s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

już nikomu ani niczemu w tym mieście.
2
Chodzi o amerykańskie święto - Halloween, słynące z makabrycznej maskarady - [przyp. red.].
Rozdział XIX
Sarah Rourke podłożyła kawałek drewna do pieca. Był on przerobiony z gazowego, jak
sądziła. Zostało jeszcze mnóstwo nóg od krzeseł i stołu, a pogoda zdawała się poprawiać.
Wstała z łóżka, nie budząc dzieci. Ciała ludzi wyrzuciła za burtę razem z poplamioną
pościelą. Na szczęście materac nie zdążył nasiąknąć odorem martwych ciał. Ludzie ci na
palcach mieli ślubne obrączki, byli więc - jak zakładała Sarah - mężem i żoną.
Lód z pokładu barki stopniał, toteż mogła, choć z trudem, poruszać się po nim.
Chwyciła się relingu, który nie był już oblodzony, ale po prostu mokry. Patrzyła na jezioro i
wyobrażała sobie, jakie okropności dzieją się na brzegu.
Po usunięciu ciał przycumowała domek do grubego pnia drzewa rosnącego tuż nad
wodą. Następnie sprowadziła Michaela i Annie z końmi. Przy pomocy Tildie i Sama
podciągnęła barkę do miejsca, gdzie brzeg był dość równy. W ten sposób dzieci i konie mogły
wejść na pokład. Zwierzęta były teraz uwiązane na środku głównego pokoju, jak gdyby salonu.
Zniszczyły dywan i było im ciasno, ale znacznie cieplej. Potem z pomocą Michaela i Annie
odczepiła ciężką kotwicę od pnia drzewa. Chciała w miarę możliwości odepchnąć barkę od
brzegu i właśnie szukała czegoś do tego celu, gdy Annie włączyła silnik, który zawarczał przez
chwilę i zgasł. Sarah przeczyściła zaciski przewodów i włączyła go znowu. Tym razem silnik
zaskoczył. Zbiornik paliwa był napełniony do połowy. Używając tego napędu wypłynęła na
środek jeziora i opuściła kotwicę, aby spędzić spokojną noc.
Była to pierwsza taka noc od...
Nagle coś pchnęło ja do przodu. Oparła się ciężko na barierce. Usłyszała huk łamanego
drzewa i rozrywanej stali. Z tyłu pękła lina kotwicy. Z przerażeniem spojrzała w stronę, skąd
doszedł ja dzwięk, a potem na wodę. Pojawił się prąd. Wcześniej go nie było. Pobiegła do
kabiny. Znalazła swoją torbę i wyjęła z niej lornetkę. Z powrotem wybiegła na pokład. Skupiła
uwagę na tamie w drugim końcu jeziora.
- Jezu! Nie! - krzyknęła.
Tama pękła. Pokład barki zatrząsł się. Konie w środku zarżały. Dobiegł ją głos Annie:
- Mamo!
Dom na barce, razem z ciepłem, bezpieczeństwem i możliwością przemieszczania się,
dryfował w stronę tamy, unoszony przez coraz silniejszy prąd. Sarah Rourke podniosła na
chwilę oczy ku szarym chmurom pędzonym wzmagającym się wiatrem i krzyknęła:
- Już dosyć! Boże! Już dosyć!
Rozdział XX
Rourke sięgnął po puszkę brzoskwiń. Była to jedna z sześciu puszek pozostałych na
sklepowej półce i wysuniętych do przodu, aby zasłonić pusta część półki. Zaczynał rozumieć.
Brzoskwinie, pudełka z kasza, a nawet benzyna, którą napełnił Harleya, wszystko to było
 wysunięte do przodu .
Martha kupiła paczkę kawy i wyszli. Gdy już byli na zewnątrz, powiedział do niej:
- Myślę, że rozumiem. Utrzymać wszystko w nienagannej niby normalności tak długo,
jak się da, a potem...
- Samo się rozstrzygnie - uśmiechnęła się. - Odprowadz mnie do biblioteki.
- Nie ma sprawy - odpowiedział i spojrzał na zegarek. Widok dzieci idących ulicą z
tornistrami na plecach lub z książkami pod pacha przypominał mu Michaela i Annie. Była
trzecia piętnaście po południu.
- Koniec lekcji na dziś?
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem.
Szedł obok niej w milczeniu. Było mu gorąco w skórzanej kurtce, która jednak była
konieczna dla ukrycia zawieszonych pod nią dwóch Detonics ów. Jego Harley stał zamknięty
w garażu razem z pozostałą bronią - z wyjątkiem Stinga, którego nosił nieodmiennie przy sobie.
- Pistolety nie są ci potrzebne - powiedziała, jakby czytając w jego myślach. - Nikt ci nic
nie zrobi. Jesteś moim bratem.
- Ale ja nie jestem pani bratem, Mrs. Bogen - nachylił się ku niej, uśmiechając się, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl