s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

mózgu robi mi się przy tobie musująca lemoniada.
 Mówię poważnie.  Postąpiła krok do tyłu, nie pozwalając się objąć.  Nie
tylko wobec mnie, ale również wobec Habiba. Po co tu go ściągnąłeś? Po to, by
załatwić z nim interes czy po to, żeby się z nim kłócić? Tylko dlatego, że nie
możesz ścierpieć sytuacji, gdy ktoś się tobą bez przerwy nie zachwyca.
Wzruszył ramionami. Odgarnął kosmyk włosów, który po chwili z powrotem
opadł mu na czoło.
 Wspaniale! Uratowałaś mnie przed tym starym dziwakiem. Uratowałaś mnie
przede mną samym. Co za to chcesz? Medal za Ratowanie Tonących? Dostałaś już
ode mnie najdroższego kota na świecie.
 Uspokój się i zachowuj się przyzwoicie. Spójrz na swój krawat. Ty chyba
emanujesz jakieś siły, które sprawiają, że wszystko wokół ciebie robi się krzywe.
Nawet obrazy na ścianach.
Wyciągnęła ostrożnie rękę, tak jakby robiła coś, czego wolałaby uniknąć i
poprawiła mu przekrzywiony krawat. Przez moment popatrzyła na jego potargane
włosy, tak jakby i je chciała poprawić. Nie zrobiła tego jednak. Skrzyżowała ręce i
spytała:
 Może by ci się przydał jakiś spray do włosów?
 Nie!  odparł.
Uświadomił sobie, że to poprawianie krawata sprawiło mu przyjemność i był o
to na siebie wściekły. Także i to, że chciała mu przygładzić włosy i tego nie
zrobiła. A to jeszcze bardziej go zirytowało.
 Nie masz się już do czego przyczepiać?  Wzruszyła ramionami i zaczęła
schodzić po schodach. Podążył za nią.  Wiesz, że zachowujesz się teraz jak
typowa żona? Jazgot i pretensje. Dokładnie jak żona.
Zatrzymała się i zmierzyła go wyzywającym spojrzeniem.
 Jak żona? Na tym ci przecież zależało. Chciałeś mieć żonę, prawda?
 Nie chciałem, tylko potrzebowałem. I tylko dla pozorów. Dla biznesu.
Ostatnia rzecz, na jakiej mi zależy na tym wielkim, pięknym świecie! Dałbym się
raczej stoczyć z góry w beczce ponabijanej gwozdziami! Wolałbym siedzieć po
uszy w bagnie i odżywiać się pijawkami...
 Cicho!  Tym razem ona zasyczała ze złości i schwyciła go za ramię.  Habib
tu idzie.
Stanął obok niej. Dotyk jej zimnych palców na bicepsie w jakiś nieznany
sposób go poruszył. Odczytał to jako ostrzeżenie: nawet w złości nie wolno
miażdżyć kobiecie palców. Próbował zdjąć je ze swego ramienia bez stosowania
przemocy, lecz zamiast to zrobić, przycisnął je dłońmi do siebie i w tym momencie
ujrzał u podnóża schodów Habiba z pustym dzbankiem w ręku.
 Czego on tu chce, do cholery?!  warknął.
 Lemoniada mu się skończyła. Nie chce nikogo fatygować. Postępuje jak
dżentelmen, czego pewnie nie jesteś w stanie zrozumieć. Zachowuj się
przyzwoicie. Mamy przecież wyglądać na zakochanych  przywoływała go do
porządku Lindsey.
Habib rzeczywiście zdawał się zmierzać w stronę kuchni. Max kątem oka
dostrzegł, że zatrzymał się na chwilę w salonie i popatrzył w ich stronę.
 'Kochanie!  Błyskawicznie objął ją i przytulił do siebie.  Zaraz będziemy
wyglądali na tak zakochanych, że aż ci się w głowie zakręci.  I zanim zdążyła
zaprotestować, zaczął ją całować tak namiętnie, że na moment zrobiło jej się
ciemno przed oczami.
Rozdział 9
Przyciskał ją do siebie tak mocno, że brakowało jej tchu. Poddała się, rozchyliła
wargi i odpowiedziała pocałunkiem na pocałunek.
 Ach wy, szczęśliwi kochankowie!  Gdzieś z dołu doszło do niej wołanie
Habiba.  Nie będziecie już chyba mieli ochoty na filozoficzne dyskusje ze starym
człowiekiem. Zwieże małżeńskie łoże przyciąga jak magnes.
 Ten facet nie powinien nosić krawata, tylko kaganiec  szepnął Max z ustami
tuż przy jej ustach i znowu ją pocałował.
 Do dzieła, Dunne! Do dzieła!  wołał piskliwym głosem Habib.  Dajmy
sobie spokój z konwenansami. Ja tu się świetnie bawię. Niech pan zaniesie swą
oblubienicę do łóżka.
Max momentalnie oderwał od niej usta i, zanim się zorientowała, co zamierza
zrobić, porwał ją na ręce i poniósł w górę po schodach.
 Co ty wyprawiasz?  wysapała, odruchowo obejmując go rękami za szyję.
 Cicho bądz!  strofował ją przez zaciśnięte zęby.  Przecież nie pozwoliłaś mi
się kłócić ze starszym panem.
 Ale przecież...
Zatrzymał się na stromym zakręcie schodów i stłumił jej słowa pocałunkiem.
 Ach!  wrzasnął Habib.  Czyż małżeństwo nie jest wspaniałą rzeczą? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl