s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziennikarzy zgromadzonych przed Ministerstwem Informacji. W kadej
chwili spodziewany jest komunikat o zmianach na niektórych fotelach mini-
sterialnych . Odsoni zby w swobodnym uSmiechu i podnoszc trzy pal-
ce wskaza barmanowi puste kieliszki.
Makin pierwszy odzyska mow.
GdzieS ty, do cholery, by? Wszyscy mySleli, e nie yjesz.
Byem tu i tam odpar Munger, siadajc na barowym stoku.
Gdzie? Co si waSciwie stao? domaga si wyjaSnie Frazer. I co
tutaj robisz?
Munger podniós do, powstrzymujc grad pyta. Przyglda si bar-
manowi przygotowujcemu drinki. Podniós podsunity mu kieliszek, po-
smakowa i z aprobat skin gow.
Temperatura akurat. Moc waSciwa. Nie bdzie rzdowego przesile-
nia, nie bdzie depeszy. Zacz przyglda si krytycznie obu szefom pla-
cówek agencyjnych.
Ed, zmalaeS, nieprawdopodobnie utyeS i do reszty wyysiaeS. Nato-
miast ty, Gordon, jesteS podobny do Frazera z Sajgonu, tyle e przybyo ci
123
piegów. To bardzo xle, e pozostaeS taki sam, wspominam ci bowiem jako
cynika i degenerata seksualnego. A lata powinny przecie agodzi wszyst-
kie kanty&
Obaj dziennikarze zignorowali te zoSliwoSci. Oni take pilnie przygl-
dali si Mungerowi. By dokadnie ogolony, ale bladoS policzków i pod-
bródka kontrastowaa z gbok opalenizn czoa i ramion, co wyraxnie wska-
zywao, e do niedawna nosi brod. Frazer zauway take, e Munger ma
spracowane donie. A wic pracowa fizycznie, a nie jako fotograf. Nie po-
starza si, a nawet wtedy, przed dziewicioma laty, wydawa si starszy.
Wyraxnie pogbiy si te linie na czole, wokó niebieskich oczu i w kci-
kach ust. Mia twarz czowieka, który wiecznie przebywa na granicy modo-
Sci i wieku Sredniego.
Oczy, oprócz zadowolenia, wyraay coS jeszcze. JakiS przedziwny stan
duszy, w której coS zamaro. Munger nie nalea do ludzi wylewnych, ale
Makin i Frazer znali go dobrze i pamitali, e jeSli chciao si przenikn
przez zason, za jak chowa mySli, to naleao patrze mu w oczy. Kiedy
by odprony, wydaway si wiksze i ich barwa jaSniaa o jeden ton. Gdy
by spity, oczy mu ciemniay i zway si. W pewnym sensie przypomina-
y przesony obiektywu, które ustawia w zalenoSci od nasilenia nastroju.
Teraz byy nieprzejrzyste, jakby ktoS zaoy na nie filtr, by zmatowi obraz.
No wic, opowiadaj! odezwa si wreszcie Makin. CoS robi?
Munger potrzsn gow.
PrzeszoS jest zamknita, Ed. PrzeszoS to przeszoS i nie chc o niej
mówi odpar spokojnym, zdecydowanym gosem, nie dopuszczajcym
dyskusji.
Makin przyj t kwesti wzruszeniem ramion.
Bdziesz tu pracowa? spyta Frazer, a kiedy Munger potwierdzi,
Makin natychmiast wskoczy z kolejnym pytaniem:
Dla kogo?
Chwilowo dla siebie. Kto kupi, ten dostanie. A potem zobaczymy. Tu
bd mia baz. W Bejrucie.
Po tych sowach Frazer przecigajc si, wsta i ruszy ku drzwiom,
mówic przez rami, e zaraz wraca.
Munger wypytywa Makina o lokalne stosunki i Makin zacz ju mu
opowiada o problemach dziennikarzy akredytowanych w stolicy Libanu,
kiedy nagle umilk w pó sowa i zerwa si jak oparzony.
Sukinsyn! OczywiScie! Twoje pojawienie si to sensacja. Polecia nada
wiadomoS! Pobieg do drzwi, kiwajc si Smiesznie na krótkich nókach.
Nie odchodx, Dave, poczekaj!
Chocia biuro Makina byo na miejscu, w hotelu, Frazer wyprzedzi go
o kilka sekund.
124
Nie byo go zaledwie dwadzieScia minut, ale wiadomoS ju si roze-
sza. W barze Mungera otaczaa grupka korespondentów. Naleao si tego
spodziewa. Caa falanga fotoreporterów i korespondentów, którzy w latach
szeSdziesitych obsugiwali wojn wietnamsk, przeniosa si teraz na Bli-
ski Wschód. Teren ten sta si permanentnym punktem zapalnym Swiata,
zapewniajc dostatnie ycie setkom najlepszych przedstawicieli masowych
Srodków przekazu ziemskiego globu.
Frazer przepchn si przez otaczajcych Mungera dziennikarzy i ode-
bra swój barowy stoek od George a Blake a, fotoreportera Toronto Star .
Makin te zdy wróci i, oczywiScie, trzyma ju w rku kieliszek. Rzuci
w kierunku Frazera pene wyrzutu spojrzenie i mrukn pod nosem:
Bydl!
Munger sta obrócony plecami do baru. Zastpi martini sw tradycyjn
wódk z wod mineraln. Zamawiajc drinka, Frazer sysza jednym uchem
pytania zadawane Mungerowi, który odpiera natarcie i te o coS pyta. By
wyraxnie odprony i uSmiechnity, ale jego oczy nadal wydaway si zma-
towiaymi lustrami. Nie pokazyway niczego.
Bar coraz bardziej si zapenia, haas wzrasta. Wielu znao Mungera
z dawnych lat, inni tylko o nim syszeli. Modzi przyszli z ciekawoSci obej-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]