. Przyłożyłem do tego miejsca rękę, była cała
umazana we krwi. Palce skleiły się ciepłym i gęstym płynem. Usiadłem zaskoczony.
Otworzyłem usta i poczułem, że krew spływa mi po twarzy. Tuż przede mną leżała odcięta
odłamkiem głowa Pluta z wytrzeszczonymi, wpatrującymi się we mnie oczami. Wargi były
cofnięte i odsłaniały zęby w grymasie przypominającym uśmiech. Długie, mięsiste włókna
zwisały z otworu w szyi, krew wsiąkała w suchą ziemię. Przez chwilę zamarłem jak
sparaliżowany. Pózniej owładnęła mną panika. Z wyciem wyskoczyłem z okopu. Gdyby
Stary nie złapał mnie za nogę, pobiegłbym na pewną śmierć.
Pochowaliśmy Pluta w lesie, pod jodłą. Na pniu, pod którym spoczął nasz towarzysz,
Porta wyciął jego nazwisko i krzyż.
- Jeszcze jeden ze starej gwardii z 1939 roku - powiedział przygnębionym głosem
Stary. - Zostali już tylko nieliczni.
Malutki był wstrząśnięty.
- Teraz moja kolej - jęczał. - Linia życia Pluta była tylko trochę krótsza od mojej. Nikt nic nie
powiedział.
Stege przeglądał dobytek poległego. Stary portfel z kilkoma markami i rublami. Małe
wyblakłe zdjęcie dziewczyny z rowerem. Scyzoryk, trzy klucze, pierścionek wykonany z
kości i dwa jasnoniebieskie znaczki poczty polowej. Niedokończony list do dziewczyny z
Hamburga. To był cały majątek kaprala Gustawa Eickena.
Odszedł dobry przyjaciel. Nie doczekał wielkiej fety. Nigdy też nie usiądziemy razem
nad brzegiem Aaby plujÄ…c do wody.
Cisza zapadła na długo.
Z głębokim żalem zawiadamiamy państwa, że wasz syn poległ na polu chwały. Jestem
jednakże szczęśliwy mogąc donieść, że zginął bohaterską śmiercią żołnierza walcząc za Adolfa
Hitlera i Wielkie Niemcy.
ZginÄ…Å‚ jak mężczyzna wierny przysiÄ™dze. Heil Hitler! Führer pozdrawia i dziÄ™kuje za wasze
poświęcenie. Bóg wam to wynagrodzi!
Tylko w naszym pułku wysłano podczas wojny dwadzieścia tysięcy takich zawiadomień.
Rozdział XXI Poród
Porta był podekscytowany. Biegał dookoła nowych, wielkich czołgów, które właśnie przyszły
do pułku. Z rozkoszą kopnął w gąsienicę Tygrysa.
Malutki napełniał zbiorniki paliwem. Zasobniki na amunicję zostały wypełnione pociskami do armaty
i taśmami do karabinów maszynowych. Legionista pocałował pocisk przeciwpancerny.
- Odpowiedni ładunek na dupę Iwana - rzekł do kawałka stali, po czym podrzucił go Staremu i mnie.
Wielka, czołgowa armata kalibru 88 mm została opuszczona po raz dwudziesty. Gruntownie
przejrzano dwa karabiny maszynowe. Sprawdzono przyrządy celownicze. Porta testował silnik, aż
drżała ziemia.
Z hukiem silników wyruszyliśmy o zmroku. Szerokie, stalowe gąsienice miażdżyły błoto i poszycie
lasu. Chaty drżały, kiedy wielkie maszyny bojowe przejeżdżały obok nich.
- Czy ktoś wie dokąd jedziemy? - Krzyknął, siedzący pomiędzy drążkami mechanizmu skrętu, Porta. -
Rozkazali jechać to jedziemy, ale dokąd do cholery? Byłoby miło wiedzieć coś więcej.
- Jedziesz ponieważ jest wojna - przerwał mu Malutki. - Jak zobaczysz jakichś Rosjan w pobliżu, to
grzecznie powiedz: Drogi Malutki, czy byłbyś tak dobry i wziął się za tych komuchów? A ja zegnę
mój paluszek i nasz stary przyjemniaczek rozrzuci nad Iwanem confetti.
- Zamknij się - powiedział Porta. - Nie masz pojęcia czym jest wojna, głupi dupku.
Zatrzymaliśmy się na północny wschód od Olewska. Dowódców kompanii wezwano na odprawę i
przydzielono zadania dla każdej z nich.
Z ciemności wynurzyły się szare sylwetki. Byli to grenadierzy pancerni i strzelcy zmotoryzowani.
Usiedliśmy na czołgach rozmawiając. Sierżant ze sto czwartego pułku mówił, że szykuje się coś
poważnego.
- Roi się tu od jednostek pozbieranych z całego frontu. Patrzcie, tam idzie ekipa z miotaczami ognia!
Pochyliliśmy się, żeby przyjrzeć się im lepiej. Nadciągali niscy, twardzi faceci obładowani łatwymi
do rozpoznania butlami na plecach. Byli to milczący, mrukliwi ludzie i gdy ktoś ich zapytał, czym się
zajmują, odpowiadali wyłącznie monosylabami.
Malutki zagadnął ich sierżanta, chcąc się dowiedzieć czy obsługa miotacza to ciężkie zajęcie.
Usłyszał
- Nie, to czysta radość, dupku.
Rzucił ciężkim zbiornikiem w Malutkiego.
- Spróbuj biegać i skakać z tym na plecach, gdy Iwan strzela do ciebie ze wszystkich luf!
Malutki spojrzał spode łba, ale sierżant zajmował się już przygotowywaniem sprzętu swojego
oddziału.
- Przepraszam za pytanie.
- Spadaj! - Krzyknął sierżant.
Malutki z radości klepnął się po udach.
Sierżant z szybkością błyskawicy zdzielił Malutkiego w podbródek. Ale Malutki stał nieporuszony
jak skała.
Wtedy sierżant uderzył go w żołądek z takim samym rezultatem. Trzeci cios wylądował niczym młot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl