s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obliczu uzyskiwania coraz większych wpływów przez siły konserwatywne, wszystko, o co wcześniej z
takim trudem walczyli, zostało podane w wątpliwość lub poważnie zagrożone. Oni też widzieli
wzrastającą falę przestępczości, upadek struktur i wartości rodzinnych, tyle że dla nich przyczyny
takiego stanu rzeczy leżały zupełnie gdzie indziej. Według nich pomoc oraz zainteresowanie rządu
tymi sprawami przyszło zbyt pózno i było stanowczo niewystarczające. W niemal każdym państwie
kapitalizm zawiódł całą klasę ludzi, a powód tego był prosty: system nie dawał biednym szansy na to,
by mogli w nim uczestniczyć. Odpowiednie wykształcenie, możliwości zatrudnienia dla tej klasy nie
istniały. A rządy zamiast pomagać, zdawały się teraz gotowe na to, by cofnąć nawet te już istniejące w
bardzo ograniczonej formie programy społeczne. Zrozumiałem, że w takiej atmosferze nawet
najbardziej optymistyczni reformatorzy zaczęli już wierzyć w najgorsze: że powrót do prawicowego
konserwatyzmu musi z pewnością być rezultatem wzrastającej manipulacji i kontroli, którą uzyskują
najbogatsze, połączone wspólnym interesem, finansowe korporacje. Zdobywają one wpływy w
mediach, przekupują całe rządy, by w końcu, jak niegdyś w nazistowskich Niemczech, podzielić cały
świat na tych, którzy mają, i tych, którzy nie mają. Największe, najbogatsze korporacje obejmą władzę
nad światem, przejmując wszelkie małe, prywatne interesy i nie dając szans na istnienie indywidualnej
prywatnej inicjatywie. Wszelkie zaś zamieszki czy bunty są tylko na rękę rządzącym elitom, gdyż dają
im pretekst do zwiększenia kontroli policyjnej.
W tym momencie moja świadomość jakby błyskawicznie przeskoczyła na wyższy poziom i nagle
całkowicie pojąłem fenomen polaryzacji lęku: wielkie rzesze ludzi zdawały się opowiadać za jedną lub
drugą perspektywą, a obie strony widziały przeciwnika w coraz czarniejszych kolorach; problem
urastał niemalże do świętej wojny dobra ze złem, a każda ze stron postrzegała tę drugą jako
uczestnika wielkiej, globalnej konspiracji.
Teraz mogłem już zrozumieć, dlaczego tak rosły wpływy tych ludzi, którzy utrzymywali, iż potrafią
wytłumaczyć coraz gwałtowniej szerzące się zło. To właśnie byli owi głosiciele końca świata, o których
opowiadał Joel. W ogólnym zamieszaniu ich interpretacje zyskiwały coraz większy posłuch. Uważali
oni, iż przepowiednie biblijne należy rozumieć dosłownie, tak więc w niepewnych nastrojach naszej
współczesności doszukiwali się zwiastunów z dawna oczekiwanej apokalipsy. Niebawem miała się
rozpocząć święta wojna, podczas której ludzkość podzieli się na siły ciemności i armie światła.
Wyobrażano sobie tę wojnę jako autentyczną, fizyczną konfrontację, brutalną i krwawą, zatem dla
tych, którzy wierzyli w jej nadejście istotna była tylko jedna rzecz: znalezć się po właściwej stronie, gdy
rozpocznie się walka. W tej chwili, podobnie jak to było w przypadku innych ważnych momentów w
historii ludzkości, otrzymałem również wgląd w Wizje Narodzin istotnych dla obecnej sytuacji
jednostek. Każda z osób znajdujących się po jednej ze stron przyszła na świat z intencją, by ów
podział nie był tak ostry, tak istotny. Chcieli dokonać łagodnego przejścia od materializmu do nowego
duchowego światopoglądu, pragnęli przemiany, która utrzyma najlepsze elementy z obu tradycji i
włączy je do nowego świata, który w rezultacie powstanie.
A zatem powiększająca się przepaść pomiędzy obiema frakcjami nie była zamierzonym
działaniem, lecz jedynie skutkiem lęku. Nasza oryginalna Wizja polegała na tym, że etyka miałaby
zostać utrzymana na takim poziomie, by każda jednostka na ziemi poczuła się całkowicie wolna, a
ekologia pozostała nienaruszona; rozwój gospodarczy i technologiczny miał być zachowany,
podlegając jednak takim przemianom, które umożliwią istnienie od dawna przeczuwanej i upragnionej
ekonomicznej utopii. I ta właśnie utopia miałaby się stać symbolicznym spełnieniem znanych nam
przepowiedni głoszących koniec świata.
Poziom mojej świadomości podniósł się jeszcze bardziej i poczułem, że oto jestem blisko
wniknięcia w samą istotę rzeczy, w sens istnienia całej ludzkości, w to, jak możemy osiągnąć
całkowite porozumienie i spełnić naszą ziemską misję. I wtedy obraz przed moimi oczyma zaczął
wirować, zakręciło mi się w głowie, straciłem koncentrację; nie potrafiłem jeszcze osiągnąć poziomu
świadomości niezbędnego, by to wszystko pojąć. Wizja poczęła znikać, a ja usilnie starałem się ją
zatrzymać jeszcze choć przez chwilę i przyjrzeć się dokładniej obecnej sytuacji. Jasne było, że bez
ingerencji Wizji Zwiata polaryzacja lęku będzie coraz silniejsza. Widziałem, jak obie strony stają się
coraz bardziej agresywne, ich uczucia nieugięte, jak emocje wobec przeciwnika przechodzą od
antypatii do czystej, zagorzałej nienawiści...
Po chwili zawirowania i uczucia szybkiego ruchu wstecz otworzyłem oczy, rozejrzałem się i
zobaczyłem obok siebie Wila. Spojrzał na mnie, a potem na dziwne, szare otoczenie wokół nas. Miał
zatroskany wyraz twarzy. Przybyliśmy w jakieś nowe miejsce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]