s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję, że mnie zaprosiliście.
- Wie pan, dla nas to takie interesujące. My przecież o
was nic nie wiemy.
- My też.
- Tylko nie zrozumiałam tego o marszałku %7łukowie.
- Chciałem tym zakończyć.
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze. Proszę tu podpisać,
proszę bardzo.
Zabieram swoją uczciwie wywalczoną od światowego
80
kapitału kasę i z czystym sumieniem idę na plac słuchać
Balanescu. Ale starego jeszcze nie ma, zamiast niego jest
wielka scena na placu, zapełnionym zaangażowanymi w
sztukę mieszkańcami Linzu, występuje słoweński zespół
hip-hopowy o jakiejś dziwnej nazwie, coś na kształt
Presley-Jackson, co oni tam sobie w tej Słowenii myślą,
jest ich na scenie z pięciu chłopa i śpiewają coś
antyglobalistycznego z elementami słowiańskiego
hurapatriotyzmu, groznie wykrzykując wszelkie
antykapitalistyczne hasła, słowem, korzystają z tego, że
nikt ich nie rozumie. Publika jest nimi zachwycona, obok
mnie stoi grupa mężczyzn i energicznie obgaduje
słoweńskich hip-hopowców, mówią, ach, ci Słowianie,
ach, bestie, a oni przypadkiem nie są gejami? Nie,
odpowiada ktoś z boku, przecież to Słowianie, u Słowian
homoseksualizm jest zabroniony, u Słowian za
homoseksualizm wyrzucają z partii - wszyscy kiwają
głowami ze współczuciem i zastanawiają się, o jaką partię
chodzi.
...kończyło się ich występem, tak jak to było
zaanonsowane w bookletach. Sam Balanescu
przypominał starego kryminalistę-właściciela strzelnicy
w jakimś rumuńskim albo serbskim Parku Kultury i
Wypoczynku, na wielkiej ogolonej głowie miał czarny
kapelusz, pod szeroką gangsterską marynarką chował
skrzypce i sprawiał wrażenie stabilnego i witalnego, jak
przystało wszelkim porządnym właścicielom strzelnic.
81
Balanescu Quartet grał world music z elementami
jakiegoś kosmopolitycznego folka, robili to głośno i w
natchnieniu, wywołując aplauz publiczności, poszedłem
za scenę i postanowiłem poznać osobiście starego, ale
ktoś mnie zawołał. Obejrzałem się. Obok stał polski poeta
i rozglądając się na wszystkie strony, prosił, żebym
podszedł, cicho, cicho, przyjacielu, patrz, nie zwracaj
uwagi na tych degeneratów, zobacz, jak oni z nami, tylko
dać im wolność, chodzmy, mówi mi, tu sztuki nie ma,
smutek i pokora, ginąca cywilizacja, chłopcze, kontynuuje
w barze, stracone złudzenia, ciężkie życiowe
doświadczenie, jakby powtarzał mi jakieś wcześniejsze
konspekty, ja, mówi, mam ci wiele do powiedzenia, za
znajomość, mówi, za znajomość - podtrzymuję toast, po
pierwsze - zapija sprite m - spodobało mi się twoje
wystąpienie, dziękuję - też zapijam sprite m - wszystko
pan zrozumiał? Chłopcze - koleś pobłażliwie, ale
jednocześnie przychylnie się uśmiecha - strzelałem do
tych sukinsynów jeszcze w czterdziestym piątym,
rozumiesz? Znał pan Miłosza? - pytam na wszelki
wypadek, znałem - mówi, wypijając, jak - uściślam -
osobiście? osobiście - nie, ale wiesz - zamawia po trzecim
- jest trzech wielkich poetów: po pierwsze - Walt
Whitman... a dalej? - pytam, co? - podnosi głowę, jeszcze
kto? - pytam, Walt Whitman, Walt Whitman - mówi,
zapijając sprite m swój trzeci, byłem raz w waszym kraju
- zdaje się, zmienił temat, w czterdziestym trzecim? -
dopytuję się - nie zwraca na mnie uwagi - poznałem
82
wtedy wielu waszych poetów, fantastyczni ludzie,
uwierzysz? nie wiem, co oni tam piszą, ale wyobrażasz
sobie, poili mnie czystym spirytusem, fantastycznie,
wiesz - pyta dalej - że od spirytusu wielu ludzi umiera?
ludzie umierają od technicznego spirytusu, odpowiadam,
a od zwykłego? a od zwykłego żyją - mówię - zresztą i
techniczny spirytus... wie pan, myślę, że ludzie, pijąc
techniczny spirytus, umierają od samej nazwy spirytus
techniczny - jest w tym coś fatalnego...
...najgorsze jest to, co zrobiliście z kinem i telewizją.
Jak byście się nie maskowali i nie zamulali ludzi, zresztą
wszystko jedno, i tak potem będą mówić - to oni, ci
producenci i magnaci telewizyjni, którzy zmienili naszą,
nie taką znowu złą cywilizację, w kupę ideologicznego
gówna i masowej imitacji. Możecie wypuszczać ile
zechcecie swojej kontrpropagandy, którą, rzecz jasna, też
sami wymyśliliście, mówić w tak zwanej progresywnej
prasie i niezależnych stacjach radiowych o totalnej
telewizyjnej kontroli, o przerabianiu ludzi na zombi,
tworzeniu informacyjnych refleksów i tym podobnych
pojebstwach, oczywiście w dalszym ciągu większość
zdezorientowanego społeczeństwa będzie iść na wasze
posrane układy i zgodnie z nimi dzielić się na dobrych i
złych, poprawnych i niepoprawnych, słowem, brać udział
w waszych zawodach o przeżycie. Ale rzecz w tym - i wy
sami o tym dobrze wiecie - że można po prostu
zrezygnować z uczestnictwa, zrezygnować i koniec -
83
wyłączyć swoje pudło, wysłać w pizdu listonosza i nie
odpowiadać na wezwania, co prawda, mało kto z takiej
możliwości korzysta, to już, bez wątpienia, wasza
zasługa, rezultat waszego zasiewu, ile tego wszystkiego
nawymyślaliście, cała ta wasza bojowa terminologia,
wymyślone przez was terminy i pojęcia: konformizm ,
nonkonformizm , alternatywa , subkultura -
rozlewacie to gówno ze swoich szlauchów i, co
najsmutniejsze, kupa ludzi się nabiera, heroiczne podlotki
starają się stawiać opór, walczą, organizują podziemie,
nawet nie zauważając, że dżungle, z których starają się
wyrwać, zrobione są z najlepszej sztucznej gumy,
zabezpieczonej substancją przeciwpożarową. Dobra,
naprawdę wiele mogę zarzucić tej cywilizacji, i to bez
żadnej złości, po prostu tak - dla wymiany informacji,
można powiedzieć, ale nie ja jestem problemem, daleki
jestem od tego, czym się zajmujecie, nawet programu
telewizyjnego nigdy nie czytam i jestem z tego dumny,
może i nie ma z czego, ale zawsze. Po prostu nie podoba
mi się patos, z jakim to wszystko robicie, po co ta cała
pompatyczność, kiedy zaczynacie, na przykład, mówić o
straconych pokoleniach albo rewolucjach w sztuce. Jakie
stracone pokolenia? Dla mnie w waszych działaniach
brakuje cynizmu, wszystkie te smarki, które rozcierają po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]