s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak jest. A ja jestem męską szowinistyczną świnią i uważam, że facet ze spluwą to
lepsza obrona niż cięty język. Proszę bardzo, możesz mnie pozwać. I daruj sobie te dąsy.
Jeśli masz choć trochę oleju w głowie, a wiem, że tak jest, to ulżyło ci, że nie musisz sama
wracać do domu ..
Nie znosiła, gdy miał rację. Przyjrzała się mu badawczo.
- Nie widzÄ™ broni.
- Jest w schowku przy kierownicy.'
- Kamień spadł mi z serca.
- Wiedziałem, że tak będzie. Pojadę za tobą. Tylko nie staraj się mnie zgubić. Nie cierpię
tego.
- Nie sprawdzisz najpierw mojego wozu?
Przesadnie zatrzepotała rzęsami. Najgorsze, że choć przeraził ją, poważnie traktując
grozby pod jej adresem, potrafił ją rozbawić.
- Już to zrobiłem, pani prokurator. Jedziemy.
Rzeczywiście poczuła się lepiej, wiedząc, że jedzie za nią. Choć nie chciała się do tego
przyznać, strach narastał, odkąd usłyszała grozbę w słuchawce. Wmawiała sobie, że to
nic groznego i nie ma się czym przejmować, ale napięcie w mięśniach świadczyło o czymś
wręcz przeciwnym.
Oczywiście prędzej odgryzie sobie język, niż powie to Seamusowi.
Pod wieloma względami jest wrażliwym troskliwym współczesnym mężczyzną, ale jeszcze
sporo w nim z jaskiniowca. Boże broń, odwołać się do męskiego ego. .
Dwadzieścia minut pózniej wjechała na podjazd prżed domem. Dochodziła północ, ale w
piątkową noc w wielu oknach jeszcze paliły się światła. Przelotnie zerknęła.na drzwi
wejściowe i żołądek podszedł jej do gardła. Co to? Z daleka widziała niewielkie białe
prostokąty na całej powierzchni drzwi.
Wysiadła z wozu i czekała na Seamusa. Szedł szybkim energicznym krokiem. Teraz miał u
boku pistolet.
- Pójdę pierwszy - zaproponował.
- Dlaczego? Obawiasz się, że zabiją mnie niecenzuralne słowa?
- Nie wiadomo, co tam jest napisane.
- Nic mi nie zrobią - upierała się.
- Może nie, ale mogą cię niezle nastraszyć.
- Czy ty aby nie przesadzasz z tą ochroną? Zaraz każesz mi wlezć do słoika i postawisz
go sobie na kominku.
- Nie mam kominka - pokręcił głową. - No, dobrze, ale nie mów potem, że cię nie
ostrzegałem. Wolę jasną sytuację"
Gdy podeszli bliżej, zobaczyli, że do drzwi przyklejono liczne ko¬perty. Na żadnej nie byÅ‚o
nadawcy ani odbiorcy.
- Nie powinniśmy ich dotykać - zauważył Seamus. - Odciski palców.
- Boże, czy mam czekać na policję, żeby przeczytać mojąkorespondencję? O, nie.
- Carey, akurat ty powinnaś być świadoma wagi dowodów.
W tej chwili otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi sÄ…siedniego domu i Julius Bland¬ford, jej sÄ…siad, wyszedÅ‚
na zewnÄ…trz.
- Wszystko w porządku, Carey? Usłyszałem głosy.
- Nic mi nie jest, Julius. To Seamus Rourke, z policji.
Jeszcze tylko brakowaÅ‚o, żeby sÄ…siedzi zaczÄ™li plotkować, że po pół¬nocy wraca do domu
z mężczyzną.
- To dobrze. Martwiliśmy się o ciebie. Widzieliśmy drzwi.
- Okropne, prawda? Nie wiemy, co zrobić z tymi kopertami. Nie
wiesz, kto je przyczepił?
- Pewnie, że wiem. SÄ…siedzi. Może ponaglajÄ…, żebyÅ› usunęła na¬pis . ..:- ZachichotaÅ‚. -
Wiesz, jacy oni są. Porządek musi być.
- Cóż, rzeczoznawca z towarzystwa ubezpieczeniowego bÄ™dzie do¬piero w poniedziaÅ‚ek,
więc do tego czasu muszą poczekać.
- Jakby to było coś pilnego. Gdybyś czegoś potrzebowała, krzycz.
Wszyscy mamy na ciebie oko.
- Dzięki, Julius. Wielkie dzięki.
- Od czego są sąsiedzi. Szkoda tylko, że nie widzieliśmy, kto to zrobił.
Pomachał jej na dobranoc i wrócił do siebie. Carey zerwała wszystkie dziesięć kopert z
drzwi.
- Tym samym rozwiązałam problem odcisków palców.
- Prawdopodobnie.
Weszli do domu. Rzuciła laptopa i bluzę na niski stolik.
- Kawy bezkofeinowej?
- Za moment. Możesz uznać, że mam manię prześladowczą, ale najpierw rozejrzę się po
domu. Poczekaj tutaj. Jeśli usłyszysz coś podejrzanego, uciekaj co sił w nogach.
Nie uważała, że zachowuje sięjak maniak, choć nie powiedziała tego na głos. Tak
naprawdÄ™ cieszyÅ‚a siÄ™, że rozejrzy siÄ™ po domu, zanim zo¬stawi jÄ… samÄ…. Nie przejęła siÄ™
nawet, że zajrzy do jej prywatnych po¬mieszczeÅ„.
Wrócił po niecałych dziesięciu minutach.
- Wszystko w porzÄ…dku. Okna i drzwi pozamykane, żadnych upio¬rów pod łóżkiem.
- Dzięki.
Zaniosła koperty do kuchni, rzuciła je na stół i zaparzyła kawę. Była także głodna, zjadła
tylko coÅ› lekkiego tuż przed wyjÅ›ciem do pracy, wyjÄ™¬Å‚a wiÄ™c miskÄ™ i ubijaÅ‚a jajka z
mlekiem i cukrem. Zrobi francuskie tosty. - Powiedz - zagadnÄ…Å‚ Seamus - po czym
poznajesz, że już są dobre? Mnie to się nigdy nie udaje.
- Tosty? Nie wiem. Lata praktyki. Ile kawałków zjesz?
- Cztery. Nie, pięć. Umieram z głodu.
RoztopiÅ‚a masÅ‚o na patelni, wrzuciÅ‚a pierwsze cztery kromki i posy¬paÅ‚a obficie
cynamonem. Kawa już siÄ™ zaparzyÅ‚a. NalaÅ‚a dwa peÅ‚ne kub¬ki, zaniosÅ‚a na stół i otworzyÅ‚a
pierwszÄ… kopertÄ™.
Czytała krótkie liściki jeden po drugim i podawała je Seamusowi.
Gdy skończyła, miała łzy w oczach. Dziesięciu sąsiadów zadało sobie trud, by przekazać
jej słowa otuchy i zapewnić, że nie podzielają zdania wandala. Obiecywali, że będą
obserwować jej dom.
- Miła okolica - zauważył Seamus.
- Zwłaszcza wobec tego, co rano zobaczyłam na drzwiach.
- Obecnie pracuję nad sprawą, która miała miejsce w zupełnie innym sąsiedztwie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl