s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dlatego pewnie to ja będę załatwiać ślub  roześmiała się Konstancja.
Jadwiga Miłoszewska, najwy razniej trochę zaskoczona jej bezpośredniością, odłoży ła ły żkę.
Botwinka, nawet najlepsza, nie miała szans wobec przemożnej ciekawości co do ży ciowy ch
planów sy na.
 Boże, jak to dobrze dziecko, że ja cię poznałam  powiedziała, uśmiechając się serdecznie. 
Wreszcie jakaś konkretna rozmowa. Mów, jakie macie plany.
Konstancja lekko się zmieszała. Palnęła, co jej ślina na języ k przy niosła, nie zastanawiając się
nad konsekwencjami. Sy tuacja rozwinęła się trochę zby t szy bko. Nie chciała znów stawiać Rafała
pod ścianą.
 Może najpierw zjedzmy  powiedziała pojednawczo.
 Co racja, to racja  poparł ją pan Miłoszewski.  Daj dziewczy nie w spokoju skończy ć obiad.
Mama Rafała zaczęła się posilać tak szy bko, jakby już chciała przejść do bardziej
emocjonujący ch punktów dnia. Tata wręcz przeciwnie. Delektował się każdą ły żką zupy,
a skończy wszy, spokojnie wziął sobie dokładkę. Marzenka zabrała wazę i z promienny m
uśmiechem i gracją postawiła przed nimi wielki półmisek pełen parujący ch pierogów z różny mi
nadzieniami.
 Smacznego  powiedziała, uśmiechając się do wujostwa, i poszła obsługiwać gości.
 Jak Marzenka sobie radzi?  zapy tał pan Miłoszewski.
 Doskonale  odparł Rafał i spojrzał na Konstancję.  Prawda?  zapy tał.
 Oczy wiście  potwierdziła, grzebiąc widelcem w pierogu.
Nie mogła jeść. Wcześniej planowała zmanipulować trochę rodziców Rafała, żeby stali się jej
sprzy mierzeńcami i wsparli jej plany. Ale oni by li od początku tak szczerze po jej stronie, że
poczuła wy rzuty sumienia. Bała się też reakcji Rafała. Miała wrażenie, że widzi jej starania jak
na dłoni.
 Powiem wam  rzekł pan Miłoszewski, odkładając na chwilę widelec,  że warto by ło całe
ży cie harować, żeby się na stare lata doczekać takiego widoku. Piękna ta wasza restauracja
i jedzenie macie jak w domu. %7ładnego oszukaństwa. Jesteście pracowici, aż miło popatrzeć,
i tacy ładni razem. Sprawiłeś, sy nku, swojemu staremu ojcu wielką radość. Powiem ci z głębi
serca, że jestem z ciebie bardzo dumny.
Rafał poklepał go po plecach i uścisnął krótko. Starał się trzy mać fason, ale widać by ło, że jest
wzruszony.
 Będzie o czy m sąsiadom opowiadać, oj będzie  ucieszy ł się pan Miłoszewski, a Konstancja
roześmiała się serdecznie.  Mamy takiego sąsiada  wy jaśnił tata  głupi jak cep. Rozpowiadał
jakieś okropne plotki, że Rafał w Warszawie pracy nie może znalezć, że ktoś go widział, jak śpi na
dworcu. Mój Boże, co się matka upłakała z tego powodu. To się mu teraz przy trze nosa,
cwaniakowi jednemu.
 Trochę prawdy w ty m jest  powiedział Rafał.  Rzeczy wiście długo nie mogłem znalezć
pracy i początki by ły ciężkie.
 Och, przecież wiadomo, że od razu nic z nieba nie spada  zby ł jego wy jaśnienia pan
Miłoszewski i zaraz zmienił temat na przy jemniejszy.  A ten ślub, to gdzie chcecie zorganizować?
 wy palił z grubej rury.  Tutaj czy u nas?
Konstancja zamarła i spojrzała na Rafała z przerażeniem w oczach. Przez chwilę przy stole
panowało pełne napięcia milczenie.
 To będzie zależało od niej  uśmiechnął się Rafał i spojrzał Konstancji prosto w oczy.  Ale
ja by m wolał u nas.
Konstancja rozpromieniła się jak pole słoneczników w sierpniu. To by ły oświadczy ny.
Najbardziej niezwy kłe, ale też najmocniej upragnione.
 Ja też by m wolała u was  powiedziała drżący m ze wzruszenia głosem.  W Warszawie nie
ma takiej atmosfery.
 Co racja, to racja  potwierdził zadowolony pan Miłoszewski. Oczy ma duszy już chy ba
widział ty ch wszy stkich sąsiadów, który m będzie mógł zaimponować.
 Niech cię uściskam, kochana.  Pani Miłoszewska zamknęła ją w mocny m serdeczny m
uścisku.  Tak się cieszę, że on sobie w tej Warszawie znalazł taką miłą, prostą dziewczy nę.
Martwiliśmy się, że go złowi jakaś rozpuszczona warszawianka, co to nie miała w domu żadny ch
obowiązków i ży ła ty lko na koszt rodziców. Pełno teraz takich. O pracy i ży ciu nie mają pojęcia.
A temu huncwotowi  dodała  czasem się takie lalunie podobały. Ale na szczęście to minęło 
dodała z ulgą.
Rafał śmiał się, aż mu się broda trzęsła, ale jego spontaniczny wy buch nikogo nie dziwił
w ogólnej atmosferze panującej wesołości.
 A Marta?  zapy tała nagle Konstancja w jakimś niekontrolowany m samobójczy m odruchu.
 Jaka Marta?  zapy tał pan Miłoszewski i spojrzał na żonę.
 Jaka Marta? mama spojrzała py tająco na Rafała.
 Jaka Marta?  zwrócił się chłopak z uśmiechem w stronę Konstancji.  Nie przy pominam
sobie, żeby m z kimś o takim imieniu pozostawał w bliższy ch relacjach.
 Aha  westchnęła Konstancja z zadowoleniem.  To dobrze. Musiałam coś zle zrozumieć.
 Najwy razniej tak  potwierdził Rafał.
Zabrali się znów za jedzenie. Pierogi trochę wy sty gły, ale wciąż smakowały wspaniale.
A czekały ich jeszcze smażące się w ty m momencie placki ziemniaczane i sernik z polewą
czekoladową na deser. Pieczone dokładnie według przepisu pani Miłoszewskiej ciasto rozsławiało
lokal w całej stolicy i Rafał nie mógł się doczekać opinii swojej mamy. Ponad zastawiony m
jedzeniem stołem napotkał rozświetlone szczęściem spojrzenie Konstancji. Cieszy ł się jej
radością. Czuł, że nie będzie mu łatwo w ty m związku i pewnie niejedną burzę będą musieli
przetrwać, ale kochał ją i bez niej już nie umiał sobie wy obrazić ani jednego dnia swojego ży cia.
 To gdzie się poznaliście?  Mocny głos taty wy rwał go z zamy ślenia.
 A może spróbujesz jeszcze naleśnika? Mamy przy gotowane w kuchni  bły skawicznie
zapy tał Rafał.
 Albo szarlotki?  wsparła go Konstancja.
 No, już dobrze, dobrze  uśmiechnął się pan Miłoszewski.  Czy ja się o coś py tam? Nie
chcecie mówić, wasza rzecz, ale ciekaw jestem, jak nie wiem. Coś mi się wy daje, że to musiała
by ć niezła historia.
Konstancja uznała, że jest głodna, a Rafał poszedł w jej ślady.
Państwo Miłoszewscy spojrzeli na siebie i ty lko się uśmiechnęli. Jak się młodzi poznali, to już
nie miało znaczenia. Grunt, że by li taką miłą parą.
Rozdział 30
Lotnisko przy witało Annę pochmurną pogodą, która po gorący m słońcu Hiszpanii by ła nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl