s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tusza zadrżała i zaczęła się zmieniać, przekształcając się w istotę z
ostrymi pazurami, jak brzytwa i dziobem.
Istota ruszałaś się bokiem zbliżając się do Aidana chowając swoją twarz.
Aidan zostawał nieruchomy jak statua, wycięta z kamienia. Na jego twarzy
tylko migotały oczy palące śmiertelną decyzją.
Pewny wzrok Aidana zatrzymał istotę, nastraszywszy go. Ale sytuacja
nagle się zmieniła  wysoki, chudy, blady mężczyzna z zimnymi
bezlitosnymi oczami. Ramon ostrożnie oceniał Aidana.
- Wątpię byś miał racje tym razem, Aidan. Jesteś poważnie ranny. Jestem
silniejszy i zabiorę kobietę ze sobą.
- To jest niemożliwe Ramon. Możesz dalej krzyczeć jak osioł, ale tobie i
tak nikt nie uwierzy nawet ty sam. Chodz do mnie i przyjmij nasze prawo,
wiesz że musze to zrobić. Dopuściłeś się przestępstwa wobec fizycznej
nietykalności.
- Ja mam władze a ty jesteś słaby i do tego przegrany! Twoje życie było
poświęcone w błędnym kierunku. Gdzie są ci za których walczysz by
ochronić od takich jak ja? Ludzi których chronisz, wetknęliby ci nóż w
serce gdyby wiedzieli o twoim istnieniu! Twoi właśni ludzie
potraktowaliby cie jak gatunek ludzki, nie szukaliby jakiego jesteś
pochodzenia, żywiliby się tobą. Zostawiliby cie tu, w tym miejscu. Dołącz
do mnie, Aidan. Mogę ci pomóc. Dołącz a będziemy rządzili tym miastem.
Czy nie sądzisz, że zasłużyliśmy na to? Możemy mieć wszystko bogactwo,
kobieto. Możemy tu rządzić.
- Mam wszystko czego kiedykolwiek pragnąłem, stary przyjacielu.
Podejdz do mnie wiesz że musze. Twoja śmierć będzie szybka i
bezbolesna  musi zrobić to szybko. Czas uciekał. Jego krew kapała na
ziemie a potężna siła szybko słabła.
Wampir podszedł bliżej, próbując zmylić Aidana iluzją, kierując wprost w
ciało Karpatianina. Aidan wciąż zostawał nieruchomy, obsiany czerwony
gwiazdami złote oczy ani przez sekundę spuszczały szarą twarz Ramona .
Wampir zaczął pierwszy. Nagle, Aidan poczuł jak Alex zlewa się z nim,
oddając własne siły, odwagę, wiarę w niego, w jego świadomości. To był
bezcenny prezent, łowca wykorzystał go z cała szybkością na która go
było stać. W ostatni moment zrobił unik i owinął szyje wampira rękami.
Rozległ się huk, podobny batowi. Głowa odleciała w stronę i Ramon
zaczął wyć, wydając w agonii krzyk. Potem ścichł.
Zrobił głęboki wdech, Aidan skończył rozpoczęte, zanurzył rękę do chudej
klatki piersiowej, po czym wyjął pulsujące serce. Wyrwał go i odrzucił
daleko od wampira, szybko puszczając, unikając bryzg krwi. Prawie w
mgnieniu oka jego siła uciekła, łowca doszedł do siebie siedząc na ziemi,
w całości bezradny i otwarty dla każdego napadu.
Ona przyszła z ciemności. Z początku wyłapał jej aromat. Chociaż zapach
krwi kazał mu wolno tracić zmysły, ale nie on nawet nie próbował
wykorzystać zarażoną krew wampira by znów napełnić się siła. Zatem,
ona zjawiła się tu, świeża i czysta, nie ruszana przez zło. Aidan z trującą
krwią na rękach i śmiercią otaczającej go, nie ośmielał się spojrzeć w jej
oczy by zobaczyć w nich osądzenie. Nie mógł stawić się przed tym.
- Stefan! Powiedz co muszę zrobić.
Jej głos był taki dzwięczny i podobny do czułej porannej bryzy. Byłoby
wspaniale umrzeć z takim głosem w umyśle i sercu. Ale Aidan Ne chciał
jej śmierci.
- Nic nie możesz zrobić. Odejdz, Alex. Idz z Karpatianinem, tak jak
obiecałaś.  miał problem by trzymać oczy otwarte.  Idz do mnie i
będziemy myśleć tym że mi pomogłaś.
- Zamknij się!  krzyknęła, przerażając się jego wewnętrznym wyglądem.
Nawet nie popatrzyła na zmarłego wampira.  Nikt cie nie pyta, Aidan.
Nawet nie myśl by umierać. Nie pozwolę by do tego doszło lepiej chodz
staraj się być mężny i pomagaj. Stefan! Co mogę dla niego zrobić? 
ostrożnie obmacywała jego udo. Nigdy nie widziała tyle krwi. To była
czerwona rzeka, wsiąkająca w ziemie. Alex skoncentrowała się na Aidanie,
odwodząc uważne spojrzenie od leżącego ciała.
- Jemu pomoże twoja ślina zmieszana z ziemią  mieszanina na ranach. 
szybko powiedział Stefan opadając na kolana obok z nimi.
- Ale to jest niehigieniczne!  zaprotestowała wystraszona.
- Nie dla Karpatian. Zrób tak, jeżeli chcesz go uratować. Twoja ślina
utrzymuje uzdrawiający składnik. Szybciej, Alex.
- Zaopiekuj się ciałami, Stefan.  Kazał Aidan nie otwierając oczy. Czuł
jak odpływa z realnego świata.
- Zasypiasz?  martwiła się Alex. Plucie było bardziej talentem Josha, niż
jej, ale zrobiła wszystko co do niej należało. Zlepiła z ziemi kule, póki
Stefan odciągał ciało wampira na pobocze drogi i używając benzynę
rozpalał ognisko.
Brzydki zapach kazał Alex przykryć usta. Zamknęła swoją świadomość
dla wszystkiego, kontynuując robienie kul. Nie miała dużo czasu by
orientować się dlaczego chciała uratować Adiana, dlaczego to miało
znaczenie, ale każda jej cząsteczka, każda tkanka, sama dusza krzyczała że
trzeba zrobić właśnie tak.
Aidan był Bez świadomości, póki Alex obrabiała głębokie rany i
rozszarpania. Wiedziała że on Bez świadomości, chociaż Aidan był w jej
umyśle, czuła go. Zwolnił bicie swojego serca i oddech, przeszkadzając
stracie krwi dlatego by dać Alex czas zamknąć rany mieszaniną ziemi i
śliny. Jego głód był dokładnie żywą istotą, posuwającą się ze zwlekanym i
męczącym życzeniem. Nieustannie nachodziło go, dziewczyna odczuwała
to przez ich związek. Doskonale wiedział o jej obecności, czując gorącą
krew, tak bliską obok niego. Zwierze czaiło się szykując się do skoku.
Stefan odwrócił się do niej.
- Musisz porozmawiać z nim. Powiedz mu że nie może porzucić ciebie.
Zostawić ciebie samą. %7łe nie możesz Bez niego żyć.
- Jeszcze czego! Jest za bardzo pewny siebie. Ostatnie czego chce to
uśmiech jakiegoś pijanego idiota. Zapamięta to na długo. Jest takim
egoistą że uwierzy w to.  nawet mówiąc to, Alex delikatnie odrzuciła jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl