s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Laura postawiła torby z resztkami obok drzwi.
- Wrzuciłabym to do kubła na dole i za minutę byłabym z powrotem -
odparła, zbliżając się do Hanka.
- Rano to też będzie trwało tylko minutę, a mnie tu smutno samemu. -
Hank poklepał materac obok siebie.
- Wcale ci nie smutno, tylko chcesz się znowu ko...
- Lauro Seaton! Jak ci nie wstyd! - Hank zaśmiał się. - I w dodatku masz
rację - przyznał i by to udowodnić, przyciągnął ją do siebie.
Laura przez chwilę opierała się, po prostu dlatego, że było to bardzo
przyjemne. Na jej twarzy pojawił się uwodzicielski uśmiech, kiedy dłonie
Hanka unieruchomiły jej biodra.
- Kobieto, zlituj się - jęknął. - Co ty ze mną wyprawiasz!
Laura obrzuciła go karcącym spojrzeniem i westchnęła ciężko.
- Czyżbyś znowu chciał to robić?
- 74 -
S
R
- Nie mylisz się - odparł i błyskawicznie zsunął z niej koszulę.
Tym razem ich rozkosz była jednoczesna, a potem leżeli przytuleni, jedno
ciało, jedno serce, jedna dusza.
- Jesteś przewspaniała - szepnął Hank, pieszcząc delikatnie jej ciało.
Laura przymknęła oczy, próbując powstrzymać gromadzące się w nich
łzy. Przytuliła twarz do jego piersi.
- A ty jesteś niesamowity, cudowny i wyjątkowy.
- A ty oszałamiająca. - Hank zaśmiał się i pocałował ją w czubek głowy. -
Zpij.
Laura nie chciała spać. Ich wspólne chwile były zbyt cenne, by stracić je
w sennej nieświadomości. Leżała obok Hanka, słuchała jego oddechu, wdychała
męski zapach. Jej walka z Morfeuszem była jednak nierówna. Bóg snu
zwyciężył.
- Obudz się, śpiąca królewno. - Hank pocałował ją delikatnie. - Już prawie
południe.
- Niemożliwe! - wykrzyknęła natychmiast rozbudzona Laura.
- A czemuż to?
- Bo nigdy nie sypiam tak długo - mruknęła.
- A więc stało się to po raz pierwszy. A teraz usiądz, bo mam dla ciebie
kolejną rzecz, która też będzie po raz pierwszy.
Kolejna rzecz... powtórzyła w myślach Laura i usiadła, otulając się
czerwonym prześcieradłem. O co mu chodzi?
- Twoja pierwsza kawa w łóżku, w tym domu - oznajmił uroczyście Hank,
podsuwając jej pod nos parującą filiżankę. - A muszę przyznać, że robię
znakomitą kawę.
- Czy masz zamiar mi ją dać, czy też takie tortury sprawiają ci
przyjemność?
- Oczywiście, że ci dam - odparł z uśmiechem, podając jej filiżankę. - A
jeśli chodzi o przyjemność, to znam na to lepsze sposoby.
- 75 -
S
R
Laura jeszcze nigdy nie rozmawiała tak otwarcie i intymnie z mężczyzną.
Hank otworzył przed nią cały nowy świat, świat, w którym kobieta może być
sobą. Czuła się jak nagle wypuszczona na wolność.
Hank był nagi do pasa. Jego opalona skóra błyszczała w promieniach
południowego słońca wpadającego przez okna. Obcisłe spodnie, które
niewątpliwie wciągnął na gołe ciało, ujawniały wyraznie jego podniecenie.
- Jesteś nienasycony - skarciła go z udaną surowością, patrząc na niego z
nie ukrywanym podziwem.
- I zachłanny - przyznał szczerze Hank. Laura z trudem powstrzymała
śmiech.
- Chciałbyś pewnie, żebym pospieszyła się z kawą.
- Pij spokojnie. Mogę poczekać.
- Czyżby? - Przełknęła ostatni łyk ożywczego napoju, odstawiła filiżankę
na podłogę, odrzuciła prześcieradło i wyciągnęła zapraszająco ramiona. - Bo ja
nie mogę. Więc może zdejmij spodnie i chodz do mnie.
Przez ułamek sekundy na twarzy Hanka malowało się zdziwienie. Pózniej
jego spodnie znalazły się na podłodze, a on sam ze śmiechem wskoczył na
łóżko.
Tym razem Laura poznała zupełnie nowe sposoby kochania się. Jeszcze
tydzień wcześniej nie uwierzyłaby, że można się równocześnie kochać i
wygłupiać, a teraz turlali się po ogromnym łóżku, łaskocząc się i zaśmiewając.
Dopiero kiedy ich pożądanie osiągnęło szczyt, śmiech ustąpił miejsca szeptom.
- Ciągle nie mam cię dosyć, Lauro - wyznał Hank, muskając wargami jej
policzek. - Sam tego nie rozumiem. Zawsze lubiłem seks, ale czegoś takiego
nigdy nie czułem, nawet jako nastolatek. Czuję się zaspokojony, fizycznie i
psychicznie, a jednak wciąż mi mało.
- Wiem, ja czuję to samo - szepnęła Laura, patrząc mu prosto w oczy. -
Nigdy... z nikim... nawet z mężem. Kiedy jestem z tobą, czuję się zupełnie inną
osobą.
- 76 -
S
R
- A lubisz tę osobę? - W głosie Hanka pojawiła się nuta nadziei.
- Tak, bardzo - odparła bez wahania Laura.
- Ja też.
- Cieszę się. - Laura przytuliła się do niego. Z jej ust wyrwał się cichy jęk
zadowolenia. - Tak mi dobrze z tobą. Mogłabym tak leżeć do końca świata. A
jednak muszę iść i to wkrótce. Jestem umówiona.
- Umówiona? - powtórzył Hank. - Z kim? Laura wyczuła napięcie w jego
głosie. Uśmiechnęła się uspokajająco.
- Z rodziną, najdroższy. Raz w miesiącu Megan i ja jemy kolację razem z
Brooke i Donem, a potem gramy w brydża.
- Rozumiem. - Hank uspokoił się. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać. - A
czy Megan mówiła coś, kiedy powiedziałaś, że nie wracasz na noc? - zapytał
obojętnie.
- Raczej nie. - Laura pokręciła głową. - Zapytała tylko, czy to ma coś
wspólnego z nowym klientem.
- A ty, oczywiście, jak gdyby nigdy nic odpowiedziałaś, że tak.
Laura popatrzyła na niego uważnie.
- Tak.
- Tak - powtórzył z lekkim uśmiechem Hank.
- A co powiesz jej następnym razem i jeszcze następnym?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]