s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

kształcie figur, na przykład ul z postacią świętego Franciszka. Zajrzeliśmy tak\e do chałupy
ze wsi Dąbrówka w powiecie sanockim, zwiedziliśmy zagrodę dawnego olejarza z Baryczy w
powiecie brzozowskim, piękny młyn wodny w Woli Komborskiej, zabudowania plebańskie z
Pogórza.
Mieliśmy jeszcze sporo do oglądania, gdy oto zobaczyliśmy idącego ku nam magistra Fran-
ciszka Skwarka. Wyglądał na bardzo zaaferowanego.
 Przyjechałem za wami  oświadczył nam  bo wydaje mi się, \e zdobyłem bardzo
wa\ną informację. Jezdziłem dzisiaj w teren w pewnych wa\nych sprawach  tu mrugnął
ku mnie znacząco, bo ja wiedziałem, czego szukał w terenie pan Skwarek  i na drodze zo-
baczyłem budę na kółkach ciągnioną przez konia. Na budzie widniał napis:  Skupuję bu-
telki, pierze, makulaturę, szmaty i złom . Tknięty przeczuciem, zatrzymałem właściciela
furgonu i zapytałem, czy skupując przeró\ne stare rupiecie nie trafił na małą srebrną
blaszkę. Opisałem mu połówkę talizmanu. Chłop zastanawiał się długo, wreszcie powie-
dział mi, \e chyba coś takiego u niego rzeczywiście le\y w skrzyni w komórce. Człowiek ten
nazywa się Pókijaniec i mieszka w starej chałupie koło wsi Bóbrka nad Jeziorem Myczkow-
skim. Obiecał, \e na wieczór dotrze do swego domu. Panno Helenko, zabłysła dla pani na-
dzieja. Pojedziemy do niego dziś wieczorem. Wszyscy!
 Dobrze!  zawołała panna Helenka.
A potem nagle odwróciła się ku mnie i na oczach wszystkich pocałowała mnie w policzek.
 Wygrał pan zakład  szepnęła mi do ucha.
ROZDZIAA PITNASTY
WYPRAWA PO TALIZMAN " MOJA PRZEPOWIEDNIA "  POSTAW AUTORA NA
SWOIM MIEJSCU " ZAGRODA PKIJACCA " SKRZYNIA Z RUPIECIAMI "
TALIZMAN KATZA " MROK " KTO ZNOWU UKRADA TALIZMAN " WSZYSCY
JESTEZMY PODEJRZANI " POZCIG ZA KAJAKIEM " ZNOWU HONDA
 Zabierze mnie pan z sobą?  zapytał Baśka.
 Naturalnie, jeśli masz ochotę  odparłem.
 Mo\e oka\e się, \e ten Pókijaniec zamiast drugiej połówki talizmanu zechce nam odstą-
pić stary rower lub zepsutą maszynę do szycia? Protazego pan oczywiście wezmie, prawda?
Pogłaskał psa po wielkim łbie. Zdą\ył się ju\ z nim zaprzyjaznić. I Protazy polubił go rów-
nie szybko, jak Ludmiłę. Wielkie psy przepadają za dziećmi, i z młodzie\ą nawiązują łatwy
kontakt, jak gdyby były świadome, \e budzą ich zainteresowanie oraz gotowość do zabaw i
baraszkowania. To przecie\ Ludmiła nieustannie zabierała go ze sobą na spacery i to samo
dziś od rana robił Baśka.
Na dworze odezwał się klakson samochodowy. Jeden, a potem drugi. To pan Smith i
Skwarek niecierpliwili się oczekiwaniem na pannę Helenkę. Jaką\ smutną minę zrobił
Skwarek, gdy przekonał się, \e obydwie panny Dohnalowe kierują się do mego wehikułu, a
nie do jego fiata.
Biedak musiał zadowolić się towarzystwem pana Dohnala, który zajął miejsce w samocho-
dzie. Do porscha ostro\nie wsiadł dyrektor Marczak. Usłyszałem, jak mówił po niemiecku
do Smitha:
 Proszę się nie obra\ać, szanowny panie, ale ilekroć spoglądam na pana, doznaję
dziwnego wra\enia...
 Dlaczego?  zaniepokoił się Smith.
 Niedawno czytałem powieść sensacyjną węgierskiego pisarza. Była tam mowa o ró\o-
krzy\owcach, rzecz działa się współcześnie w jakimś angielskim zamku wspaniałego lorda.
Autor wprowadził bohaterów w ruiny zamczyska pełnego lochów, podziemnych przejść i sal,
gdzie le\eli pogrą\eni w kataleptycznym śnie dawni członkowie bractwa, którzy posiedli ta-
jemnicę wiecznego \ycia. Brr, straszne to były sceny, gdy przy pomocy zaklęć budzili się z
wielowiekowego snu. Czasami zastanawiam się, czy pan nie jest takim obudzonym ró\o-
krzy\owcem, czymś w rodzaju wampira...
 Ja? Wampirem?  zarechotał za\ywny biznesmen.  Pan mi schlebia, drogi panie.
Wyruszyliśmy w kierunku na Myczkowce. Zapadł ju\ mrok, więc zapaliliśmy reflektory sa-
mochodowe. Kawalkada trzech aut przejechała przez Lesko i wydostała się na szosę prowa-
dzącą do miejscowości Uherce, gdzie nale\ało skręcić w prawo.
Na tylnym siedzeniu wehikułu siedzieli Baśka i Ludmiła, a między nimi Protazy. Panna He-
lenka zajęła miejsce obok mnie.
 Pocałunek, zgodnie z umową, pan otrzymał  zaznaczyła.  Ale dostanie pan drugi,
jeśli mi pan powie, skąd pan wiedział, \e trafimy na ślad talizmanu. Skoro mam być Mata
Hari, niech pan zdradzi mi teraz swoją tajemnicę.
 Kto to była Mata Hari?  zapytała z tyłu Ludmiła.
 Kobieta-szpieg z czasów pierwszej wojny światowej  wyjaśnił Baśka.
 I ty jesteś taka kobieta-szpieg?  z powątpiewaniem powiedziała Ludmiła.
 Cicho, mała  zgromiła ją siostra.
Udałem, \e przełamuję w sobie jakieś ogromne opory wewnętrzne i tylko uroda panny He-
lenki wydziera mi z głowy najskrytsze myśli.
 W młodości chciałem zostać czarnoksię\nikiem...
 Nic nowego. Ka\dy chciał być czarnoksię\nikiem  przerwała mi panna Helenka.
Z tyłu zabrzmiał głos Ludmiły: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl