s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymagała spinek (a Tom wrzucił ostatnią parę do szparek w grzejniku, jeszcze w starym
domu), pozostawało tajemnicą. Jak to miło, że musiał się wyprowadzić jedynie z dwoma
parami skarpet - reszta była nie do pary albo dziurawa. Nie mógł też wziąć zimowego
płaszcza, bo leżał pod schodami w stosie nierozpakowanych pudeł, więc musiał również
marznąć.
- Jak się masz? - spytałam. - Rebeka, biegnij po zeszyt i pokaż tacie, jak świetnie
napisałaś ostatnie dyktando, dobrze?
- Okropnie - powiedział Mike, kiedy zniknęła na górze. - Mieszkam u Billa i muszę
spać w wolnym pokoju z kupionymi wcześniej prezentami na Gwiazdkę. Nie mogę nawet
zostawić szczoteczki do zębów w łazience, bo boję się, że będzie przeszkadzać, a wczoraj Sue
zrobiła straszną awanturę Billowi, że co wieczór chodzimy do pubu. A co najgorsze, ich kot
mnie pokochał, a wiesz jak nie cierpię kotów. Budzę się co rano z jego tyłkiem na twarzy.
Carrie, proszę cię, pozwól mi wrócić do domu.
Nie mogłam opanować śmiechu na myśl o Mike u tkwiącym w wymuskanym wolnym
pokoju Billa i Sue, w którym wszystko było równo-sztywno na swoim miejscu i najwyrazniej
nie był przeznaczony dla niewiernego eks-męża z wielką poobijaną walizką pełną brudów.
Nic dziwnego, że Sue była wkurzona - nie tylko zyskała lokatora, ale straciła męża. Ideał
męskiej przyjazni doskonale symbolizują Fred Flintstone i Bamey Rubble z Jaskiniowców.
Kłamią jak z nut, wspierają się we wszystkich niedolach i zdecydowanie wolą własne
towarzystwo od towarzystwa kobiet.
- Jak radzisz sobie z praniem? - spytałam podejrzliwie. Przyszły mi do głowy
niepokojące myśli.
- Chodzę do pralni samoobsługowej - odparł ponuro. Cudownie. Obraz Mike a,
eleganckiego człowieka sukcesu, siedzącego w podrzędnym punkcie usługowym dla różnych
nieszczęśników, stanowił małe, ale przyjemne dopełnienie należnej mu kary.
- A co słychać... u Kate? - wykrztusiłam. Jej imię z trudem przeszło mi przez gardło.
Wiedziałam od Pete a, że już odeszła z redakcji i nikt więcej o niej nie słyszał. Zdaje
się, że wzięła tydzień wolnego przed podjęciem pracy w Midlands.
- Nie mam pojęcia - powiedział Mike krótko. - Mówiłem ci, że to już skończone.
Dawno temu. To było... całkiem nieważne.
Rebeka zbiegła po schodach, ściskając w ręku niebieski zeszyt.
- Zobacz, tato! Dostałam dziesięć punktów na dziesięć!
- Brawo! - powiedział, biorąc ja w ramiona. Jego oczy były pełne łez.
Tom obejmował go za nogi, odkąd Mike wszedł, i teraz zaczął się dopominać, żeby
wziąć go na ręce.
- Tato, tato! - powtarzał, wyciągając łapki. Mike podniósł ich oboje i z całej siły
przytulił. Zamknął oczy i mocno zacisnął powieki.
- Pójdę z nimi na spacer - powiedział po chwili. Zwykle to ja biorę dzieci na spacer,
wpycham oporne ramiona w rękawy kurtek, wkładam wełniane czapki na uchylające się
głowy, pełzam pod schodami w poszukiwaniu zagubionych smyczy dla psów, a potem, ledwo
przypnę Toma do wózka, biegnę z nim truchtem za wyrywającym do przodu Turtle em.
- Gdzie są smycze? - spytał Mike.
- Nie mam pojęcia - odparłam i poszłam do salonu. Turtle, nieprzytomny z radości na
widok Mike a, nie przestawał ocierać mu się o nogi, a ten, zamiast jak zwykle odsunąć go
kolanem z drogi, pochylił się i go uściskał.
- Jak się masz, staruszku? Co dobrego? Upolowałeś ostatnio jakiegoś smacznego
kota?
Po dziesięciu minutach rytualnej szarpaniny z ciepłymi ubraniami usłyszałam trzask
zamykanych drzwi i usiadłam na starej kanapie, podciągając kolana pod brodę. Czas
pomyśleć. Mike chce wrócić do domu. Nie poszedł do Kate, to było skończone, straciła go,
straciła nawet tę małą jego cząstkę, jaką kiedykolwiek miała. Ile to naprawdę dla mnie
znaczy, że spał z nią, rozbierał się przy niej, dzielił z nią najintymniejsze sekundy, minuty,
godziny? %7łe widziała go nagiego, że go czuła? Czy to ważne, co do niej mówił, co przy niej
czuł? Nie, dosyć, nie chcę już o tym myśleć, dość się nacierpiałam przez te dwa tygodnie,
zwłaszcza nocą, gdy nie było nic do roboty i nie musiałam uganiać się za dziećmi. Jak to
zmierzyć, jak ocenić, co ważniejsze: zdrada, utrata zaufania, złamanie podstawowej umowy
między kobietą a mężczyzną, czy dobro mojej rodziny? Straciłam do niego zaufanie. I dużo
wody upłynie, za nim da się to naprawić. Mike już raz złamał Przysięgę, czy zrobi to
ponownie? Czy kto raz zgrzeszył, będzie grzeszyć nadal?
Ale jest taki załamany, taki przegrany, taki zagubiony bez nas. Mógł pomyśleć o tym
wcześniej, powiedziałam sobie ze złością. Przynajmniej teraz wie, naprawdę wie, jak to jest -
żyć bez rodziny, być samemu, mieć całą tę wolność do której nieraz wzdychał, wracać, kiedy
się chce, pić, ile się chce, być odpowiedzialnym tylko za siebie i nie mieć na głowie tych
wszystkich niekończących się, nużących obowiązków wobec małych dzieci. Posmakował
zakazanego owocu i ten smak okazał się gorzki. Teraz od niego zależy, co będzie dalej,
pomyślałam, gładząc stary, kasztanowy brokat kanapy. Albo raczej ode mnie. Po raz pierwszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]